170 .1ĘZYK I METODA K.N. I, K. to
rodzajuiki będące znakami liczby, przypadku i rodzaju kładzie 8ię przed imionami.
Zdaje mi się, że porównanie naszego języka z łacińskim uprawdopodobnia dostatecznie moje przypuszczenia i że gdyby można było sięgnąć do pierwotnego języka, słusznie można by wnioskować, że mało odbiegły one od prawdy.
§ 100. Koniugacje i deklinacje łacińskie górują nad na* szymi rozmaitością i ścisłością. Zmuszeni jesteśmy do częstego używania słów posiłkowych i rodzajników, a to czyni styl rozwlekłym i monotonnym. Daje się to odczuwać tym bardziej, żo z nadmiaru skrupulatności powtarzamy rodzajniki bez potrzeby. Nie mówimy na przykład: cyest le plus pieux •et plus savant koninie que je connaisse, tylko: e}est le plus pieux le plus savant itd. Można jeszcze zauważyć, że wskutek natury naszych deklinacji brakuje nam tych form [morfologicznych], które gramatycy nazywają stopniami wyższymi, czemu zaradzamy tylko używając słówka bardziej (plus), wymagającego tych samych powtarzań co rodzajnik. Ponieważ koniugacje i deklinacje są tymi formami naszego wypowiadania się, które najczęściej powtarzają się w mowie, jest rzeczą udowodnioną, że nasz język ma mniej precyzji od łacińskiego.
§ 101. Z drugiej strony nasze koniugacje i deklinacje mają pewną wyższość nad łacińskimi, pozwalają nam bowiem rozróżniać znaczenia, które tam są pomieszane. Mamy trzy czasy przeszłe dokonane: je fis, jyai fait, j*eus fait, podczas gdy łacina ma tylko jeden: feci. Opuszczanie rodzajnika zmienia czasem .sens zdania: je suis pbre i je suis le pere mają dwa różne znaczenia, które mieszają się w łacińskim: sum pater,
ROZDZIAŁ X
CIĄG DALSZY TEGO SAMEGO PRZEDMIOTU
§ 102. Niesposób było wymyślać nazwy dla każdego poszczególnego przedmiotu, trzeba więc było mieć wcześnie terminy ogólne. Ale jak umiejętnie trzeba było ujmować okoliczności, ażeby się upewnić, że każdy tworzy te same abstrakcje i daje te same nazwy tym samym ideom! Wystarczy przeczytać dzieła traktujące o rzeczach abstrakcyjnych, aby się przekonać, że dzisiaj nawet niełatwo to się udaje.
Aby zrozumieć, w jakim porządku wymyślano nazwy abstrakcyjne, wystarczy przypatrzyć się następstwu pojęć ogólnych. Pochodzenie i rozwój są te same tu i tam. Chcę (przez to] powiedzieć, że jeśli jest rzeczą pewną, iż najbardziej ogólne pojęcia pochodzą od idei otrzymywanych bezpośrednio od zmysłów, to równie pewne jest to, że.najhardziej abstrakcyjne terminy wywodzą się od pierwszych nazw dawanych przedmiotom zmysłowym.
Ludzie, o ile to jest w ich mocy, odnoszą swe Ostatnie poznania do niektórych z tych, które już nabyli [przedtem]. Dzięki temu idee mniej znane (moim familiśres) wiążą się z tymi, które są znane lepiej, co jest wielką pomocą dla pamięci i wyobraźni. Kiedy okoliczności pozwoliły zauważyć nowe przedmioty, doszukiwano się więc w nich tego, co miały wspólnego ze znanymi już przedtem, umieszczano je w tej samej klasie i te same nazwy służyły do oznaczania jednych i drugich. W ten sposób idee znaków stały się bardziej ogólne, ale proces ten odbywał się tylko stopniowo. Do pojęć najbardziej abstrakcyjnych wznoszono się tylko krok za krokiem, tak źe dopiero bardzo późno doszliśmy do posiadania terminów takich jak istota (essence), substancja, byt. Bez, wątpienia, są lady, które dotychczas nie wzbogaciły nimi swego języka *; jeżeli są one bardziej ciemne od nas, nie myślę, żeby to było z tego względu.
§ 103. Im bardziej zakorzeniało się używanie nazw abstrakcyjnych, tym więcej pozwalało rozumieć, jak bardzo dźwięki artykułowane nadają się do wyrażania takich myśli, które zdają się mieć jak najmniej związku z rzeczami zmysłowymi. Wyobraźnia pracowała, by znaleźć w przedmiotach działających na zmysły obrazy tego, co się dzieje w głębi duszy. Będąc ciągle świadkami ruchu i spoczynku materii, spadania i nachylania się ciał, widząc ruchy powietrza, zachmurzanie się i wyjaśnianie nieba, patrząc, jak rośliny rozwijają się, nabierają mocy i słabną, ludzie poczęli mówić o ruchu, spoczynku, i skłonnościach duszy, o tym, jak to umysł się miota, chmurzy i rozjaśnia, jak rozwija się, krzepnie albo słabnie. Ostatecznie zadowalano się znalezieniem jakiegokolwiek związku między
1 Potwierdza to opis p. De La Oondarnine’*