0194

0194



156

ehnieaie * piersi nieszczęśliwego, zwróciło moją uwagę na człowieka, który na przeciw mnie wolnym szedł krokiem. Stary płaszcz z samodziału (*), długo zarosła broda, nędza po całój postaci rozlana; zbyt słabą stanowiły zagrodę dla pamięci wdzięcznego ucznia, bo jedno spojrzenie starczyło, żem poznał mojego nauczyciela, z którego ust przed kilkunastu laty, wzory i bogactwa rodzinnój mowy, do mojej płynęły duszy; którego czcid, którego kochać, stało się dla mnie metylko Świętym obowiązkiem, ale i najmilszym nałogiem.

„W uścisku Królikowskiego, w uścisku professora katedry polskiej nad Wartą, znalazłem najdroższą mojej młodości pamiątkę: ból, radość, łzy żalu i roskosz, tłumnie do serca wchodziły, a i on płakał w mojćm objęciu, i jego głowa osiwiała owisła na mojćj piersi; święciliśmy miłość nauczyciela i miłość ucznia.

Bo zaprawdę, wszak życie nie jest wieńcem kwiecistym bez cierni, ani ową ucztą radosną, na której dusza i ciało dostatnio i należnie poczczone, czuje tylko samą roskosz, a na wesołe oblicze gości, uśmiech serdeczny wywabia. Obok czary słodkiego napoju, stoi kielich goryczy, z tern przeznaczeniem, że go cały do kropli wysączyć musisz, gdy ęi zaledwie z czary dozwolono usta odwilżyć. 1 nasz humorysta, gdy pod piórem jego tryskał dowcip, co w świat rzncóny, śmieszył, radował i bawił; nie raz łzą go rzewną polał i bolesnem westchnieniem, na drogę zażegnał. Żyjąc w Warszawie, oddany wyłącznie pracy literackiej, w ciężkiem był nie raz położeniu; zapoznał się z nieznanym dawniej niedostatkiem, i musiał się łamać z przeciwnym sobie losem. To stawiało go nie raz w przykrych względem ludzi stosunkach (ą). Niedolę swoją znosił mężnem sercem. Na chwilę nie opuścił go ani dowcip, ani humor. Ale uderzyła i na niego godzina ciężkiej boleści i żałoby, Po kilkoniowej chorobie stracił brata Klemensa, którego najżywszą miłością kochał. Nie zapomnę nigdy tej chwili, gdym po tym strasznym ciosie, ujrzał raz pierwszy ś p. Augusta- Oblicze zawsze wesołe i uśmiechnięte, osępiało; drżały mu policzki, a łzy rzewne spływały po nich. Rzucił się w moje objęcia, a łkając jak dziecię, ani słowa przemówić nie mógł, ani płaczu utulić. Wkrótce miał opuścić Warszawę: śmierć brata i rozdział z przyjaciółmi, i tem miastem gdzie tyle lat zamieszkał, gdzie zdobył sobie imię i gdzie pragnął pozostać; złamały go do reszty. Rozrzewniony, ze łzami żegnał tych, których kochał, a opuszczał może na zawszel W roku 1851, wyjechał wraz z żoną swoją do Karlsbadu: tu w ciągu sześciotygodniowego pobytu, znalazłszy kilkunastu szkolnych przyjaciół, odetchnął swobodniej, otrząsł się z ciężkiego smutku, i w ich gronie serdecznie się ucieszył. Wrócił do wsi Siekierek pod Swarzędzem w wieikiera księstwie Poznańskiem, gdzie stale mieszkał zdrów i weselszy. Ale tu go nowe boleśniejsze ciosy dotknąć miały. Nikczemna i podła potwarz rzneała skrycie pociski plamiące prawość jego charakteru ł uczucie honoru. To była większa boleść i gorycz dla niego, nad śmierć ukochanego brata, i opuszczenie ulubionego siedliska. Nie mogąc dojść sprawcy tćj potwarzy, nie mogąc zmyć choćby krwią własną rzuconej obelgi, bo podłość z zasadzki tajnej tylko uderza; powróciwszy z Poznania, zasłabł i legł na łożu, z którego nie miał już więcej powstać. Nerwowa gorączka postępowała gwałtownie: przyszła maligna; w jej przystępach marzył ciągle o innem życiu; improwizował ogniste mowy, jakby w pośród licznego a poważnego zgromadzonych koła; po dniyb kilku, w których rzadko wracała mu zupełna przytomność umysłu, umarł dnia 4 lutego, w rocznicę śmierci swego brata, i na tęż samą chorobę. Pochodny we wsi Siekierkach - w grobie rodziny swej żony, kró-ra równocześnie ciężką złożona słabością, nie mogła byćświadkiem chwil ostatnich ukochanego męża.

Z pism zostawił oprócz Ramot i Ramotek w 4 tomach, pismo zbiorowe p. n. Dzwon Literacki w 6 tomach. Należał do współredakeyi w początkach Dziennika Warszawskiego, i w nim umieścił kilka Pokrzyw literackich, które już nie dosięgały wartości pierwszych ramotek Nie piszem tu Studya literackiego nad utworami zmarłego autora; w innem miejscu na to znąjdziem sposobność: dodamy tylko żeś. p August Wilkoński, jako humo rysta rzetelnie polski, zarodowy, me wiał i zapewne mieć nie będzie sobie równego pisarza w naszej literaturze, coby obok prawdziwego dowcipu, połączył cele szlachetne, i tyle myśli prawych, zacnych a pięknych!

(') Gatunek prostego sukna.

(a) W Hicie który pisał do mnie z Siekierek dnia 23 Sierpnia I8U taka, wyr sta w keńcn: „Wszystkich naszych łaskawych przyjaciół i życzliwych najwdzięczniej szem sercem pozdrawiam; a dla tych którzy mnie niegrzecznie wspominsią, etę prtekeenenł* wojcsnn serca w Wsi We, wychodząc z owój chrześcijańskiej zasady: „Przebacz im Panie, bo Augnata nie poznaU, i osądzili z pozoru, z ciasnych okoliczności, a nie z serca, które przedewizystkiem zawsze pragnęło i pragnie izczęśeia bliźnich.“


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
0005201 96 ■wpływ, jaki ksiądz Stolarczyk wywierał na swych zakopiańskich parafjan, był zbawienny i
0005201 — 100 — wnie do tego, czy są wyrabiane z mleka odtłuszczonego, całkowitego, czy zmieszanego
0005201 Ku wszystkim, pisał o tem, jako rządem wody; Ozdabiać majętności, pomnażać dochody. Ale też
0005201 38 jadalni. Ogród ten nie jest osłonięty w górze i tylko błękit wschodniego nieba namiot na
0005201 100 Starałem się już wyżej wykazać, co za olbrzymi błąd popełniają ludzie, sądząc, że spokó
0005201 90 i gdzie znajdę wszelkie, a tak oddawna upragnione wygody. Przy śniadaniu mamy koncert, k
0005201 — 98 — zielonćj herbaty o wiele więcśj, nawet do 6§prc., ale to bardzo rzadko. Teina? skład
0005201 Strona, Paluszki.................75 Obwarzanki
0005201 96    TŁO ZJAWISKOWE Wyniki badań Schrenck- Notzinga za jednym zamachem usun
0005201 90 jów“? Trucicielstwo inwentarza, przez żydów uprawiane, jest jedną z najstraszliwszych pl
0005201 100 jak małpy, dzieci co widziały, naśladować lubią i chłopiec z dziewczyną tak postępować
0005201 104 —    Zapewni mi niezawodnie! — odparł Raul 3 twarzą rozjaśnioną wid
0005201 Takiemu człeku, co się w rozkoszy urodzi, Wszelką przygodę znosić z ciężkością przychodzi.P
0005201 97 rebit libero, donec realis et debita satisfa-ctio per eundem malefactorem peracta fue-ri
0005201 46 gdyby cały ciężar odpowiedzialności chciał zrzucić na zacny i utalentowany rysownicę xię
0005201 4<>    Zwierciadło bty (SfrottajfateA&im1;/ popielice/ KroliFi/ £i
0005201 Bu. ( 60 ) Ba. mojej. « Na widok tej ręki piszącćj wspomniane słowa, zmieniła się twar

więcej podobnych podstron