58 Relacja czlowiek-przyroda na przykładzie miasta
żowców przerodziła się w wysepki zieleni, ponieważ oprócz nieadekwatnej idei parku nie miano żadnej idei kształtowania przyrody, uprawa zaś znikła, gdyż okazała się albo nieopłacalna, albo nie spełniała wymogów higieny. Architekci i planiści nowoczesnego miasta mają zazwyczaj niewielkie pojęcie o przyrodzie. Chociaż w koncepcji nowoczesnego miasta przyznawali jej ważną rolę i dużo miejsca, to nie mieli pomysłów co do tego, jaką miała ona mieć formę, wygląd, skład. Oprócz formacji geograficznej widziano ją po prostu jako zieleń.
Z tego punktu widzenia przeciwnikami protagoni-stów nowoczesnego miasta okazali się propagatorzy naturalnego ogrodu i dzikiej roślinności w mieście. Ten opozycyjny ruch częściowo karmi się bezpośrednią krytyką zaplanowanej i administrowanej przestrzeni zielonej w mieście1 i dąży do jej przejęcia i zmiany. Należy do niego np. Louis Le Roy2, który zajął się taką zieloną przestrzenią między blokami w satelitarnej części miasta Groningen. Jeszcze ważniejsze jest to, że również tutaj ideowo inspirowana motywacja spotyka się z konkretnym, gospodarczo uwarunkowanym rozwojem miasta. Owa dzika zieleń, której domagają się ekologicznie świadomi ogrodnicy, w wielu miastach pojawiła się sama, po części jako rezultat wojny, np. w Berlinie, po części —jak w większości innych miast — przez upadłość lub przeniesienie zakładów produkcyjnych. Dlatego również tę czwartą formę — obok willi, parku i nowoczesnej przestrzeni zielonej — wyraźnego odniesienia miasta do przyrody chciałbym potraktować jako kategorię „miasta w przyrodzie".
Może się to wydawać dziwne, ponieważ ci, którzy propagują dziką przyrodę w mieście, chcą ją zachować bądź wspierać, gdyż dostrzegają w niej wartościowe. częściowo charakterystyczne dla miasta eko-topy. Ich uzasadnienie jest zazwyczaj ekologiczne: chodzi o wielość gatunków, różnorodność roślin, niezależność i spontaniczność przyrody23. Mogłoby to sprawiać wrażenie, że chodzi tu o wprowadzenie enklaw „zewnętrznej przyrody” do wnętrza miasta. W rzeczywistości w poważnym traktowaniu spontanicznej wegetacji odkrywa się jednak na nowo. że miasto wciąż znajduje się w obrębie przyrody. Slogan mówi: „pod brukiem znajduje się plaża”. __
Włączenie willi i parku do miasta, świadome pla- | nowanie przestrzeni zielonych i kształtowanie miasta jako krajobrazu, jak również nowa ocena spontanicznej wegetacji i jej wintegrowania w naturalnych ogrodach zmieniły relację przyrody i miasta jako czystej relacji do tego, co na zewnątrz. Relacja przyrody do miasta nie jest już wyłącznie relacją topograficzną, relację tego, co wewnętrzne i tego, co zewnętrzne. Twierdzę jednak, że pozostała ona stosunkiem powierzchownym. Nie jest to wciąż stosunek miasta do siebie samego.
Chciałbym to krótko wyjaśnić: Zgodnie ze swym pochodzeniem dwie pierwsze formy: willa i park. nie są — jak już pokazaliśmy — formami życia miejskiego, zostały one jedynie faktycznie i powierzchownie włączone do miasta. Niezależnie od korzyści z tym związanych — czym byłyby nasze miasta bez dziedzictwa feudalnych parków i starych dzielnic willowych —- włączenie tych form w ideę miasta nigdy się nie powiodło. Prawdziwe wille spotykamy tam, gdzie wcześniej były granice miasta, czyli tam, gdzie ich dziś uprzywilejowani właściciele sądzą, że dotarli do tego „co jest na zewnątrz”. Upowszechnienie willi jako domu stojącego osobno czy też 3 4
Por. prace K. H. Hiilbuscha i Gerharda Harda na len Lemal, np. G. Hard, Stadtlicher Rasen. hermeneittisch beleraclilel — Ein Kapitel ans der Geschichle der Verleugnung der Siadł ditrch die Stadtlcr, w: „Kla-genfurter Geogralische Schrifte", Heft 6, lnslitut fiir Geographische Universltat fur Bildungswissenschaften, Klagenfurt 1985, s. 29-52.
Liczne prace na temat ogrodów Le Roya znajdują sie w: Michael Andritzky, K. Spitzer (Hrsg.). Grim in der Stadt, Rowohlt, Reinbek 1981.
23 Zob. argumentacje w tomie wydanym przez M. Andritzkiego
K. Spitzera (przypis 22).