246
(De)Konstrukcje kobiecości
Wyjście z pułapki wykluczenia...
niezwiązany z założeniem solidarności, ale za rezultat błędnego kładzenia nacisku na „normatywną” tożsamość, prowadzącą często do nadmiernego podkreślania tego, co biologiczne i naturalne w każdej kobiecie. Solidarność sama w sobie nie jest zła, błędne jest założenie, że spełnienie warunków bycia tak, a nie inaczej zdefiniowaną kobietą wystarcza do ustanowienia owej solidarności (Dean 1997,245).
Zdaniem Dean, główną barierą dla feminizmu jest jedna programowa tożsamość, specyficznie zdefiniowana, oraz założenie, że walka o wspólny ceł musi brać się ze wspólnego doświadczenia. Spowodowało to liczne nieporozumienia i uniemożliwiło włączenie tych, którzy zgadzali się z celem, ale nie spełniali wymogów ściśle określonej, wręcz przepisowej „kobiecości”. Autorka sądzi, że refleksyjna feministyczna solidarność stanowi alternatywę dla „polityki tożsamościowej”. Proponuje dialogową kategorię „my”, budowaną nie na wykluczeniu i opozycji „my” versus „oni”, ale jako relację pomiędzy „ja” i „ty”, indywidualnych jednostek, których różnice nie byłyby niwelowane w imię jedności konstruktu. Jest to „my” tworzone od wewnątrz, siłą wspólnego rozpoznania własnej inności i zróżnicowania, a nie przez odniesienie się do jakichś zewnętrznych wykluczonych innych. „Pojęcie «my» oznacza osiągniętą, a nie założoną relację między feministkami; zawsze zależne od interpretacji, refleksji, krytyki, to feministyczne «my» jest tworzone poprzez interakcje” (jw., 260). „My” to refleksyjnie budowana solidarność, która konstytuuje się wokół określonych wartości i wspólnie wytyczonych celów. W rezultacie nie jest kategorią ograniczającą uczestnictwo. Kluczem do zrozumienia solidarności jest wspólne rozpoznanie indywidualności każdego z osobna, dostrzeżenie różnorodności oraz odpowiedzialność wobec Innych.
Dean twierdzi, że ekspresja solidarności powinna być sposobem afirmacji Innego, rozpoznaniem jego wartości jako osoby. Powinna też łączyć się z wzięciem odpowiedzialności za niego. Badczka postuluje mniej pryncypialny stosunek do kategorii podmiotu, choć ma świadomość, że jego otwarcie
i większe wyczulenie na wykluczenie oznacza jednocześnie wieczną niepewność co do tego, kim jesteśmy. Kategorii „my” nie należy rozumieć jako raz danej, ale jako ciągle przekształcającą się. Uniknięcie wykluczenia jest możliwe jedynie przez dopuszczenie perspektywy trzeciego, generalizowanego Innego34; nieustanne patrzenie na siebie, własną grupę przez pryzmat osoby trzeciej. Taka perspektywa zapobiega skostnieniu kategorii „my”, zapewnia jej płynność i otwartość, jak też uniemożliwia sprowadzenie wielości naszych tożsamości do jednej określonej tożsamości grupowej. Unikniemy stawiania, nawet przypadkowego, granic służących wykluczeniu. Identyfikacja z grupą nie musi oznaczać zapominania czy konieczności przemilczania innych elementów naszej tożsamości: „W tożsamościowej polityce od kobiet oczekuje się, by poświęcały swoje własne tożsamości, pragnienia i opinie w imię «siostrzaństwa». Taki mniej wykluczający feminizm jednakże rozpoznaje, że jako członkinie i uczestniczące w dialogu i praktykach feministycznych jesteśmy jednocześnie zawsze na zewnątrz i wewnątrz, jesteśmy zawsze usytuowane w różnych grupach, z których każda odgrywa ważną rolę w rozwoju indywidualnych tożsamości” (jw., 257).
Wyczulenie na różnorodność przemilczaną przez politykę tożsamościową postuluje wiele innych autorek. Iris Young odrzuca ideał wspólnoty praktykowany w feminizmie, gdyż uprzywilejowuje on jedność kosztem różnicy, a tożsamość opiera na wykluczeniu. Ustalenie przynależności czy identyfikacji oznacza jednoczesną marginalizację innych. Pozornie wydaje się, że stanowisko Young jest przeciwieństwem koncepcji solidarności Dean, która zakłada przecież jakąś wspólnotę. Jednak w rzeczywistości to, co krytykuje Young, to, przede wszystkim, założona wspólna tożsamość, tłumiąca różnicę i wykluczająca te osoby, z którymi nie należy się identyfikować: „Pragnienie całości w dyskursie rodzi granice, dychotomie, wykluczenie” (Young 1990,301). Alternatywą dla Young jest „polityka różnicy", inspirowana postmodernistyczną filozofią. Jest to polityka poza wspólnotą, otwarta na inność, rozpoznająca i do-