przydając mu nowych znaczeń, zwiększa zakres nieprzewidywalnych rozwiązań i chwytów artystycznych, staje się źródłem efektów komicznych, wreszcie — aktywizuje wyobraźnię odbiorcy, rozbija stereotypy myślowe i językowe, zaskakuje i bawi. Osiągniętą w ten sposób „migotliwość” i wielobarwność świata przedstawionego wspiera specyficzna polifoniczność utworu. Odnotowana wcześniej wszechwiedza i językowe ujawnienie postaci narratora nie oznacza bowiem ograniczenia autonomii bohaterów. Już sposób wprowadzenia ich do akcji przypomina bardziej prolog dramatu niż typową ekspozycję dzieła epickiego: „Patrzcie, oto spoza wzgórza wychodzą trzy postacie. Cóż to za dziwaczni podróżni! Brną przez koleiny piaszczystej, polnej drogi. Ciężko szurgają nogami, widać utrudzeni bardzo. Kurz osiadł im na twarzach i odzieniu” 51.
Pierwszą z ujawnionych funkcji narratora jest zatem prezentacja postaci, dalszą — niezwykle istotną — udzielanie im głosu. Niemal każdy z bohaterów ma bowiem do opowiedzenia własną historię, przekazaną w charakterystyczny dla siebie sposób. I tak z ust (dzioba?) kaprala Pypcia płynie najważniejsza z opowieści „wtrąconych” — historia wojny Tiutiurlistanu z BI ablacją utrzymana w patetyczno-groteskowym stylu poematu heroikomieznego, zaś kot Mysibrat relacjonuje dzieje swego życia obfitujące w liczne szczegóły baśniowe w sposób typowy dla opowieści fantastycznych. Funkcję narratora przejmują nawet postaci drugoplanowe i epizodyczni bohaterowie utworu: wątek Don Kichota i Sancho Pansy wprowadza jeden z przypadkowych bywalców oberży w Tulebie, natomiast bajkę o Czerwonym Kapturku opowiada syn Cygana Nagniotka. Główny narrator utworu staje się więc w ten sposób dysponentem zróżnicowanych reguł artystycznego mówienia, umotywowanych charakterystyką poszczególnych bohaterów, którym powierza się czynność opowiadania. Różne głosy wplatające się w zasadniczy nurt opowieści uzgodnione zostają przy tym z dominującym „timhrem” narracji i perspektywą głównego podmiotu mówiącego, właściwego, by użyć określenia K. Wyki, „gospodarza” 52 baśni rezerwującego sobie prawo do oceny, wyboru i swoistej kombinacji opowiadań poszczególnych bohaterów. Dzięki temu polifoniczność nie przekształca się w „kakofonię”, a ponadto ocalona zostaje aksjologiczna jednorodność utworu. W różnych zatem wariantach snuje się opo-wieć o przyjaźni, odwadze i bezinteresowności, potępiająca okrucieństwoi, głupotę i chciwość, w której patos zrównoważony zostaje groteską, zaś sentymentalizm zneutralizowany humorem. Ta niezwykle rzadko, zwłaszcza w utworach dla dzieci, spotykana swoista „synteza pierwiastków” decyduje o bogactwie i wieloznaczności utworu, jedynej, zdaniem Wyki, książki polskiego autora mogącej się równać z nieśmiertelną Chatką Puchatka.