ność. Pisał przecież do Krasińskiego, że: „każdego z nas inaczej uderzyło Mistrza słowo i z innej struny każdy wydobywa dźwięk swój, który się w pokornym Kole braci układa do harmonii" ,0. Rychło okazało się jednak, że ton może być tylko jeden, ten podany przez Mistrza, a wszystko inne jest dysonansem i zdradą. Bracia poczęli też nad Słowackim „pracować". Gromili go, że: „owładnięty ziemskimi pojęciami chwały... nie stanął w zupełnej czystości ducha", że wszystkim, „co zachwycił w chwili egzaltacji, tym wzmacniał swoją stronę ziemską do użytku ziemskiego" n. Kamieniem obrazy stał się fakt, że Słowacki nie zamilkł, że nadal „robił" poezję i Sprawę w poematach „rozpuszczał". Słowacki nie rezygnował z uczestnictwa w Sprawie. Rozpaczliwie usiłował złamać swoją dumę i ukorzyć się przed Mistrzem. „Pracuję nad sobą — wzdychał — śród ludzi, którzy mię często nie rozumieją i ranią mimowolnie nieufnością i niewiarą w pracę ducha mojego. To jest mój krzyż" 1B. Ale chcąc bronić własnej wolności i własnego rozumienia musiał wcześniej czy później rozstać się z Kołem. Tak się też stało. Podjął decyzję i w swoim liście do Kołyszki — „stróża siódemki", do której należał — takie oto podawał motywy: „...wolność ducha zachować pragnę, pod żaden indywidualny wpływ nie poddam się i potąd będę trwać samotnie, dopóki nie uczuję, że całe Koło jest mi bratnie, że razem ze mną chce czystej wiary, prawdy i tylko postępu Sprawy. W nieomylność bowiem Koła nie wierzę i formom przypisanym przezeń dla ducha nie dam się strupić, albowiem pragnę być żywym..." 18 « Tamie, a. 120.
w Z. Wasilewski: Seweryn Goszczyński, Poznań 1923 s. 261* . -V- *
i* Korespondencja Juliusza Słowackie a o t ttt -m__
cław 1903, s. 224. ’ Wro“
i* J. Słowacki: Dzieła, t. XII, s. 217.
n2
Obok problemu wolności Istotną rolą odegrała kwestia rosyjska. Do jej omów oma przystąpimy jeszcze. Tu odnotujemy tylko zdanie Sio-wackiego zawarte w liście do Mickiewicza: „...położyłem weto z ducha polskiego przeciwko dążności rosyjskiej... weto moje czyni bezprn-wym i bezskutecznym wszelkie kroki, jakie Koło w tymże duchu łączącym nas z Rosłą przedsiębierze”. Po Słowackim wystąpił z Koła Mikołaj Kamieński. Potem Mickiewicz i jego zwolennicy. W liście Mickiewicza do Towiań-skiego czytamy: „...kiedyś objawił się nam, wtenczas jeszcze nikt nie stanął między tobą a ludem wybranym. Później my, drudzy, z różnym urzędowaniem, wdarliśmy się mięazy ciebie i Koło twoje. Morzyliśmy brać naszą. Urząd twój morzył Ojczyznę naszą... Szliśmy dalej w bezprawiu... Drgnięcie dusz wystawialiśmy na widok jako okresy próżności naszej... Kazaliśmy braciom radować się i boleć, kochać lub nienawidzić, często nie mając w sobie tego uczucia bólu lub radości, do któregośmy wzywali. Wielość rozkazujących mnożyła wyzywy, częstokroć sprzeczne... My wyzywający, sami będąc w braku wiary... nie mogąc znieść samotności, która nas wobec nas stawiając, nicość nam naszą pokazywała, wypadaliśmy na braci. Zadawaliśmy im cierpienie... Im czuliśmy w sobie mniej swobody, siły, życia, tym mocniej wołaliśmy o życiel Wydobywaliśmy życie sztuczne, kazaliśmy braciom robić ruchy, często z ich stanem wewnętrznym niezgodne. Odejmowaliśmy braciom ostatnią już wolność, szanowaną przez wszelkie tyranie, wolność milczenia... Kiedy Bóg nie dał nam tej łaski, aby sam nasz duch, samo oblicze nasze wyzywało bliźnich do skupienia... do czci dla nas, chdęliśmy brak nasz zastąpić fukaniem, krzykiem, a kogo nie mogliśmy wystraszyć, ogłaszaliśmy zaocznie za zbrodniarza i buntownika. Bo każdy, kto z czymkolwiek i kiedykolwiek nie zgodził się z nami, a
103