96 Sacrum i profanum
objawia on modalności bytu i sacrum. Spotykają się tu ontofania i hierofania.
W rozdziale tym podejmiemy próbę zrozumienia tego, w jaki sposób świat jawi się oczom człowieka religijnego, a mówiąc dokładniej: w jaki sposób sak-ralność objawia się w strukturach świata. Dla człowieka religijnego to, co „nadnaturalne”, jest nierozerwalnie związane z tym, co „naturalne”, natura ciągle jeszcze jest wyrazem tego, co transcenduje. Już stwierdziliśmy, że święty kamień dlatego doznaje czci, że jest święty, a nie dlatego, że jest kamieniem. Sakralność przejawiająca się w sposobie bycia kamienia objawia swą prawdziwą naturę. Byłoby więc błędem mówienie tu o „naturyz-mie”, „religii naturalnej” w sensie nadawanym tym pojęciom w XIX wieku, albowiem za sprawą „naturalnych” aspektów świata człowiek religijny pojmuje to, co „nadnaturalne”.
Już zwykłe spojrzenie na nieboskłon wyzwala przeżycie religijne. Niebo objawia się jako nieskończone, jako transcendentne. Jest ono czymś „całkiem innym” par excellence — to znaczy czymś całkiem innym od śmiesznie małego człowieka i przestrzeni, w której on żyje. Transcendencja odsłania się człowiekowi, skoro tylko uświadomi on sobie nieskończoną wysokość. Pojęcie „Najwyższego” spontanicznie staje się atrybutem boskości. Wyżyny niedostępne człowiekowi, strefy gwiezdne otrzymują aureolę transcendencji, absolutnej rzeczywistości i wieczności. Tam oto znajduje się siedziba bogów, tam dzięki pewnym obrzędom wstępowania docierają uprzywilejowani, tam podług wyobrażeń niektórych religii wznoszą się dusze zmarłych. „Najwyższe” jest niedostępne człowiekowi jako takiemu — jest ono zastrzeżone mocom i istotom ponadludzkim. Kto wstępuje po stopniach świętości, kto wchodzi po rytualnej drabinie do nieba, ten przestaje być człowiekiem. W ten czy inny sposób ma on udział w sposobie bycia bogów.
Nie chodzi tu o jakiś proces logiczny, racjonalny. Transcendentalna kategoria „wysokości”, ponadziems-kości, nieskończoności objawia się całemu człowiekowi, zarówno jego rozsądkowi, jak i duszy. Człowiek w całościowy sposób staje się świadom samego siebie; w obliczu nieba odkrywa on zarówno niewspółmierność boskości, jak też własną sytuację w Kosmosie. Albowiem niebo już za sprawą swego sposobu bycia odsłania transcendencję, moc, wieczność. Niebo istnieje w sposób absolutny, jest ono bowiem wysokie, nieskończone, wieczne, potężne.
To właśnie mieliśmy na myśli, kiedy stwierdziliśmy wcześniej, że bogowie objawili różne modalności sacrum już w samej strukturze świata. Kosmos
— wzorcowe dzieło bogów — jest tak „skonstruowany”, że religijne uczucie transcendencji tego, co boskie, zostaje wywołane już przez samo istnienie nieba. Ponieważ zaś niebo istnieje w sposób absolutny, wiele ludów pierwotnych określa swego boga najwyższego mianem, które właściwie odnosi się do tego, co wysokie, do sklepienia niebieskiego czy zjawisk atmosferycznych, czy też po prostu nazywają go one „Właściciel Nieba”, „Mieszkaniec Nieba”.
Najwyższe bóstwo Maorysów nazywa się Iho, słowo iho oznacza zaś tyle, co „wysoko”, „na górze”. Uwoluwu — najwyższy bóg Murzynów Akposo
— oznacza tyle, co „to, co w górze, wyższe regiony”. U Selknamów z Ziemi Ognistej bóg nosi miano „Mieszkaniec Nieba” czy też „Ten, Który Jest W Niebie”. Puluga — istota najwyższa Andamańczyków — mieszka w niebie; jego głosem jest grzmot, jego oddechem wiatr; burza to oznaka jego gniewu, błyskawicą każe ludzi, którzy złamali jego przykazania. Niebiański bóg Jorubów z Wybrzeża Niewolniczego nazywa się Olo-