img110 (6)

img110 (6)



wiejskiego proboszczu, interesant czy konieczność rozstrzygnięcia gospodarskiej sprawy. Ale najprawdopodobniej byl to przypływ słabości, która okazała się śmiertelna, lin tego zdania o mazowieckich kapeluszach już nigdy nic dokończył.

Niewiele wiemy o rzeczyckim proboszczu. Nic wiadomo, czy wywodził się z mieszczaństwa, czy z drobnej, z ziemi wysadzonej szlachty. Nie wiadomo, do jakich szkól chodził; w Opisie obyczajów napomknął tylko, że edukacja jego zakończyła się „na retoryce, trzy lata słuchanej”. Na retoryce kończyła zresztą naukę większość uczniów, których ojcowie filozofię i teologię uznali za całkowicie w dalszym życiu synów nieprzydatne. Zwłaszcza do klasy teologii „z trudna którzy studenci postępowali, chyba ci, którzy już w szkołach do stanu duchownego czuli powołanie”. Miody Kitowicz najwyraźniej tego powołania nie czul. Nie przewidywał, że któregoś dnia, już dobrze po czterdziestce, a więc według ówczesnego odczucia-na progu starości, zdecyduje się zostać księdzem.

Miał za sobą lata sekretarzowania u Michała Lipskiego, Opata lubińskiego, pisarza, a następnie referendarza wielkiego koronnego, miał za sobą trzyletnie blisko walki po stronic konfederatów barskich pod Częstochową i w Poznańskiem^najpierw prawdopodobnie w oddziałach Ignacego Malczewskiego, a później jako kwatermistrz w sztabie komendanta generalnego wojsk prowincji wielkopolskiej, Józefa Zaremby./Opuścił szeregi konfcdcrackie po zwycięstwie Zaremby nad Ksawerym Branickim pod Widawą; jeszcze w pierwszycKdniadłjsie^niaJ/771 roku urzędował w najlepsze w kancelarii sztabowej, a już dwunastego tego miesiąca kustosz katedralny kaliski donosił żonie komendanta, pani Józefie z Grodzickich Zarembinie, że „dnia 9 augusta JMP. Kitowicza na księdza już obrócił”.

Nie oznaczało to oczywiście, że Kitowicz został tego dnia wyświęcony. Od święceń - nawet niższych - dzielić go miało jeszcze wiele lat. Zwrot użyty przez kustosza katedralnego oznaczał po prostu przyjęcie decyzji Kitowicza przez władzę kościelną. Niecałe dwa miesiące później, 1 paidzfgrnika, eks-konfederat znalazł się w Miniintiriiim księży misjonarzy przy warszawskim kościele Sw. Krzyża.

Jakie były powody tej nagiej decyzji? Trudno przypuścić, by Kitowicz powziął ją wskutek późno uświadomionego sobie powołania do kapłaństwa. Jego list do znajomego zakonnika w klasztorze lubińskim, księdza Ildefonsa Konopki, pisany w trzy tygodnie po wstąpieniu do seminarium, tchnie zrezygnowaną determinacją. „Nie znając życia duchownego trybu, rozumiałem, że tak będę rządził czasami mymi, jak na świecie. Dlategom i do WMPana Dobrodzieja, i do wielu przyjaciół obiecał się zaraz nadgłosić z seminarium, skoro do niego wnidę. Aż ja widzę, żem się omylił na swoim zdaniu, bo teraz znajduję się pod rządem czasu i starszych wolą. [...] Nie mam WMPanu Dobrodziejowi co o sobie pisać, ponieważ jakem wszedł do seminarium, żadnej nie mam odmiany, tylko zawsze jestem w seminarium. Zabawy moje zwyczajnie jak w seminarium, rekreacje albo rozrywki jak w seminarium, wesół jestem, jak tylko pozwala seminarium. Krótko pisząc, co tylko WMPan o mnie pomyśleć możesz, to wszystko pachnie seminarium. Nic mię nie martwi odmiana życia. Widzę, że się do wszystkiego można przyzwyczaić."

Niełatwi) przecież musiało być niedawnemu konfederatowi w tyci) rygorach. Jednak taką „odmianę życia” najwyraźniej traktował jako stan przejściowy, jako konieczny warunek dojścia do wytyczonego celu. Kładł więc sobie w głowę liturgikę według dziel największego autorytetu w tej dziedzinie, Gactano Meratiego, wkuwał dogmatykę i biadał, że nie ma pojęcia o dialektycc i wielu innych scjcncjach, o których próbował dyskutować podczas rekreacji, „choć ich nie rozumiał”.

Przemysława Matuszewska w swoim Wstępie do Pamiętników, czyli Historii polskiej napisała: „stan duchowny bvł stosunkowo najpewniejszą «przystania» zyctuwą w dobie zamieszek politycznych i jedną z nielicznych dróg kariery dla ambitnych hołyszów”. Ten hołysz na karierę w duchownym stanie nie bardzo już mógł liczyć: był na to za stary. Hołysze dochodzili w Kościele do poważnych stanowisk, lecz musieli się na to zasługiwać od wczesnej młodości, odznaczyć zdolnościami i wiedzą. Czterdzicsto-paroletni kleryk mógł w najlepszym razie liczyć tylko na „przystań”, na jakieś wiejskie probostwo. Ale widocznie o tym marzył, do tego postanowił dążyć: do takiego skromnego, ale zabezpieczonego bytu, który by mu umożliwił bardziej „rządzić czasami swymi” niż w dalszej służbie sekretarskiej czy plenipotenckiej, w wiecznej zależności, jaką dawała pozycja rezydenta, nieuchronnie czekająca go na starość, rezydenta skazanego na wywdzięczanie się swemu łaskawcy załatwianiem jego spraw i dbaniem o dobry humor. Przed takim losem Kitowicz widocznie się wzdragal.JChcial na stare lata być niezależnym. Przebywszy młodość i część męskiego wieku na dworze duchownych mógł liczyć na jakieś protekcje, które umożliwiłyby mu - mimo braków w teologicznym wykształceniu-uzyskanie święceń i onej upragnionej plebanii]

Nie chciał wiele. Ale „potrzeby pisarza dadzą się opędzić tak małym kosztem!” - jak pisał Jan Parandowski w wiele dziesiątków lat po śmierci rzeczyckiego proboszcza.|Kitowicz zaś był pisarzem. Pisarzem ciągle nie zrealizowanym. „Ledwo mię stać było na to, żem przypadek wydarzony krótko a węzłowato zanotował na kawałkach papieru, chowając w jednym złożeniu”-pisał w przytaczanej tu już przedmowie do Pamiętników. Zaczął prowadzić te swoje notatki jako kilkunastoletni chłopak w roku 1743. Prowadził je przez całe życie, myśląc o dziele, które chciał po sobie zostawić, a na którego napisanie nie miał nigdy czasu, „prosto ze szkół udawszy się w dworską służbę, a potem do konfederacji krajowej, a na koniec do duchownego stanu”.

Bo i ten duchowny stan nie od razu obdarzył go spokojem koniecznym dla zamierzonych prac. Ówczesny protektor Kitowicza, biskup włocławski, a później prymas, Antoni Ostrowski, który być może pokrył koszty rocznego pobytu swego podopiecznego w warszawskim seminarium, wolał wykorzystywać jego administrator-skie umiejętności, nabyte w służbie u Michała Lipskiego, i osadził go w swoich dobrach biskupich już w rok po owej nagłej decyzji o zmianie stanuIjKitowicz nie miał wówczas nawet niższych święceń, na drodze do kapłaństwa stała zresztą jakaś nie wyjaśniona do końca przez badaczy przeszkoda wymagająca papieskiej dyspensy-najprawdopodobniej brak teologicznego wykształcenia (irregularitas ex defectu scientiae); administrując dobrami swego protektora Kitowicz nawet przy najlepszych chęciach nie mógłby

9


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
39 ROYIGO”: PORTRET NA POŻEGNANIE który gra w kości zawsze wychodzi na swoje czy konieczność jest ty
Książka naukowa w księgarniach polskich... 47 interesujących należało jego dwunastotomowe Gospodarst
81105 KI3 3. Najpierw interesy czy dobre stosunki-? Wróćmy teraz do DanMark Widgets. Lars Larsen mi
Czy cele działalności gospodarstwa domowego i przedsiębiorstwa są sprzeczne, czy też każdy z nich dą
CZY KONIEC FASZYZMU W HISZPANII?Krucjata Konferencja poczdamska przyniosła światu nową sensację. Zap
CCF20091227002 Maszyny i inne urządzenia techniczne Maszyny i inne urządzenia... wsKazanie, czy kon
2 (355) „Koniec pracy" czy koniec zatrudnienia? Edukacja wobec presji światowego rynku „Określe
8 (1348) 106 Administracja publiczna - pojęcia i problemy podstawowe nym (czy szerzej - w obrocie go
Koło Nauk Psychologicznych ANIMA zaprasza na Konferencję NaukowąUZALEŻNIENIEWYBÓR CZY KONIECZNOŚĆ? 1
1. Neoliberalizm: siła napędowa czy kula u nogi?Gospodarka neoliberalna Jednym z głównych nurtów
W tekście maszynopisu nie należy stosować żadnych podkreśleń czy też rozstrzelań liter lub pisać

więcej podobnych podstron