1
Levi-Strauss
skomplikowanych niż te, które zakłada wykorzystywany w teoriach Jakobsona i Levi-Straussa model komputera cyfrowego. Schemat Jakobsona, według którego istnieje ograniczony zbiór binarnych cech dystynktyw-nych, wspólnych wszystkim językom ludzkim (zob. s. 41), niekoniecznie jest fałszywy, ale z pewnością jest nieadekwatny. W przypadku mowy ludzkiej ostatecznym celem badań nie jest jedynie odkrycie, w jaki sposób dzieci uczą się rozpoznawać różnice dźwięków jako znaczące, ale, po pierwsze, w jaki sposób przyswajają sobie reguły generowania, pozwalające im rozpoznawać znaczące układy dźwięków, a po drugie - jakiego rodzaju są to reguły. W porównaniu z tym uwzorowanie danych kulturowych, którymi operuje Levi-Strauss, jest powierzchowne. Gotów jestem przyznać, że przedstawiane przez niego struktury są wytworem podświadomych procesów myślowych, nie widzę jednak powodu, aby twierdzić, iż są one uniwersalnymi cechami człowieka. Odarte z pomysłowej i zręcznej argumentacji Levi-Straussa, okazują się lokalnymi, funkcjonalnie determinowanymi własnościami konkretnych jednostek lub grup kulturowych1.
Jednakże, jak to zauważył Yvan Simonis, chociaż Levi-Strauss pierwotnie stawiał sobie za cel ujawnienie struktury umysłu ludzkiego, doprowadziło go to w końcu do pewnych odkryć w dziedzinie struktury percepcji estetycznej.
Przypomnijmy, że jego punktem wyjścia było stwierdzenie, iż specyficznie ludzką cechą człowieka jest posiadanie języka. Na jednym poziomie umożliwia to ludziom komunikowanie się i formowanie relacji społecznych, na innym zaś stanowi istotny element tajemniczego procesu, który nazywamy myśleniem - w tym sensie, że najpierw musimy dokonać kategoryzacji naszego otoczenia, a następnie przedstawić te kategorie w postaci symboli (jednostek języka, słów), zanim będziemy mogli zacząć o nich myśleć.
Proces myślenia za pomocą symboli słownych (i innego rodzaju symboli) ustanawia sieć niezwykle złożo-
nych zależności między jednostką, która myśli, i otoczeniem, o którym ona myśli. Na przykład w naszej kulturze istotną sprawą przy każdej niemal operacji intelektualnej jest to, by osobnik myślący potrafił uzewnętrznić słowa czy liczby, które ma „w głowie”, zapisując je na kawałku papieru (czy też rysując bądź kreśląc modele tego, „o czym myśli”). Tak rozumiana operacja „myślenia o” polega na manipulowaniu zredukowanymi modelami idei, które początkowo były słowami symbolizującymi „zdarzenia” i „rzeczy” z otoczenia zewnętrznego wobec myślącego. Bardzo niedawno, bo mniej więcej w ostatnim dziesięcioleciu, posunęliśmy ten proces eksternalizacji o krok dalej. Tworząc „zredukowany model” w postaci programu komputerowego, możemy obecnie konstruować maszyny, które potrafią same przeprowadzić znaczną część tych manipulacji bez jakiegokolwiek bezpośredniego sprzężenia zwrotnego z umysłem myślącego. Czyniąc ten krok - prowadzący nas poza zwykły język werbalny i poza zwykłe symbole pisane, ku symbolom, które istnieją „gdzieś na zewnątrz” jako część naszego otoczenia i które możemy niejako zmusić do prowadzenia ze sobą gier logicznych bez żadnej świadomej interwencji ludzi - wydaje się, że w ten sposób zatoczyliśmy prawie pełne koło. Człowiek pierwotny, zanim wynalazł pismo, może nawet zanim rozwinął swą mowę do tego stopnia, by móc jej używać jako wyrafinowanego instrumentu logiki, już używał rzeczy będących „gdzieś na zewnątrz” jako instrumentów, za pomocą których mógł myśleć. I to jest istota wywodów Levi-Straussa na temat kategorii gatunków totemicznych czy kategorii sposobów przygotowywania pożywienia - kategorii odnoszących się do rzeczy będących „gdzieś na zewnątrz” w otoczeniu człowieka, które są dobre nie tylko do jedzenia, ale i do myślenia.
Jednakże tak samo jak zredukowane modele myśli ludzkiej, będące „gdzieś na zewnątrz”, mogą występować w wielu różnych formach - np. zadrukowana strona tej książki przekazuje informacje w zupełnie inny sposób niż zapis komputerowy czy rowki płyty gramofonowej - również i myśl ludzka, funkcjonująca wewnątrz mózgu człowieka, może przybierać różne formy.
135
Zob. przypis 2, rozdz. 2, a także s. 38-40.