wprawiając ramiona i nogi w miarowe poruszenia, jak automat o prymitywnym mechanizmie.
W tym właśnie momencie następuje scena zmiażdżenia stonogi na nagiej ścianie: Frank ! wstaje, bierze serwetkę, zbliża się do muru, ’ rozgniata stonogę na ścianie, strzepuje serwetkę, rozdeptuje stonogę leżącą na podłodze.
Ręka o smukłych palcach zacisnęła się na białym obrusie. Pięć rozsuniętych palców zwarło się tak mocno, że pociągnęły za sobą płótno obrusa. Płótno marszczy się w pięciu miejscach, tworząc koncentrycznie zbiegające się fałdy, o wiele dłuższe niż palce.
Tylko pierwszy koniuszek palca jest jeszcze widoczny między nimi. Na serdecznym palcu błyszczy pierścionek, tak cienki, że prawie nie uwypukla się na powierzchni skóry. Wokół ręki ciągną się promieniście fałdy obrusa, coraz mniej napięte im dalej od ręki, coraz bardziej spłaszczone i coraz szersze, aż zamieniają się w gładką, 'białą płaszczyznę, gdzie z kolei spoczywa ręka Franka, ogorzała, mocna, ozdobiona złotym pierścionkiem, szerokim i płaskim, o podobnym, co poprzedni kształcie.
Tuż obok ostrze noża pozostawiło na obrusie niewielki ciemny ślad, podłużny, lekko wygięty, otoczony ledwie widocznymi plamkami. Ciemno opalona dłoń, która przez jakiś czas błądziła wokół niego niezdecydcrwa-
nie, nagle podnosi się do kieszonki koszuli, znowu usiłując machinalnym ruchem wsunąć głębiej bladoniebieski list, złożony na osiem części i wystający na dobry centymetr.
Koszula jest ze sztywnego, gTubo tkanego materiału koloru khaki, nieco spłowiałego od częstego prania. Pod górnym brzegiem kieszeni biegnie poziome stębnowanie, pod nim następne, ścieg wygina się łukowato do dołu. Na skraju stębnowanie przyszyty jest guzik, na który zwykle zapięta jest kieszeń. Jest to żółtawy, plastykowy guzik; nić, którą jest umocowany, tworzy w jego środku mały krzyżyk. Powyżej list, tkwiący w niej pionowo, pokryty jest drobnym, zwartym pismem, prostopadłym do brzegu kieszeni.
Na prawo następują po sobie w kolejnym porządku — krótki rękaw koszuli koloru khaki, terakotowy dzban miejscowego wyrobu, stojący dokładnie pośrodku kredensu, dalej na skraju tegoż kredensu, pod samą ścianą — dwie lampy, jedna obok drugiej, teraz nie zapalone, a jeszcze dalej narożnik pokoju i tuż za nim otwarte skrzydło pierwszego okna.
Samochód Franka ukazuje się w szybie jakby na zawołanie, w trakcie rozmowy. Jest to duży, niebieski samochód osobowy amerykańskiej marki, którego karoseria — choć zakurzona — wygląda jak nowa. Silnik jest w bardzo dobrym stanie; nigdy nie sprawia kłopotu swemu właścicielowi.
I 6 — Żaluzja 81