WACŁAW BERENT
„Kryształowy, niezmącony sentymentem szczyt cynizmu jest rzeczą niedościgłą dla nas. Brakuje nam głębokiej filozofii pieniądza, bez której z falą popłynąć niepodobna. Toteż prędzej czy później na piasek wyrzucić nas ona musi... Jakże to Hertenstein mówił? «A ja poprzez męty uczuć waszych, biedni, sentyment widzę. — Przepadniemy...® I on także. — Co robi na przykład między nami ten blady sceptyk nielito-ściwy jak sumienie? ten znudzony Jeremiasz1 z kruczą wróżbą zagłady? ten między tyngle zabłąkany germański romantyk z koturnowym2 sentymentem swej muzyki, nie znoszącym profanacji tłumu?... I ten drugi na pół dziki aktor ze swoją tragedią instynktów? serdeczny męczennik najwyższego ich popędu, z którego wszelka sztuka się rodzi: instynktu do udawania i aktorstwa?... I oni wszyscy wraz ze swoją boleścią?! Czyżby to był tylko do kupy naspędzany żer dla polipów?...*
I coś jakby siłą odwróciło mu głowę w stronę tego stołu, przy którym siedział wczoraj wraz z całą gromadą. Nawał wspomnień rzucił mu się do głowy. Aby je stłumić, począł coś rysować na marmurowym stole. Od niechcenia, bezwiednie wylitografował3 na nim gotyckie: Wein, Weib und Gesang4, po czym zmył to palcem i wśród modnych wykrętasów oraz płynnych linii napisał: Wódka, prostytutka i nastrój. — Ale oczy mimo wszystko odrywały się co chwila i wracały w tamtą stronę. Bo gdy nie patrzał, miał wrażenie, że z tamtego kąta wlepiają się w niego oczy polipów, wypukłe, iryzujące5, potworne ślepia mątw, i że oto wyciągają się
ku niemu olbrzymie mięsiste ramiona, pełne obrzmiałych śluzowatych i chciwie otwartych ssawek...
„Ssać, ssać i ssać! A wyssaną muchę odrzucić precz! I sięgać dalej, szerzej, wyżej!...”
I wydało mu się w tej chwili, że tuż obok niego siedzi Borowski, a po drugiej stronie Hertenstein, i że skuwa ich coś do siebie, obezwładnia razem... że sto nici pajęczych oplata ich powoli. Szarpnął się i rzucił jak szczupak. — Zadzwonił niecierpliwie i gwałtownie.
— Pióra! papieru! — wołał.
Za chwilę pisał gorączkowo, gwałtownie, goniąc myśli piórem. Już kilka kartek na bok odrzucił, gdy usłyszał nad sobą nosowy głos, akcentujący niedbale nonszalancję i lekceważenie. „A co! — pomyślał — jest już jeden z nich”.
— Co się pisze? — pytano go. — Paszkwilek?
— Hm! — mruknął potakująco i dodał niecierpliwie: — Poszedł precz!
— Tytulik?
Jelsky odczytał tym razem z zadowoleniem: Furor aphro-disiaca. Z katechizmu i praktyki życiowej nadludzi.
— Ho-ho-ho! — zaśmiał się ktoś szeroko nad jego głową. — Bój się Boga, Jelsky, tyś już dowcip stracił, kiedy możesz takie rzeczy pisać na trzeźwo. Pchły się pogryzły, a ty z armatą na olbrzymów ciągniesz. Kto tu cierpi na furor? Tu wszystko na zimno się robi. Jaki czytelnik weźmie się dziś na „nadludzi”? — słówko naprzykrzyło się już nawet przedmieściom. Pisz: „masonów”6, to zawsze jeszcze najbardziej popłaca.
Jelsky rzucił pióro o stół. W pierwszej chwili szukał kogoś oczyma naokoło siebie. Ale nie znalazłszy w całej kawiarni
Jeremiasz — prorok biblijny; synonim herolda złych wieści.
koturnowy (z gr.) — patetyczny, napuszony, podniosły.
wylitografować (z gr.) — wykonać na kamieniu litograficznym rysunek kredką, tłustą Farbą lub odpowiednim tuszem, a po zakwaszeniu kamienia słabym roztworem kwasu azotowego pokryć go farbą drukarską; tu: wyrysować na kamieniu marmurowego stołu.
Wein, Weib und Gesang (niem.) — wino, kobieta i śpiew. Jest to tytuł bardzo popularnego w owym czasie walca Johanna Straussa.
* irytujący (z gr.) — mieniący się barwami tęczy.
mason (fr.) — w o Ino mu lar z, członek międzynarodowego ruchu parareligijno-etycznego o charakterze anty klery kalnym i kosmopolitycznym; wolnomularstwo powstało na początku w. XVIII jako typ tajnych stowarzyszeń stawiających sobie za cel doskonalenie moralne oraz zbratanie ludzi przez wyzwolenie ich z różnic religijnych i stanowych.