1. Saga jako ekwiwalent uniwersalnego serialu
Podczas wakacji czytałam „dla przyjemności”, jeśli polonistce wolno się do takiej lektury przyznać. Z czytaniem bezinteresownym, wakacyjnym jest taki kłopot, że zwykle zamienia się ono jednak w jakiś tekst. Któregoś roku (Chorwacja, skała z widokiem na Dubrownik) czytałam Lektora Schlinka i potem pisałam o tej powieści w paru miejscach, nawet nieproszona, a więc wówczas, gdy zadany temat był inny. I tym razem odwiedziłam księgarnię z zamiarem zakupienia powieści na lato, co nastręczyło niemałych trudności. Można by tu, za teoretykami ponowoczesnymi, za Zygmuntem Baumanem, mówić o czytaniu jako teatrze działania. W takim sensie skała, słońce, rozpalona skóra stają się częścią tekstowego wtajemniczenia. Nie ma dla mnie Schlinka poza tamtym, a przynajmniej - bez tamtego doświadczania.
Ach, we wspomnianym poprzednim sezonie udało mi się wybrać - oprócz Lektora - także Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku1, co nie było udaną inwestycją w dział „rozrywka” mojej domowej biblioteki. Swoją drogą: wyobraźcie sobie takie wakacje z Holocaustem widzianym od strony Dubrownika? Przypomnę, że 11 września pewne reminiscencje z wielkich zdarzeń mogły być na miejscu. I w tym sezonie wybór nie był imponujący, bo raczej nie miałam ochoty na zapłacenie za którąś część „owocowej sagi” lub kolejną Grocholę. Krótko mówiąc, kupiłam w końcu najnowszą powieść Eriki Jong Pamięć dopisze2 oraz Żonę kuchennego boga3 Amy Tan.
W obu przypadkach okazało się, że weszłam w posiadanie książkowej wersji poczciwej sagi. Sagi reaktywowanej w postmodernizmie, który bezustannie mówiąc o homogeniczności i rozpadzie, namawia nas do szukania jakiejś wersji tożsamości, która byłaby współcześnie do przyjęcia - każe nam wracać do źródeł, do opowieści pierwszej, a na początku była opowieść rodzinna. Czasem, zauważmy, antyrodzinna, bo czym innym jest historia Buddy albo legenda o św. Aleksym, albo historia celibatu, albo kilka jeszcze innych, które powinny nam w tym momencie przyjść do głowy? Do historii rodzinnych odwołują się partie (Liga Polskich Rodzin), uczestnicy kampanii wyborczych, telenowele i autorytety moralne.
Trzy książki zinterpretowane przez współautorów serii „Rozbiory”2 3 4 - Panny z Wilka Jarosława Iwaszkiewicza, Wańacje pocztowe Kazimierza Brandysa, Matka odchodzi Tadeusza Różewicza - to niewątpliwie sagi i /lub antysagi. Przy czym nie bez znaczenia jest, iż Iwaszkiewicz za bohatera bierze harcownika, który coś tam uszczknął, pozostając poza rodziną. Sam jest uczestnikiem nietypowej opowieści rodzinnej, w której „wielkie przywiązanie” nie przeszkadza fiksacji homoerotycznej. Kto zresztą wie? Może takie historie - na pierwszy rzut oka „szczęśliwe”, na drugi pełne hipokryzji - są najgłówniejszymi strażniczkami patriarchatu? W końcu kobieta
137
R. Ligocka, Dziewczynka w czerwonym płaszczyku, Warszawa 2001.
E. Jong, Pamięć dopisze. Powieść o matkach i córkach, przeł. R. Kop-czewska, Poznań 2001.
A. Tan, Żona kuchennego boga, przeł. R. Jaworska, Warszawa 2002.
„Panny z Wilka”Jarosława Iwaszkiewicza, red. I. Iwasiów,J. Madejski,
Szczecin 1996; „Wariacje pocztowe” Kazimierza Brandysa, red. I. Iwasiów, J. Madejski, Szczecin 1999; „Matka odchodzi” Tadeusza Różewicza, red. I. Iwasiów, J. Madejski, Szczecin 2002.