100
Starałem się już wyżej wykazać, co za olbrzymi błąd popełniają ludzie, sądząc, że spokój w powietrzu oznacza zarazem jego bezwzględną nierjichliwośó. Powietrze, które przy pomocy naszych, że się tak wyrażę, niedołężnych zmysłów, uważamy za ciche, może przebiedz w ciągi: godziny tysiące metrów, a gdyby nawet jak ślimak pełzało, to i tak w ciągu doby ma możność wypłynąć na powierzchnię z bardzo odległych głębin.
Być może, że uda. mi się tu dać czytelników1 jeszcze jaśniejsze pojęcie o ruchu powietrza w gruncie, niż w murach. Aby znaleźć miarę dla powietrza, potrzeba najpierw wiedzieć, wiele go się w ziemi znajduje i jaką część w rozmaitych gruntach stanowi powietrze.
Weźmy więc najpierw grunt żwirowy lub piaszczysty, na którym największe i najcięższe budowle stoją równie mocno, jakby na twardej skale. Mam tu przed sobą butelkę, która aż po kreskę, zrobioną na pewnej wysokość szyjki, zawiera ściśle, 1000 centymetrów sześciennych, czyli 1 litr. Flaszkę tę aż do kreski napełniam żwirem, otrząsając go dopóty, aż przestanie zmieniać swoją objętość. W ten sposób otrzymuję grunt, który budowniczy nazwałby dobrze ubitym. Otóż wszyscy to wiemy, że taki grunt jest porowaty, że, o ile jest suchy, pory jego wypełnione są powietrzem, rzadko kto jednak mógłby powiedzieć, do jakiego stopnia sięga ta porowatość. Właśnie teraz zamierzam ją określić.
W cylindrze, podzielonym kreskami na drobne działki, mam 1 litr wody i wlewam ją do butelki, wypełnionej żwirem, dopóty, aż stanie na tej samej wysokości, t. j. aż dosięgnie kreski, zaznaczonej na szyjce. Na cylindrze odczytuję teraz z łatwością ilość wody, wlanej do butelki, i dowiaduję się w ten sposób, ile centymetrów sześciennych powietrza zostało wy-cieśnionych w żwirze przez wodę.
Znaleziona ilość jest znaczna, zużyłem bowiem w tym celu przeszło 350 centymetrów sześciennych wody, czyli więcej, niż 35 procentów całej objętości żwiru. Gdy więc dom jakiś zbudowany będzie na żwirowym gruncie, to ciężar jego dźwiga tylko sam żwir, nie zaś powietrze, które go do ’/, części wypełnia. O ile też żwir będzie suchy, o tyle dom pozostanie w równowadze. Dla domu, stojącego na powietrzu, żwir jest taką samą podstawą, jak pale drewniane dla budynku postawionego na wodzie.
Zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że gdy dom, oparty na palach, podstawą swoją nurza się w wodzie, ta ostatnia po ścianach budynku wnika do jego wnętrza i miesza się tam z warstwą powietrza, która dom wypełnia. Chętnie też przyznajemy, iż woda gruntowa pozostaje w ścisłym związku ze stojącym na niej domem. Grzeszymy jednak niekonse-kwencyą, gdy sądzimy, że powietrze, zawarte w suchym gruncie, nic już niema do czynienia z domem, który na nim stanął. To lekceważenie sobie powietrza gruntowego, czyli błąd, który w naszych rozumowaniach popełniamy, przypisać potrzeba tylko naszej nieświadomości, ta ostatnia zaś znajduje jedyne wytłómaczenie znów w tern, że ruch powietrza, zawartego w ziemi, nie oddziaływa bezpośrednio na żaden z naszych zmysłów.
To, co powiedziałem tutaj o żwirze, odnosi się również do piasku, gliny, oraz twardych skalistych pokładów.
Jeszcze jedno małe doświadczenie.
Biorę otwartą z dwóch końców rurkę szklaną, poznaczoną kreskami w drobne podziałki. Mieści ona w sobie równo 100 centymetrów sześciennych kwarcowego piasku. Jeżeli drugą taką samą rurkę, wypełnioną wodą, połączę za pomocą rurki kauczukowej z dolnym końcem pierwszej i wpuszczę wodę tak, aby przenikając piasek z dołu do góry, zatrzymała się na