Obraz0 (3)

Obraz0 (3)



256 LOSY PASIERBÓW

to świetnie się składa! Akurat mówiliśmy o tym z mężem niedawno. Ziemia tu wyborna, ale w niewygodnym dla nas miejscu się znajduje: klinem wciska się w obce i tylko złodziejom za drogę służy. Co tylko kradli u nas — zawsze tędy uprowadzali. Chcemy więc sprzedać, ale tylko przyjacielom, aby nie szli złodziejom na rękę. A ty przyjaciel nasz prawdziwy.

Oświadczenie dziedziczki wydało się Zygmuntowi podejrzane.

—    Pani to naprawdę mówi? — spytał.

—    A ty pytasz na żarty?

—    Na serio, paniuśka.

—    To ja na serio odpowiadam: sprzedamy ci na pewno.

Zygmunt w podzięce znowu przywarł ustami do jej ręki.

—    żeby wy paniuśka sto lat żyli i biedy żadnej nie znali! żeby wam troiło się w polu i w domu. żeby wam stało się czego sami sobie życzycie. Bardzo wam dziękuję!...

—    Nie masz za co. To raczej my powinniśmy ci podziękować. Ale zostawmy już to. Musimy omówić warunki. Wstawaj! Albo siadajmy.

Usiadła na trawie i kazała mu zająć miejsce obok, ale on nie śmiał.

—    Dziękuję, postoję. Nie jestem zmęczony — odparł, spoglądając bojaźliwie na jej kształtne i bieluśkie, wcale nie podobne do opalonej twarzy nogi.

—    Widzę, że boisz się mnie. Siadaj, mówię.

—    Czegóż ja się boję? Nie wypada mi koło pani. Jakżeż to?...

—    Siadaj! — pociągnęła go za rękę.

Usiadł z boku, ale nie wiedział jak się zachować, gdzie patrzeć, i co mówić.

—    Ile hektarów chcesz kupić?

—    Jeżeli nie bardzo drogo, to jakież ze dwadzieścia. I poprosił bym na raty, jeżeli to można.

—    Dla nas nie robi różnicy: za gotówkę czy na raty. Sto dziesięć pezów za hektar, nie wydaje ci się za drogo?

Zygmunt sunął w zanadrze rękę chcąc przytłumić rozkołatane z radości serce.

—    Nie, paniuśka. To jest bardzo tanio — odrzekł z trudem łapiąc oddech.

—    Nie żądamy więcej, dlatego, że to w niewygodnym dla nas miejscu się znajduje. Na tych warunkach możemy sprzedać cały ten klin. Jest tu 160 hektarów.

—    Sto sześćdziesiąt! Nie, paniuśka. To za dużo dla mnie. Jeżeli pani nie będzie miała nic pz-zeciwko temu, to ja za pół roku sprowadzę tu z Polski wspólników.

—    A dobrzyż ludzie?

—    Ręczę za nich. Z tych samych co i ja stron pochodzą. Wszyscy jak ja bezdomni, ale na wojnie bywali, odważni i uczciwi. Jak my tu w pięciu, czy w sześciu osiądziem, to złodzieje wasi z głodu pozdychają. Nie tylko wam konia lub krowy nie uprowadzą, ale nawet kuropatwy nie zastrzelą. Ręczę za to.

—    Dobrze, sprowadzaj. A młodzi są jeszcze? — spytała po chwili.

—    W moich latach mniej więcej. Wszyscy niedawno żonaci, z siłą w kościach i z ochotą do życia. Za pół roku mogą tu być.

—    A tobie ile lat?

—    Trzydzieści i trzy ukończyłem w listopadzie.

—    To ja o jeden rok tylko starsza od ciebie jestem. A w jakim wieku żona twoja?

—    żona trzy lata młodsza ode mnie. — Powiedziawszy to, dobył z kieszeni paszport rodzinny z fotografiami i podał jej.

Dziedziczka rzuciła okiem na zdjęcie i ścią-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz1 (3) 298 LOSY PASIERBÓW —    To nie wiadomo braciszku. Mnie się zdawało, że ja
41157 Obraz2 (5) 200 LOSY PASIERBÓW gą. Czuła się przygnębioną. Miała nieprzepartą chęć do płaczu.
Obraz 9 (6) 174 LOSY PASIERBÓW —    To wy tu już dawno widać? — rzekł Du-bowik. —
Obraz 9 (6) 174 LOSY PASIERBÓW —    To wy tu już dawno widać? — rzekł Du-bowik. —
Obraz2 (3) 280 LOSY PASIERBÓW —    To ty dopiero z kampy? — spytał pijąc matę.
Obraz2 (3) 280 LOSY PASIERBÓW —    To ty dopiero z kampy? — spytał pijąc matę.
39836 Obraz8 332 LOSY PASIERBÓW — I to przezwyciężymy, kiedy Bóg z nami. Tu wyjechali na trakt. Zyg
65693 Obraz2 (3) 320 LOSY PASIERBÓW Zygmunt zaniepokoił się na dobre. Znać było, że leżał tu niedaw
Obraz 9 (6) 174 LOSY PASIERBÓW —    To wy tu już dawno widać? — rzekł Du-bowik. —
81619 Obraz0 (3) 276 LOSY PASIERBÓW —    A nie lepiej do Konsulatu? Mnie się zdaje,
Obraz6 (3) 288 LOSY PASIERBÓW śmiecie wrócić — odrzekł Zygmunt, odwzajemniając się równie czułym

więcej podobnych podstron