wydarzeniem na miarę milenium. Najpierw wprawdzie Orzeł Biały wzbił się w niebo zapatrzony znów „w tęczę Franków” i „Słońcem Lipca podniecany”8*, ale już wkrótce potem od wyniku bitew na równinie Podlasia zależeć miał los wolności ludów: „zwycięstwo nasze zwycięstwem Rodu Ludzkiego zostanie, albo przegrana nasza w tył na kilka wieków go odepchnie” — przepowiadał jeden z publicystów1 2. A nazajutrz po potyczce pod Stoczkiem, kiedy armia Dybicza podchodziła pod Wawer i Grochów, pisała powstańcza gazeta: „Wstrzymujemy nad przepaścią cywilizację, wolność i z nią wszystkie największe dobra ludzkości. Utrzymujemy przed mieczem północnego barbarzyńcy światło, prawa, chwałę, na które tyle wieków pracowały ludy zachodniej Europy. Nigdy jeszcze przeznaczenie żadnego narodu na świecie nie było wznioślejsze, jak jest obecnie nasze”3.
Detronizacja Mikołaja i wojna polsko-rosyjska przyniosły wyzwolenie z kompleksu rozbiorów. Przez tyle lat Polska była ledwie przedmiotem polityki mocarstw. I oto wracała na scenę świata z własnej woli jako podmiot, podmiot przede wszystkim moralny. W słynnej mowie Brodzińskiego O narodowości Polaków, wygłoszonej w czterdziestą rocznicę Konstytucji 3 Maja, rozżarzył się mesjanizm ofiary. Antynomia narodowego i ludzkiego rozwiązywała się na poziomie najwyższym: po to bowiem Polacy strzegli od wieków własnych swobód i praw, aby się stali zdolnymi do obrony wolności i współdziałania wszystkich ludów, a przeto pod jarzmem północnego despotyzmu cierpieli dwojako, bo „jako lud cywilizacji XIX wieku i jako naród mający najświętsze prawa do swej narodowości”4.
Już nie pytano, co Polska cywilizacji zachodniej zawdzięcza, bo teraz krwawiąca Polska stawała się moralnym wierzycielem Europy jako apostoł etyki poświęcenia w świecie polityki egoizmu i przemocy. Co więcej, roszczenie"to zostało na krótko przynajmniej uznane przez liberalną opinię Zachodu: nigdy przedtem ani potem w tym stulećiu Polska nie pozyskała sobie takiej sympatii i podziwu. Tego poczucia wzniosłości klęska nie mogła zniweczyć. Przeciwnie: wzmogła je jeszcze, podnosząc cenę ofiary i niewypłaconego długu świata.
Prorokował nowy wieszcz, że ludy ginące z niewoli i głodu wyzwolą się przez sakrament krwi polskiej, a księga dziejów polskich stanic się im ewangelią. „I będą nasze więzienia ciemne miejscem odpustu ludzkości”5.
Tak to pod naporem wydarzeń polska idea narodowa pogrążała się w narcyzmie, przeglądała się we własnym nareszcie zwierciadle i rozmiłowała w samej sobie. W obliczu tego uwielbienia, tak dobrze leczącego narodowe rany, cóż mogły znaczyć wszystkie polskie głody oprócz tego jednego głodu wolności i samoutwierdzenia? W romantycznym kościele cóż znaczył smród nędzy i lazaretów?
Od dawna już przecież wielu twórców rozróżniało wysoką i niską strefę kultury. Różnie przebiegał ten podział. Klasycy odwoływali się w tej sprawie do swoich normatywnych poetyk. Młodzi wolnomulars-cy spiskowcy w sferze wysokiej umieszczali naczelne symbole i ideały epoki: Orła Białego, Wolność, Republikę, Konstytucję, Oświatę i sztylet Sanda. Romantycy do sfery wysokiej podnosili narodową „subiektywność”, to wszystko co w kulturze służyć miało „uznawaniu się w jestestwie swoim” i „uobecnianiu się tradycji”, a potem-walce o niepodległość: a więc — powtórzmy — sztukę, filozofię i politykę, potężne uczucia wierności i zdrady, miłości i zemsty. I tajemniczy balladowy Lud. A w sferze niskiej pozostawiali to, co „użyteczne”, zwyczajne i codzienne.
Było to ustopniowanie całkiem nowe; ani się w nim dopatrzeć pokrewieństwa z anachronicznym, choć jeszcze nie całkiem zanikłym podziałem zajęć na szlacheckie i gminne. Romantyczna hierarchia sfer obca była zupełnie atmosferze umysłowej Oświecenia, z jego patriotyzmem praktycznym, zmysłem empirii i wiarą w przeobrażającą moc dobrego rządu i edukacji. Staszic po rozbiorach pierwszy uznał, że los narodów rozstrzyga się ostatecznie na polu gospodarczym, we współzawodnictwie cywilizacyjnym.,Podróżując po Europie, badał produktywność i zamożność mieszkańców każdego kraju. W licznych swoich projektach edukacyjnych w Księstwie i Królestwie troszczył się przede wszystkim o użyteczność właśnie, o kształcenie młodzieży w naukach doświadczalnych, o jej przysposobienie do pracy umiejętnej w rolnictwie, górnictwie, przemyśle, komunikacjach lądowych i wodnych, w medycynie i administracji. „W tych narodach jest moc niezłomna,
65
** S.towa Warszawianki Delavignc'a w przekładzie Karola Sienkiewicza, w: Zbiór poetów polskich XIX wieku, i. 1,1.734.
L. Lętowtki, O sprawie narodu polskiego, b.m.w. 1831. s. 61. Zob. ret liczne przykłady u J. Ujejskiego, op. cii., i. 271-300.
** „Nowa Polaka'' 17 II 1831, ibidem, a. 315.
K. Brodziński. Mowo o narodowości Polaków, w: Wybór pism, s. 437, 446.
W. Pol, Proroctw kapłana polskiego oraz Picnoiza rocznica 29 listopada obchodzona u Rzeszy Niemieckiej, eyi. tvg wydania: Pielni Janusza i poezje uybratie. opr. W. Romankówna, Kraków 1949, a. 34—35.