Bolesława i oczekiwał zbliżającego się z daleka, zsiadłszy na znak uszanowania z konia. A tymczasem Bolesław nie miał względów dla pokory uprzejmego króla, lecz uniósł się w sercu zgubną py. chą mówiąc: «Ja go za lat pacholęcych wychowałem w Polsce, ja osadziłem na tronie węgierskim. Nie godzi się więc, bym mu ja, jako równemu, cześć okazywał, lecz siedząc na koniu oddam mu pocałunek jak jednemu z książąt)). Zauważywszy to Władysław ob-ruszył się nieco i zawrócił z drogi, polecił jednak, by mu wszędzie na Węgrzech niczego nie brakło. Później atoli zgodnie i po przyja-cielsku spotkali się między sobą jak bracia; Węgrzy wszakże owo zajście głęboko sobie i na trwałe w sercu zapisali. Wielką ściąg, nął na siebie Bolesław nienawiść u Węgrów i - jak mówią - przy. spieszył tym swoją śmierć”. W przytoczonych przykładach mamy wprost klasyczne dowody nadmiernie wybujałej pychy, próżności, ambicji i przeświadczenia o swojej wyższości oraz skłonności do posługiwania się spektakularnymi, robiącymi na postronnych obserwatorach zapewne ogromne wrażenie gestami, które zazwyczaj później sprzyjają tworzeniu się legendy.
Pozytywne i negatywne rysy Bolesława, ukazane przez Anonima Galla, dają w sumie obraz człowieka i władcy o skomplikowanym i trudnym charakterze, o różnych zaskakujących reakcjach, sympa-1 tycznych i grubiańskich. o przeroście ambicji, poczucia swojego znaczenia i swojego majestatu, a nade wszystko o królu wojowniczym, dzielnym, łaskawym i niezwykle szczodrym dla poddanych. We wszystkich tych cechach wewnętrznych osobowości tkwiły potencjalne zarodki powstawania sytuacji konfliktowych w stosunkach z ludźmi, zwłaszcza wówczas, gdy druga strona prezentowała podobne właściwości charakterologiczne i nie ustępowała popędlj-wości Bolesława.
Czy biskup Stanisław był człowiekiem podobnego pokroju? Czy stanowisko księcia Kościoła kazało mu przedstawiać swoje racje w równie bezwzględny sposób i reagować podobnie drastycznymi słowami i gestami - oto pytania, na które gdyby można było odpowiedzieć, postawiłyby całą sprawę sporu na pewno w znacznie jaśniejszym świetle. Niestety, na temat portretu psychologicznego biskupa krakowskiego nic nie da się powiedzieć, ponieważ nie dys-ponujemy żadnymi wiarygodnymi, współczesnymi Stanisławowi źródłami. Późniejsze przekazy, o czym będzie mowa w dalszej
OA
części pracy, rekonstruowały jego sylwetę duchową już w aureoli i legendzie świętego, bez możliwości oparcia się o świadectwa bezpośrednie i o informacje współczesnych. Historyk może tylko głęboko ubolewać z powodu niemożności przedstawienia jednego z dwóch aktorów tragedii, która wstrząsnęła posadami państwa. Biskup Stanisław, jako człowiek i pierwszoplanowa postać w Kościele polskim, pozostaje w cieniu historii, co poważnie utrudnia rozwikłanie jednej z największych tajemnic naszych dziejów w epoce średniowiecza. Poszukiwania odpowiedzi na pytania o przyczyny i sam przebieg dramatu muszą być wobec tego prowadzone na innej drodze, ale przedstawiony wyżej zarys portretu Bolesława Szczodrego stanowi wiele mówiące tło wydarzeń, które rozegrać się miały w Krakowie w pamiętnym 1079 r.
97