widłowościami historycznymi są determinowane przez badania nad prawidłowościami formalnymi. Warunkom tym mogą jednak odpowiadać tylko badania ujawniające prawidłowości konstrukcji, nie zaś takie, które stanowią tylko zewnętrzny katalog formalny metod sztuki tworzenia bajki. We wspomnianej książce Wolkowa zamieszczono następującą metodę opisu: Bajki przede wszystkim rozkłada się na motywy. Za motyw uważa się zarówno cechy bohaterów („dwóch zięciów mądrych, trzeci głupi”), jak i ich liczbę („trzech braci”), postępki bohaterów („nakaz ojca, aby po jego śmierci czuwano przy grobie; nakaz, wykonywany przez jednego głupiego”), przedmioty („chatka na kurzych nóżkach”, talizmany) itd. Każdemu takiemu motywowi odpowiada umowny znak — litera i cyfra albo litera i dwie cyfry. Mniej lub bardziej podobne motywy oznacza się jedną literą przy różnych cyfrach. Powstaje teraz pytanie: gdybyśmy rzeczywiście chcieli być konsekwentni i oznaczali w ten sposób dosłownie całą treść bajki, to ileż motywów powinniśmy otrzymać? Wołkow przytacza około dwustu pięćdziesięciu oznaczeń. Jasne jest, że bardzo dużo ich opuszczono, że Wołkow dokonywał jakiegoś wyboru, ale jakiego — nie wiadomo. Po takim wyodrębnieniu motywów Wołkow dokonuje transkrypcji bajek, mechanicznie tłumacząc motywy na język znaków i porównując schematy. Z analizy podobnych bajek wynikają, rzecz jasna, podobne schema-
ty. transkrypcje wypełniają całą książkę. Jedyny wniosek, który można wyciągnąć z takiego odwzorowywania, to twierdzenie, że zbieżne bajki są do siebie podobne; wniosek ten do niczego nie zobowiązuje i do niczego nie prowadzi.
Widzimy więc, jaki jest charakter problemów, którymi zajmuje się nauka. Mało zorientowany Czytelnik może zadać pytanie: czy celowe jest, by nauka zajmowała się takimi abstrakcjami, które w istocie rzeczy do niczego nie są potrzebne? Czy to nie wszystko jedno, jaki motyw jest rozkładalny bądź nierozkładal-ny, czy nie wszystko jedno, w jaki sposób wyodrębnia się podstawowe elementy, jak klasyfikować bajkę, czy badać ją według motywów lub według fabuł? Mimo woli pragnie się postawienia jakichś bardziej konkretnych problemów — problemów bliższych każdemu człowiekowi, który po prostu lubi bajki. Takie żądanie jest jednak oparte na nieporozumieniu. Posłużmy się analogią. Czy można mówić o życiu języka, nie wiedząc nic o częściach mowy, tj. o określonych grupach słów uszeregowanych według praw ich mutacji? Żywy język stanowi pewien konkret, gramatyka zaś jest jego abstrakcyjnym substratem. Owe substraty leżą u podstaw bardzo wielu zjawisk życia i na to właśnie zwrócona jest uwaga nauki. Bez zbadania owych abstrakcyjnych podstaw nie można określić ani jednego konkretu.
Nauka nie ograniczyła się do poruszonych tu-
53