IMGW30 (3)

IMGW30 (3)



240 WACŁAW BERENT

„Pozwól się wżyć, wtopić, wswietlić w twoją ludzką duszę, abym wielki ciężar własnego egoizmu mógł choć na chwilę zrzucić i o mojej duszy, mojej odrębności zapomnieć. Chciałbym mieć jeden oddech, jedno pulsu bicie, jedną krew i jedno pragnienie z Tbbą! z wami! ze światem całym! Chciałbym być tylko cząstką nikłą twoją! waszą! ziemi! słońca! Chciałbym spłynąć w ciebie! w was! w słońce! we wszechistnienie jedno! i jedno serca bicie!”

Tak się modlą roztęsknione oczy, tak się przyczaiły na chwilę pazury zmęczonej sobą — bestii. Takim jest ten najgłębszy, zawsze rozbolały nerw wszelkiej miłości.

I tak oto widzieć muszę, że wszelkie uczucie ludzkie jest rozpacznym zgrzytem beznadziejnego fałszu, jest kłamaną pokorą i pokutą drapieżcy, co pragnie bezsilnie pochłonąć w otchłań bezbrzeżnego egoizmu i ciebie! i was! i świat cały!

Dlatego modli się nawet.

—    Wiesz! — krzyknął nagle i cała twarz rozgorzała mu nagle jakimś fanatycznym ogniem — wiesz, gdy było już źle, bardzo źle, gdy ta krew z ust chlustała, a serce stawało w przerażeniu — wówczas pomyślałem sobie nagle, że... że to przez nią, dla niej!... I ogarnęło mnie nagle jakieś upojenie dziwne, szczyt rozkoszy niewypowiedzianej... Wraz z tą krwią... Myślałem, że to śmierć.

Zżymnął się Hertenstein.

—    I twój egoizm wymarzył sobie ostatnią rozpustę — rozkosz całopalnej ofiary. Nie, nie! — tyś beznadziejny. Wszystkie twe uczucia i myśli stoją w nieświadomym może, ale smutnym pokrewieństwie.

—    Z czym?

Wzruszył ramionami. — Po prostu boję się powiedzieć, nie odważam się nawet pomyśleć... Mówiłeś coś o As tarte. Czy to wszystko nie jest czasami z jej mrocznego państwa?

Wsparł czoło na dłoniach i zamyślił się chmurnie.

—    Kto wie — rzekł wreszcie — może to jest cały ciemny świat uczuć, w którym ponure dusze ludzkie w koła boleści dobrowolnie się wplatają?... Dziwny świat, gdzie ślepe pozą-

danie rozkoszy zapomnienia o samym sobie (rozkoszy z jakichkolwiek źródeł zaczerpniętej!) rodzi na szczycie ekstazy niepamiętną żądzę poświęcenia i ofiary. To mogą być krainy ducha, gdzie chucie doBtępu nawet nie mają, a jednak... Albo te wszystkie mroczne tajniki duszy szatan po prostu w jeden węzeł nam zsupłał, ukazując nam wyłącznie i uparcie tylko najpospolitsze jego objawy: szały i ekstazy miłosne.

I są ludzie — krzywił się Hertenstein niedbale — co zapatrzywszy się w te wybuchy chuci sądzą, że stanęli przed tajnym ogniskiem życia. Przywdziewają tedy co prędzej szaty kapłańskie. A to są, kto wie, czy nie krótkie i marne wy-błyski wielkiego morza podziemnych płomieni, światowego A g n i18, w którym wszelka chuć tak tonie, jak tonie każdy brud życia w szerokim sercu... I ty byłeś mi jednym z takich...

—    Jakich?

—    Wspomniałeś pierwszy o Astarte... Takich oto brązowych kudłatych diabłów z płaskimi twarzami czarnych panter, co na szczycie ekstazy cielesnej druzgotali swe ciała pod tryumfalnym wozem As tarty.

A po chwilowej zadumie:

—    Tyś powinien był unikać kobiet, życia, ludzi, wielkich miast, bo tylko w rojnych tłumach przejawia się druzgocąca potęga tych ponurych bogów.

—    Nie mogłem, Henryk, nie mogłem inaczej!... Ta trwoga, ten niepokój (wiesz? mówiłem!), ten paniczny lęk przed zmorą życia rzucał mnie między ludzi jak między wilki.

I teraz nawet, gdy pomyślę, czuję, że nie mogę, Bóg widzi, nie mogę!...

18 Agtii (sanskr.) — wedyjski bóg ognia, wyposażony w indywidualne cechy, których naczelną była mądrość i kapłaństwo. Agm był także bóstwem iluminacji i inspiracji poetyckiej (zob. J. Gon da, The Vision of łhe Vedic Poełs, The Hague 1963, s. 45). Tutaj Agni jest teozoficznym (neobuddyjskim) symbolem oczyszczającego cierpienia, Atmanem wyzwalającym duszę, przenikającym wszechbyt. Ten wedyjski element łączy Hertenstein ze spirytystycznym fluidem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV23 26 WACŁAW BERENT Czasami się zapamiętywa. —    Zochna?... Uśmiecha się miękko,
IMGW38 (3) WACŁAW BERENT wytłumił się lęk z jej piersi. Wówczas serce takie osiąga cenę ozdoby — dla
IMGW52 (2) WACŁAW BERENT I zdawało się Mullerowi, że oto zrywa się z szpitalnego łóżka i ucieka z te
IMGV89 (2) 158 WACŁAW BERENT 1 trzepotała się ta łuna na chmurach, jako wielki krwawy ptak; cicha i
72083 IMGW43 (2) 206 WACŁAW BERENT krzywda się w niebie nie stała. Widzisz milionowych tęcz płonącą
26450 IMGV66 (3) 112 WACŁAW BERENT _O!... O!... — wszczęły się szemrania przy stole. —   &

więcej podobnych podstron