*v
pobieżne studium porównawcze agonalnych procesów społeczności religijnych spełniło rolę nauczyciela, który zawsze pragnie coś utrwalić u swych uczniów z przerobionego materiału, trzeba zakończyć książkę garścią uwag reasumujących.
A więc jedno przekonanie, jak sądzę, wy-nosi się z lektury. Oto wiele, bardzo wiele różnych dróg doprowadziło entuzjastyczne ongiś rzesze wyznawców do tego ostatecznego momentu, gdy od „starych bogów” zaczęli odwracać się ostatni ich czciciele. W przypadku religii narodowych droga taka splatała się jakże często z tragicznym upadkiem całego narodu, który był nosicielem danej religii. Ale sam proces odwrotu od dawnego miminosum nie przebiegał nigdy jednakowo, nie powtarzał się w historii co do swego tempa, radykalizmu czy też faz etapo-Y/ych. Każdy upadek religii sięgał po odmienne formy, jakby dla pokazania, że warianty * są tu niewyczerpane, a okoliczności dekadencji wciąż inne. Religie, które zawierzyły swój byt organizmowi państwowemu, ginęły od. razu jak zdmuchnięty liść wraz z upadkiem danego państwa, gdyż nie znajdowały oparcia w całokształcie wielowiekowej kultury.
Odmiennie było z religiami światowy-m i, które programowo wychodziły poza obręb jednej cj^wilizacji, jednej rasy, jednego języka, jednego narodu i jednego państwa. Przykład manicheizmu- przykład właśnie takiej zmarłej religii światowej pokazu-
je, że mógł on wiązać się zarówno z powstającym właśnie imperium Sasanidów, jak i ze środkowoazjatyckim efemerycznym państwem Ujgurów, jak wreszcie zapuszczać się nie bez początkowych sukcesów w rejony zawładnięte przez swego śmiertelnego przeciwnika, chrześcijaństwo, które zresztą, jak to często bywa, wiele przejęło od zwalczanego przez siebie wroga.
Obraz bezprzykładnego oporu wobec najeźdźczej religii daje nam perski mazd a izm. Zetknęły się tu ze sobą dwie jakże odmienne antagonistki: żarliwa, młoda religia bez żadnej tradycji narodowej ze zmęczoną i wyrodniejącą już religią Mądrego Ducha o wielowiekowej schedzie cywilizacyjnej i kulturowej.
Najdziwniej zmierzała do upadku religia Hellady. Cierpiała na swoistą schizofrenię religijną. Społeczeństwo doby klasycznej oddawało się z całym zapałem praktykom misteryjnym i przygarniało obcych boskich przybyszów, by u nich szukać pociechy duchowej, a jednocześnie pozwalało sobie na grube żarty, kpiny, a nawet szyderstwa z własnych bóstw, które jeszcze jego dziadowie traktowali ze śmiertelną powagą i od nich wyprowadzali -własną krew. Zachodził tedy równoległy proces laicyzacji własnej wiary i adopcji obcych religii obok trzeciego nurtu, jakim były sekciarskie wtajemniczenia. Hellada klasyczna okazała się I rudnym polem dociekań dla tanatologa religii.
Religie się zmieniają, religie się rozdrabnia
li 5
16 — Jak umierały religie