124 Druidzi
Władców (właściwie Królewskie Roczniki Irlandii - Annales Rioghachta Eireanń). Również w pochodzącym z dziewiątego wieku Żywocie Trójdzielnym świętego Patryka - gdzie to Patrykowi, a nie druidom, przypisuje się obalenie bożka - brak wzmianki o obrządku składania ofiar. Sam Patryk zostawił po sobie Wyznanie (Confessio), w którym poddaje surowej krytyce praktyki pogańskie, ale słowem nie wspomina o ofiarach z ludzi. Nie mówi też o nich żaden z zachowanych Żywotów wczesnych świętych celtyckich. Wygląda na to, że uprzedzenia chrześcijan nie miały żadnych podstaw.
W kilku innych wzmiankach można doszukać się odniesień do składania ofiar z ludzi, ale w bardzo odległych czasach, wcześniejszych niż pierwsze tysiąclecie p.n.e. Jednakże ten obrządek istniał w większości wczesnych społeczeństw indoeuropejskich. Według starodawnego przesądu skropienie ziemi pod nowy budynek krwią ofiary miało zapewnić bezpieczeństwo i spokój. Zwyczaj ten istniał w kulturze indyjskiej, wśród starożytnych Greków, Słowian i Skandynawów. Żywot świętego Kolumby wspomina ucznia Kolumby, Odrana, brytyjskiego Celta, który gotów był złożyć siebie w ofierze, by odegnać złe duchy nawiedzające wyspę Ionę. Historia ta przetrwała w ustnych przekazach, według których Odrana pochowano w fundamentach kościoła wzniesionego przez Kolumbę. Alexander Carmichael w wydanym w 1900 roku zbiorze Carmina Gadelica przytacza liczne opowieści z Hebrydów, w których mówi się o grzebaniu ofiar, nawet żywcem, w fundamentach nowo wznoszonych domów, aby zapewnić im trwałość i stabilność. Nie wiadomo jednak, czy opowieści te wynikają z tradycji celtyckiej, czy też skandynawskiej, ta ostatnia bowiem rozpowszechniła się na szkockich wyspach.
O tym samym obyczaju pisze w dziele Historia Brittonum (ok. 829 r.) walijski historyk Nenniusz. Gdy brytyjski władca Vortigern wznosił twierdzę Dinas Emrys, druidzi poradzili mu, by złożył ofiarę z dziecka, które nie miało ojca, i skropił jego krwią fundamenty, zapewniając budowli wieczną trwałość. Znaleziono odpowiednie dziecko, ale chłopiec wykazał się wielką wiedzą i dyskutował z druidami o niemoralności składania ofiar. Przekonani druidzi postanowili go uwolnić. Chłopcem tym był Merlin. Historia opowiedziana przez Nenniusza znajduje odzwierciedlenie w starej irlandzkiej opowieści Zaloty Becuma, zapisanej w piętnastowiecznej Księdze z Fermoy, ale nawiązującej do znacznie starszych źródeł. Otóż w wyniku strasznej zbrodni popełnionej przez pewną kobietę na Irlandię spada zaraza. Druidzi twierdzą, że pomóc może tylko złożenie w ofierze dziecka zrodzonego z rodziców o szczególnych cechach. Krwią dziecka należy skropić wszystkie drzwi w Tarze. Znaleziono odpowiednie dziecko, ale w ostatniej chwili pojawiła się cudowna krowa i zamiast dziecka zabito właśnie ją. Po skropieniu drzwi jej krwią zaraza ustała. Widać tu wyraźne podobieństwa do greckiej opowieści mitologicznej o Ifigenii, siostrze Orestesa, którą jej ojciec Agamemnon na żądanie Kalchasa miał złożyć na ołtarzu. Kiedy przystąpiono do składania ofiary, Artemida przywiodła na jej miejsce łanię.
Według Glosariusza Cormaca (Sanas Chormaic), spisanego przez Cormaca Mac Cuilennain z Cashel, wielki pałac królów Ulsteru, Emain Macha, zawdzięcza swą nazwę ofierze złożonej w trakcie jego budowy. Wymyślna (i wymyślona) etymologia łączy go z em lub ema (krew) i ain lub uin (jeden) „ponieważ krew jednego człowieka została przelana w czasie budowy”.
Z pisarzy antycznych najbliższy prawdy zdaje się być Pomponiusz Mela, który twierdzi (ok. roku 46 n.e.), że Celtowie już dawno porzucili wszelkie zwyczaje związane ze składaniem ofiar z ludzi. I rzeczywiście, wśród obfitego materiału dotyczącego obyczajów i przesądów pogańskich Irlandczyków trudno znaleźć jakąkolwiek wzmiankę na ten temat, poza opowieścią o bożku Cromm Cruach, którą lepiej uznać za opis odejścia od norm społecznych niż potwierdzenie tezy o rytualnym składaniu ofiar.
Nawet Nora Chadwick, która w pracy The Celts (Celtowie, 1970) z reguły zawierza źródłom rzymskim, musi przyznać, że „praktycznie brak jest dowodów natury archeologicznej na podtrzymanie tezy o składaniu ofiar przez Celtów”. Starając się jednak za wszelką cenę coś znaleźć, Chadwick wskazuje na ciała odnalezione w duńskich bagnach i choć przyznaje, że znaleziono je poza obszarem uznanym za celtycki, to jednak stara się je połączyć z motywami znanymi ze srebrnego kotła z Gundestrup. Z iście scholastycznym wdziękiem twierdzi, że „kocioł z Gundestrup najwyraźniej przedstawia składanie ofiar z ludzi”, a dalej stwierdza:
Znajdywane w dużych ilościach przedmioty wotywne, czasami o wielkiej wartości, oraz potwierdzone doniesieniami ze źródeł klasycznych składanie ofiar ze zwierząt wskazują, że Celtowie mogli praktykować składanie ofiar z ludzi, choć ze względu na wielkie znaczenie rytualne odbywałoby się to raczej w chwilach wyjątkowych, związanych z zagrożeniem, niż jako element regularnych obrzędów.
W rozumowaniu pani Chadwick łatwo dostrzec poważne luki. Trudno pojąć, dlaczego ludzie, którzy składali ofiary z przedmiotów wotywnych, mieliby również składać ofiary z ludzi. Również twierdzenie o wielkim znaczeniu rytualnym składania ofiar z ludzi nie znajduje żadnego uzasadnienia ani w rodzimej tradycji literackiej, ani w znaleziskach archeologicznych. Jedyną podstawą tezy o składaniu ofiar w momencie zagrożenia jest wielce wątpliwa opinia Juliusza Cezara. W swym komentarzu pani Chadwick całkowicie polega na opinii wroga Celtów i wierzy w jego obiektywność.
Jak stwierdził Jean Louis Brunaux w The Celtic Gauls (Galijscy Celtowie, 1988):
Archeologiczne wskazówki dotyczące składania ofiar z ludzi są skąpe i mało precyzyjne. Jako dowód przytaczano znajdowane w grobach szkielety bez głów oraz dziwne pozycje zwłok, z rękoma na plecach, jak gdyby związanych. Znalezisk tych jednak nie można traktować jako dowodu złożenia ofiar, ponieważ wskazują one jedynie na odmienne zwyczaje pochówku.