Tak samo było w sezonie 2008, kiedy zakazano stosowania kontroli trakcji. Wciąż zmieniają się regulaminy, a my musimy na to odpowiednio reagować. Gdybym powiedział, że nie muszę się już niczego uczyć, to pewnie wszyscy by powiedzieli, że Kubicy woda sodowa uderzyła do głowy. Każdy człowiek, a więc i kierowca, uczy się cale życie. Każdy błąd pokazuje, że jest jeszcze coś do zrobienia. Zawsze jestem krytyczny wobec samego siebie i potrafię wyciągnąć odpowiednie wnioski z każdego błędu.
Jak wspominasz swoje pierwsze zwycięstwo w Formule 1?
- Tó był fantastyczny i bardzo ciężki wyścig. Miałem sporo szczęścia, bo najgroźniejsi rywale - Kim i Raikkonen i Lewis Hamilton - wyeliminowali się sami. Nasza taktyka nie była optymalna ze względu na neutralizację. Utknąłem za wolniejszymi rywalami, potem musiałem przejechać siedem-osiem okrążeń tempem kwalifikacyjnym. Nigdy nie jechałem tak szybko. Miałem 21 sekund do odrobienia i udało się. W końcówce było ciężko z innego powodu - musiałem tylko dojechać do mety, nie trzeba było już cisnąć, ale trzeba było cały czas zachować koncentrację. Asfalt byl bardzo zniszczony i tor robił się coraz bardziej śliski.
To specjalne chwile dla polskich kibiców...
- Zwycięstwo na pewno było wyjątkowe, nie tylko dla mnie, ale i dla zespołu, ludzi, którzy pomagają mi w całej karierze, i oczywiście dla polskich kibiców. Mam nadzieję, że takich zwycięstw będzie więcej. Kierowca zawsze czeka na swoją pierwszą wygraną w Formule 1, ale mogę już powiedzieć, że potem czeka się na drugie, trzecie i kolejne. Mam nadzieję, że nie będzie trzeba długo czekać!
Masz czas na świętowanie po takim wyścigu?
- Po wyścigu mamy spotkania z inżynierami. ()mawiamy wszystko to, co działo się w czasie Grand Prix. Rozmawiamy o zachowaniu się samochodu, plusach i minusach weekendu. Potem wracam jak najszybciej do domu. I .u-bię krótkie weekendy - jak najpóźniej przybyć na tor i jak najszybciej z niego wrócić. To nie dlatego, że chcę unikać pracy. Po prostu według mnie lepiej pracuje się na spokojnie w fabryce, z zespołem. W czasie weekendu poza samą jazdą i spotkaniami z inżynierami mamy też wiele spotkań ze sponsorami czy mediami. Dużo się dzieje i trudno jest popracować na spokojnie.
Coś cię zaskoczyło przy bliższym poznaniu Formuły 1?
- Na pewno patrzę teraz zupełnie inaczej na ten sport, siedząc w nim jakby od środka. Pod pewnymi względami Formuła 1 zyskuje przy bliż-
szym poznaniu, pod innymi wręcz przeciwnie, 'lak jak ze wszystkim - są różne gusta, o których się nie dyskutu je. Dlatego szczegóły wolałbym zatrzymać dla siebie.
Jest coś, co chciałbyś zmienić w tym sporcie?
- Tak. Chciałbym, żeby kwalifikacje miały format pojedynczego okrążenia pomiarowego, a od strony technicznej powrotu gładkich opon, czyli slicków - ta zmiana ma być wprowadzona w sezonie 2009. Takie opony pozwalają kierowcom na bardziej agresywne obciążanie przedniej osi, na agresywne składanie się w zakręty. W 2006 r. najbardziej agresywnie jeżdżącymi kierowcami w Fl byłem ja i Alonso. Niestety to się zmieniło w sezonie 2007, kiedy Bridgestone został jedynym dostawcą ogumienia. Nowe opony już nie pozwalają na taką jazdę. Sądzę, że w sezonie 2009 możemy częściowo wrócić do agresywnego stylu jazdy. Jednak w dalszym ciągu nie będzie to taki sposób, w jaki mogliśmy jeździć na oponach Mi-chelin, które były zaprojektowane inaczej.
Czy twoim zdaniem Formuła 1 to wciąż jeszcze sport? Nie za dużo tutaj biznesu?
- Dla mnie to cały czas sport, przecież w co drugą niedzielę wsiadamy do bolidów i ścigamy się po torze ze sobą. To prawda, że jest to także duży biznes. W Formułę 1 inwestuje się ogromne pieniądze. Część osób zaangażowanych w ten sport jest tutaj właśnie po to, aby zarobić, a nie przez uwielbienie dla FI, czy też dla przyjemności. Naturalną koleją rzeczy, im większe pieniądze w sporcie, tym większy biznes.
Nie przeszkadza ci, że tak wiele w wyścigach zależy od przygotowania sprzętu i pracy całego zespołu, a nie tylko od kierowcy?
- Taki już urok Formuły 1. Bardziej przeszkadza mi, jak pomimo dobrej szybkości i niezłych czasów nie udaje się czasami zdobyć punktów. Wiadomo, że zawsze daję z siebie wszystko, i nie patrzę tylko na wyniki. Gdybym patrzył tylko na punkty i pozycje na mecie, to na przykład na początku sezonu 2007, kiedy przez dwa weekendy z rzędu nie zdobyłem ani jednego punktu w wyniku różnych problemów, to chyba powinienem był się rozpłakać.
Czy tobie, jako kierowcy, większą satysfakcję daje wygrywanie wyścigów najlepszym samochodem w stawce, czy walka słabszym bolidem o punkty czy miejsce na podium?
- Sądzę, że więcej satysfakcji daje zdobycie miejsca na podium, czy też w punktowanej ósemce słabym bolidem, po walce.
109 -