Wydaje się, że to działa, albowiem konsumpcja piwa na obu rynkach szybko wzrasta. *
Dalej na wschód holenderski browar nastawia się na młodych profesjonalistów, promując piwo swojej marki jako oznakę wyrafinowanej kultury europejskiej. Również w USA piwo to jest reklamowane jako symbol statusu, towar importowany z Europy dla ludzi z wyższych sfer.
Prawdopodobnie największy ukłon w kierunku preferencji kulturowych zrobił Heineken wytwarzając ostatnio bezalkoholową wersję swego niskoalkoholowego piwa „Buckler” z przeznaczeniem na rynek Arabii Saudyjskiej.
Całe zagadnienie preferencji kulturowych stanie się jaśniejsze, gdy przyjrzymy się szerokiemu wachlarzowi potraw uznawanych w jednym kraju za przysmaki, a w innych za coś wstrętnego. Na przykład w samym sefcu Florencji można dostać parujący talerz flaków wołowych, a jeślkma się szczęście, to można też trafić na toskańską trattorię, w której [serwuje się kogucie grzebienie i kwiaty ostu.
Większość Francuzów nie uważa podrobów za obrzydlistwo. Serwuje się tu fjłaki wołowe, przyprawiony ziołami móżdżek barani, nóżki i kiszki wieprzowe. Innym łubianym daniem są szaszłyki z cynaderek na patyczkach z korzenia lukrecji.
Ludzie uważający te składniki jadłospisu za trochę dziwne mogą preferować niektóre ze smakołyków dostępnych w Tajlandii. Należą do nich smażone filety z krokodyla w sosie musztardowym oraz wyselekcjonowane kąski kobry i pytona podawane z parującymi pędami bambusa. Innymi przysmakami mieszkańców są górskie żaby płowe, jaszczurki ziemne oraz przyprawione żółwie o miękkich skorupkach duszone w wywarze z palczatki kosmatej.
Bardziej znane niektórym biznesmenom podróżującym po świecie są takie chińskie i południowo-wschodnioazjatyckie specjały, jak ślimaki morskie, koktajle z krewetek, zupy z gniazd cementowanych śliną ptasią, steki z krokodyla czy zupa z penisa kozła. Z kolei Wietnamczycy delektują się mięsem armadyla popijanym kawą naparzoną z fasoli zwymiotowanej przez łasice.
Następnie mamy obsesję Japończyków na punkcie fugu. Krew, wątroba, wnętrzności i genitalia tego smakowitego stwora morskiego zawierają trującą tetrodoksynę. Szefowie kuchni muszą zdać trudny egzamin, zanim dostaną pozwolenie na serwowanie tej ryby. Na szczęście, bo jeśli zdarzy się, że przyrządzą ją źle, to śmierć jest natychmiastowa i bolesna.
Wszystkie te nader zróżnicowane upodobania stwarzają dla czujnych handlowców duże możliwości. Na przykład Amerykanie eksportują ciemniejsze mięso drobiowe do Rosji, Ameryki Łacińskiej i Azji, ponieważ sami cenią tylko białe mięso z piersi, natomiast inni konsumenci wolą bardziej soczyste ciemne mięso z udek.
Australijscy rybacy łowiący owoce morza na sprzedaż kiedyś wyrzucali płetwy rekina jako niejadalne. Dzisiaj eksportują je do Chin, Hongkongu i na Tajwan, gdzie przyrządza się z nich bardzo drogą zupę.
Amerykańscy przetwórcy drobiu zawsze wyrzucali takie jego części, jak kurze łapki i jądra indycze, kiedy przygotowywali mięso na rynek. Jednak pod koniec lat osiemdziesiątych sprytni przedsiębiorcy dowiedzieli się, że w Hongkongu i na Tajwanie te „niejadalne” części drobiu są postrzegane jako kosztowne delikatesy. Od tego czasu wzbogacili się na czyszczeniu, pakowaniu i wysyłaniu tych skarbów do obu miejsc. W Chinach kontynentalnych z kolei gotowane kurze łapki są bardzo popularną przekąską, a jądra indycze uważa się za szczególnie skuteczny afrodyzjak, czyli naturalną viagrę.
Na koniec wspomnijmy o nieprzydatnych jeżowcach. Za nieprzydatne są one uważane przynajmniej na atlantyckim wybrzeżu stanu Maine, gdzie poławiacze homarów zwykli byli je wyrzucać. Ale w 1987 roku Japończycy dowiedzieli się o tym i zaczęli je importować. Japońscy smakosze rozkoszują się ich ikrą, jak również nie w pełni wykształconymi organami płciowymi młodych osobników, jako środkami na zwiększenie potencji. W efekcie wartość eksportu tych delikatesów ze stanu Maine podskoczyła z zera w 1987 roku do 75 milionów dolarów obecnie.
127