Państwo
— No, tak.
— Więc trzeba z jej pomocą też troskliwie kształcić ludzi od dziecięcych lat, przez całe życie. A to się jakoś tak ma. Ale zobacz i ty. Bo mnie się nie zdaje, żeby, jeśli ktoś ma zdrowe ciało, u tego ono własną mocą wywoływało zdrowie duszy, tylko na odwrót: dusza dobra własną mocą czyni ciało najlepszym jak tylko można. A tobie się jak wydaje?
— I mnie — powiada — tak samo.
— Więc może o duszę naprzód dbajmy jak należy i potem jej zostawmy szczegóły troski o ciało, a sami może tylko zarysujmy pewne wzory, aby się zbyt długo nie rozwodzić; będzie najlepiej, jeżeli tak zrobimy.
— Tak jest.
— Więc mówiliśmy, że powinni unikać opilstwa. Bo to każ demu innemu raczej ujdzie niż strażnikowi, żeby się upił i nie wiedział, co się z nim dzieje.
— To by było śmieszne — powiada — żeby strażnik potrzebował strażnika.
— A jakże tam będzie z wiktem? Bo ci ludzie to zapaśnicy i stają do zawodów największych. Czy nie?
-Tak.
— Więc czy stan fizyczny atletów podczas treningu byłby odpowiedni dla nich?
— Może być.
— Wiesz — powiedziałem — z nim się jednak pewna senność łączy i jakieś to ich zdrowie bardzo niepewne. Czy nie widzisz, że śpią całe życie i jak się tylko który choć trochę wyłamie z przepisanej diety, to zaraz taki atleta ciężko zaczyna chorować.
— Widzę.
— Więc tym zapaśnikom wojennym — dodałem — trzeba jakiegoś bardziej wymyślnego ćwiczenia. Oni powinni, jak psy, mało spać i mieć jak najbystrzejszy wzrok i słuch, a że
na wyprawach muszą często wytrzymywać odmiany i wody, i pokarmów, i skwarów, i mrozów, więc ich zdrowie powinno być nie takie delikatne.
- Wydaje mi się.
- Więc czy najlepsza gimnastyka nie byłaby jakoś bliźniaczo podobna do tej służby Muzom, którąśmy przed chwilą przechodzili?
- Jak to myślisz?
-Jakaś gimnastyka prosta i przyzwoita, i jak najściślej związana z wojną.
- W jakimże sposobie?
- Już i od Homera — powiedziałem — można by się takich rzeczy nauczyć,
Wiesz przecie, że na wyprawie, kiedy bohaterowie ucztują, on ich ani rybami nie karmi, chociaż oni są nad morzem, koło c Hellespontu, ani gotowanym mięsem, tylko pieczonym, o które żołnierzowi najłatwiej. Przecież wszędzie, żeby tak powiedzieć, łatwiej mu ogień rozpalić, niż nosić ze sobą naczynia.
- Naturalnie.
- Ani o przyprawach, zdaje mi się, Homer nigdzie nie wspomina. Ale to i inni ćwiczący się wiedzą, że ciało, które ma być w dobrej formie, powstrzymywać się musi od wszelkich takich rzeczy.
- O dobrze to wiedzą — powiada — i powstrzymują się.
- Zatem ty, przyjacielu, nie chwalisz, zdaje się, syrakuzań- d skiej kuchni ani sycylijskiego bogactwa przysmaków, jeżeli uważasz, że tak być powinno?
- Zdaje mi się, że nie.
- Zatem ganisz zarazem i wdawanie się z dziewczętami z Koryntu u ludzi, którzy chcą być w dobrej formie?
- Ze wszech miar przecież.
- Więc i ciastka attyckie, które uchodzą za przysmaki?
- Z konieczności.
133