Powiesili jakiegoś człowieka, który poderżnął sobie gardło i został odratowany. Powiesili go za samobójstwo. Lekarz ostrzegał, że nie da się tego zrobić, bo gardło znów mu się rozedrze i będzie oddychał przez tę dziurę. Nie posłuchali go i skazańca powiesili. Od razu otworzyła się rana w szyi i człowiek ożył, chociaż już wisiał. Zwołano radę miejską, żeby podjąć w tej sprawie jakąś decyzję, co zajęło sporo czasu. W końcu radni zebrali się i zaciskali mu szyję poniżej rany, dopóki nie umarł. Ach Mary. cóż za społeczeństwo szaleńców i jaka głupia cywilizacja.4
Tak pisał Nikołaj Ogariew do swej kochanki Mary Sutherland około roku 1860, cytując prasę londyńską. Ogariew był rosyjskim alkoholikiem, uchodźcą politycznym o poglądach umiarkowanie rewolucyjnych, synem bogatego ziemianina i bliskim przyjacielem Aleksandra Hercena; jego kochanka była prostytutką, którą zawrócił ze złej drogi i powoli kształcił. Przypuszczam, że trzeba było dwojga całkowitych outsiderów — w tym oświeconego i upolitycznionego cudzoziemca — by dostrzec barbarzyńskość sytuacji, którą w gazecie odnotowano tylko jako nieoczekiwane utrudnienie przy dokonywaniu publicznej egzekucji — wypadek dostatecznie osobliwy, żeby go odnotować, lecz nie dość wstrząsający, ważny czy też w jakikolwiek inny sposób zasługujący na komentarz.
Traktując jednak owego nieszczęsnego samobójcę z tak przedziwną mściwością — skazując na śmierć człowieka, który popełnił tę zbrodnię, że sam siebie skazał na śmierć — londyńscy radni postępowali zgodnie z szacowną tradycją, uświęconą zarówno przez Kościół, jak i przez Państwo. Dzieje samobójstwa w chrześcijańskiej Europie to dzieje oficjalnego oburzenia i nieoficjalnego nieszczęścia. Miarą jednego i drugiego jest ów suchy, rzeczowy ton, w jakim opisywano te powszechnie akceptowane potworności._WJ601 roku elżbietański prawnik Fullbecke napisał, że samobójcę „wlecze się koniem na miejsce kary i po-
Cyt. za: E. H. Carr, The Romantic Exiles, Hammondsworth 1949, str. 389.