228 JĘZYK. I METODA *®. II, B. i
których spostrzeżenie jest .dla nas rzeczą ważną. Uczucie przyjemności musi rosnąć w nas w miaię tego, im łatwiej pojmujemy rzeczy, których znajomość leży w naszym interesie.
§ 49. Czasem podoba się także brak porządku, ale to zależy od pewnych sytuacją w jakich znajduje się dusza. W takich chwilach rozmarzenia, kiedy to duch, nazbyt leniwy, żeby zajmować się długo tymi samymi myślami, woli, gdy płyną bezładnie, daleko bardziej podobać nam się będzie na przykład krajobraz wiejski aniżeli najpiękniejsze ogrody, jako że panujący tam nieład zdaje się lepiej godzić z nieporządkiem naszych idei i bawi nasze marzenia nie pozwalając zatrzymywać się na tej samej myśli. Taki stan duszy jest nawet dosyć rozkoszny zwłaszcza kiedy oddajemy się mu po długiej pracy.
Są także sytuacje duchowe sprzyjające lekturze dzieł pozbawionych porządku. Czasem na przykład czytam z wielką przyjemnością M o n t a i g n e’a, innym razem, przyznaję się, nie mogę go znieść. Nie wiem, czy ktoś drugi doświadczył tego samego, ale co do mnie, to nie chciałbym być skazany na czytanie tylko takich pisarzy. Jakkolwiek rzecz się ma, porządek ma tę wyższość, że podoba się bardziej stale, a brak porządku podoba się tylko od czasu do czasu (par iniercalles) i nie ma prawideł zapewniających mu powodzenie. Montaigne miał więc wielkie szczęście, że zdobył powodzenie; trzeba by mieć dużo śmiałości, żeby go chcieć naśladować.
§ 50. Celem porządku jest ułatwienie zrozumienia jakiegoś dzieła. Trzeba więc unikać dłużyzn, bo one nużą nasz umysł, unikać dygresyj, bo go rozpraszają, i zbyt częstych podziałów, bo go krępują, powtarzać, bo męczą. Jakaś rzecz powiedziana raz tylko, ale na miejscu, gdzie się ją powiedzieć powinno, wychodzi jaśniej aniżeli powtarzana wiele razy gdzie indziej.
§ 51. Należy w wykładzie, tak samo jak w poszukiwaniu prawdy, zaczynać od najłatwiej szych idei, pochodzących bezpośrednio od zmysłów i wznosić się następnie stopniowo do idei bardziej prostych lub bardziej złożonych. Wydaje mi się? że gdyby rozumiano dobrze rozwój prawd, stało by się niepotrzebne szukać rozumowań (raisonnements) dla ich wykazania, a wystarczyło by je wygłaszać. Albowiem szłyby w takim porządku, że to, co by jedna dorzucała do bezpośrednio ją poprzedzającej, byłoby zbyt proste, żeby potrzebowało dowodu. W ten sposób można by dochodzić do najbardziej skomplikowanych i nabierać o nich pewności lepiej niż każdym innym sposobem. Można by nawet ustalić tak dcizłe podpotządkowanie zachodzące między tymi wszystkimi uzyskanymi pozna-niami, źe dało by się przechodzić dowolnie od najbardziej złożonych do najbardziej prostyćh lub od najprostszych do najbardziej złożonych. Nie łatwo można by je było zapomina/, a przynajmniej, gdyby to nastąpiło, związki istniejące między nimi ułatwiłyby sposoby ich odnalezienia [w pamięci],
Ale ażeby wyłożyć prawdę w porządku najdoskonalszym, należy dostrzec ten, w którym mogliśmy ją sami znaleźć najprościej; albowiem najlepszym sposobem uczenia drugich jest prowadzić ich tą samą drogą, jakiej musieliśmy się trzymać, aby się nauczyć samemu. W ten sposób zdawało by się, ź* nie tyle wyjawiamy prawdy już odkryte, ile każemy szukać i wynajdować nowe; tym sposobem nie tylko by się przekonywało czytelnika, ale i oświecało, a ucząc go czynić odkrycia samemu, pokazywało by mu się prawdę w świetle najbardziej interesującym (sous les jours les /pius intćressants). Wreszcie dało by mu się możność zdawania sobie sprawy z jego wszystkich kroków, [tak że] wiedziałby zawsze, gdzie jest, skąd przy chodzi i dokąd idzie, mógłby więc sam przez się sądzić o drodze wytyczonej mu przez przewodnika i wstępować na pewniejszą drogę, za każdym razem, kiedy by dostrzegł niebezpieczeństwo w postępowaniu za nim.
§ 52. Sama natura wskazuje nam porządek, jakiego powinniśmy się trzymać w wykładzie prawdy, jeżeli bowiem wszystkie nasze wiadomości pochodzą od zmysłów, to jest rzeczą oczywistą, że rolą idei zmysłowych jest przysposabianie nas do rozumienia (intelligmce) pojęć oderwanych. Czyż było by rozumnie zaczynać od idei możliwości, aby dojść do idei istnienia, albo od idei punktu, aby przechodzić do idei bryły? Składniki wiedzy staną się proste i łatwe tylko pod warunkiem, że przyjmiemy zgoła przeciwną metodę. Jeżeli filozofowie mają trudności w uznaniu tej prawdy, to pochodzi to stąd, że tkwią w przesądzie idei wrodzonych albo że dają się usposabiać przychylnie do zwyczaju, który czas zdaje się uświęcać. To przychylne usposobienie jest tak powszechne, że będę mógł po-