344 MOWY EDEM
kiedy nagle rozległ się huk wystrzałów. Kula trafia go w tył głowy i zabiła na miejscu. „Samotny zabójca", Rolando Galman y Dawang, znajdował się na pasie startowym i został bezzwłocznie zastrzelony przez stojącego w pobliżu agenta ochrony. Rząd z miejsca ogłosił Galmana „samotnym zabójcą” i starał się zamknąć sprawę.
Zabójstwo to zaczęło szybko rodzić podejrzenia.
Prezydent Marcos miał powody do zabicia Aquino. na którym ciążył vvyrok śmierci. Aby oczyścić się z podejrzeń, Marcos powołał oficjalną komisję do zbadania tej zbrodni, podobną do Komisji Warrena powołanej dwadzieścia lat wcześniej w Stanach Zjednoczonych w celu zbadania zabójstwa Johna Kennedy ego. Opozycja twierdziła, że komisja Marcosa jest stronnicza i broni jego interesu. Większość wątpiła, aby wyciągnęła ona inne od oficjalnych wnioski. Stało się jednak coś niespodziewanego. Komisja przeprowadziła obiektywne dochodzenie i zaakceptowała dowody związane z opaleniami głowy Aquino, które wskazywały, że śmiertelna kula została wystrzelona z odległości od 30 do 45 centymetrów. Rząd twierdził, że Galman zbliżył się do Aquino na taką odległość, lecz naoczni świadkowie zaprzeczyli temu. Przebywający w samolocie dziennikarz zeznał, że dwaj agenci służb specjalnych stojący tuż za Aquino wyciągnęli pistolety i skierowali je w tył głowy Aquino na chwilę przed hukiem wystrzałów. Dowody dostarczone przez medycynę sądową oraz zeznania naocznych świadków wykazały, że Aquino został zastrzelony przez jednego z agentów służb specjalnych, który miał go „ochraniać”. Hipoteza „samotnego skrytobójcy" była niczym innym jak kamuflażem i do takiego wniosku doszła właśnie komisja Marcosa.
Ustalenia komisji doprowadziły do oskarżenia o zbrodnię wielu wysokich rangą oficerów armii, jednak w trakcie procesu wszystkie oskarżenia zostały oddalone. Chimeryczny system filipińskiej sprawiedliwości nie dopuścił większości istotnych dowodów zebranych przez komisję, zaś wielu ważnych dla oskarżenia świadków w ogóle nie stawiło się na rozprawie. Mówiono, że zostali zastraszeni. Po pozbawieniu Marcosa jego urzędu trafił on za sprawą żony Benigno Aquino, Corazon, na luksusowe zesłanie na Hawajach. Dopiero wówczas świadkowie wyszli z ukrycia i oznajmili, że proces był ukartowany przez Marcosa. Zgłosili się ponadto nowi naoczni świadkowie, którzy dostarczyli dalszych dowodów, że Benigno Aquino został zastrzelony przez agenta ochrony.
Znaczenie zbójstwa Aquino polega na tym, że jego scenariusz jest identyczny z innymi zamachami przeprowadzanymi przez „samotnych skrytobójców". Jeśli zamachy na życie Roberta F. Kennedy ego i Ronalda Reagana były rezultatem spisków, to były one wykonane niemal identycznie jak zamach na Aquino: psychicznie niezrównoważony bądi politycznie sfanatyzowany „samotny skrytobójca" zostaje użyty jako kamuflaż dla prawdziwego zabójcy, któty znajduje się najczęściej w bliskim sąsiedztwie ofiaiy jako agent ochrony. Oficerowie filipińscy podkreślali, że w opracowaniu planu zastrzelenia Aquino brał udział generał Fabian Ver i jego podkomendni. Ver był nie tylko dowódcą narodowych sił zbrojnych, ale także szefem służb specjalnych. Innymi słowy, zabójstwo Aquino w wykonaniu „samotnego skrytobójcy" było operacją wojskowo-wywiatiowczą. Jest to szczególnie istotne, ponieważ w czasie zamachu Filipiny były jednym z głównych sojuszników Stanów Zjednoczonych, które w dalszym ciągu utrzymują tam duże bazy marynarki wojennej. Filipiny otrzymują pokaźną pomoc od Stanów Zjednoczonych, włączając w to doradców wojskowych i specjalistów od służb specjalnych. W ten sposób filipińskie służby specjalne związane są z CIA i amerykańskim wywiadem wojskowym. Nie chcę przez to powiedzieć, że te instytucje zamieszane były w zabójstwo Aquino. Pragnę jedynie pokazać, w jaki sposób zachodnie służby specjalne robią użytek z metody „samotnych skrytobójców". Czynią to jednak tak infantylnie, że ludzie bez trudu to rozszyfrowują. Nawet prasa amerykańska, która bardzo łatwo zaakceptowała hipotezę „samotnych skrytobójców'’ w przypadku zamachów dokonanych w USA, potępiła fakt uwolnienia od winy filipińskiej soldateski. Powinniśmy z szacunkiem pochylić czoło przed tymi dzielnymi członkami komisji, którzy odważyli się dotrzeć do prawdziwych faktów ukrytych za zasłoną wersji o „samotnym skrytobójcy’, i przed tymi naocznymi świadkami, którzy nie lękali się zeznać prawdy. Taka solidarność jest bardzo użyteczna.
Współcześni „samotni skrytobójcy” nie są zjawiskiem typowo amerykańskim. Ich zasięg jest międzynarodowy. 13 maja 1981 roku w czasie audiencji generalnej na Placu Sw. Piotra w Rzymie postrzelono papieża Jana Pawła II. Papież przeżył i nadal piastuje swoje stanowisko. Oskarżony „samotny skrytobójca". Mehmet Ali Agca, strzelał z tłumu otaczającego papamobile, którym jechał Jan Paweł II. Włoska policja aresztowała w związku z tym zamachem drugiego rewolwerowca i oskarżyła bułgarskie służby specjalne o zorganizowanie spisku na życie papieża. Bułgaria była w tym czasie państwem komunistycznym i Rosja ze względów propagandowych z miejsca oskarżyła CIA o sfabrykowanie tego tak zwanego „bułgarskiego śladu". Jak doniosła potem zachodnia prasa, CIA wywarła presję na włoską policję, aby porzuciła „bułgarski ślad” i wersję „drugiego pistoletu”. Włosi ulegli żądaniom CIA, po tym jak oskarżony, Mehmet Agca, zaprzeczył własnym zeznaniom i zaczął się dziwnie zachowywać, czym zniszczył swoją wiarygodność.
W Szwecji w zamachu w stylu „samotnego skrytobójcy” zginął 28 lutego 1986 roku bardzo łubiany w tym kraju premier, Olaf Palmę. Palmę wychodził właśnie z żoną z kina, gdy nagle pobiegł do niego zabójca i po oddaniu dwóch strzałów zniknął w mroku nocy. Z miejsca zrodziły się podejrzenia o spisek, lecz oficjalna wersja zdarzeń głosiła, że była to robota „szaleńca”. Aresztowano podejrzanego osobnika, który zaprzeczył oskarżeniom i w rezultacie został zwolniony. W roku 1990 rząd szwedzki wypłacił mu nawet odszkodowanie za czas spędzony w areszcie. Do czasu, kiedy piszę te słowa, nie postawiono żadnego innego podejrzanego przed sądem.
Ostatnie z godnych uwagi wydarzeń o podobnym charakterze miało miejsce 25 kwietnia 1990 roku w Niemczech Zachodnich i było wymierzone przeciwko Oskarowi Lafontaine'owi. Lafontaine był premierem kraju związkowego Saaty i startował w wyborach na kanclerza Niemiec jako kandydat socjaldemokratów. W czasie zjazdu politycznego znajdował się na podium razem z innym przywódcą socjaldemokratów, Johannesem Rauem. Osoba, która wyglądała jak członek ochrony, weszła na podium prowadząc kobietę niosącą bukiet kwiatów. Gdy kobieta podeszła do Lafontainea, wyciągnęła nóż rzeźnicki i z zimną krwią przecięła mu gardło. Lafontaine mimo dużej utraty krwi szczęśliwie przeżył i w czasie gdy piszę tę książkę, nadal uczestniczy