Clement Greenberg
itd., itd. Z jakichś powodów zawsze na to zjawisko patrzono jako na coś oczywistego. Pora zastanowić się nad „czemu i po co”.
Kicz jest produktem przemysłowej rewolucji, która przeniosła do miast masy zachodniej Europy i Ameryki, a także wprowadziła tzw. powszechną oświatę.
Zanim to nastąpiło, jedynym rynkiem dla formalnej kultury, w odróżnieniu od kultury ludu, byli ci, co poza umiejętnością czytania i pisania rozporządzali wolnym czasem i dozą komfortu niezbędną do kształcenia się jakiegokolwiek rodzaju. To właśnie rozumiano wtedy przez oświatę. Kiedy jednak wprowadzono powszechną oświatę, zdolność pisania i czytania stała się niemal drobną zręcznością fizyczną, jak prowadzenie samochodu, i nie służyła już jako znak rozpoznawczy czyichś kulturalnych tęsknot, bo nie była już równoznaczna z wyrafinowanym smakiem. Chłopi, osiadłszy w miastach jako proletariat i drobnomieszczaństwo, uczyli się czytać i pisać z powodów praktycznych, ale nie mieli ani wolnego czasu, ani komfortu, aby przyswajać sobie miejską, tradycyjną kulturę. Tracąc jednakże gust do kultury ludowej, której tłem była wieś, odkrywając zarazem w sobie nowe pokłady nudy, nowe masy miejskie wywierały nacisk na społeczeństwo, żądając kultury nadającej się do spożycia. Aby zaspokoić potrzebę nowego rynku, wynaleziono nowy towar: kulturę-erzatz, kicz, przeznaczoną dla tych, co, niewrażliwi na wartość prawdziwej kultury, są jednak spragnieni rozrywki, jaką może dać tylko kultura takiego czy innego rodzaju.
Kicz, posługując się jako surowcem skażonymi i zastygłymi namiastkami prawdziwej kultury, chętnie wita i rozwija nie-wrażliwość. Jest źródłem dochodu. Kicz jest mechaniczny i operuje formułkami. Kicz zapewnia namiastkowe doznania i podrabiane wrażenia. Kicz zmienia się zależnie od stylu, ale zawsze pozostaje ten sam. Kicz jest wykwitem wszystkiego, co jest fałszywe w życiu naszej epoki. Kicz zapewnia, że nie chce niczego od nabywców z wyjątkiem ich pieniędzy — nawet nie żąda ich czasu.
Niezbędnym warunkiem istnienia kiczu jest dostęp do wyższej, w pełni dojrzałej kulturalnej tradycji, której odkrycia, osiągnięcia i samowiedzę kicz potrafi wykorzystać do swoich celów. Zapożycza od niej chwyty, tricki, podstępy, prawidła, zmienia je w system i odrzuca resztę. Czerpie swoją krew, żeby się tak wyrazić, z rezerwuaru nagromadzonych doświadczeń. To zwykle ma się na myśli, kiedy się mówi, że popularna sztuka i literatura dnia dzisiejszego była kiedyś, dawniej, sztuką i literaturą śmiałą, ezoteryczną. Oczywiście takie zdanie to nieprawda. Znaczy ono tylko, że po upływie pewnego czasu nowość zostaje splądrowana, że bierze się z niej sposoby, rozwadnia się je i podaje na stół jako kicz. Jasne, że kicz jest akademicki i na odwrót, że wszystko, co akademickie, jest kiczem. Bo to, co otrzymuje przymiotnik: akademicki, nie ma już niezależnej egzystencji, ale stało się nakrochmalonym gorsem, fasadą dla kiczu. Metody przemysłu usuwają w cień rzemiosło.
Ponieważ kicz da się wytwarzać mechanicznie, stanowi on integralną część naszego produkcyjnego systemu, czym nie może być nigdy prawdziwa kultura, chyba przypadkowo. Zainwestowano w niego olbrzymie kapitały i musi przynosić odpowiednie dochody. Zmuszony jest do rozszerzania i do utrzymania swoich rynków. Chociaż zasadniczo sam jest swoim sprzedawcą, stworzono dla niego wielki sprzedawczy aparat i ten wywiera nacisk na każdego członka społeczeństwa. Zastawia się pułapki na tych nawet terenach, które, zdawałoby się, są rezerwatami prawdziwej kultury. W takim kraju jak nasz nie wystarczy ją woleć, trzeba mieć do niej prawdziwą namiętność, bo to tylko da siłę, aby odrzucać podrobiony artykuł, który wciskany jest nam wszędzie, od chwili kiedy jako dzieci patrzymy na komiczne gazetki. Kicz jest podstępny. Ma wiele poziomów, a niektóre z nich są dość wysokie, aby przedstawiać niebezpieczeństwo dla naiwnego poszukiwacza prawdziwego światła. Taki magazyn jak „New Yorker”, zasadniczo kicz wyższego rzędu do luksusowego handlu, zużywa i rozwadnia na swój użytek sporo awangardowego materiału. I nie każdy wytwór kiczu jest całkowicie bez wartości. Od czasu do czasu udaje
45