sposób ich rozdzielić; światło posiada w najwyższym stopniu zdolność poruszania się i kolor również. Jakże daleko odeszliśmy od malarstwa! O ile bowiem kolor jest tam fikcją, światło jest nią także, a wszystko, czego malowidło może żądać od prawdziwego światło, to aby je ono ukazywało, co nie ma nic wspólnego ze świetlnym życiem. Dobrze oświetlony obraz jest zbiorem fikcyjnych form i kolorów, świateł i cieni, rzuconym na gładką płaszczyznę umieszczoną w możliwie najlepszych warunkach, na widoku, nie gdzieś w ciemności. Ale na tym koniec.
Brak plastyczności pozbawia malarstwo światła, a jest to jeden z najbardziej godnych podziwu i najważniejszych dla naszego życia zmysłowego elementów. A my chcieliśmy trwale połączyć malarstwo z żywym ciałem! Szukaliśmy dlań odpowiedniego miejsca w scenicznej hierarchii! Zupełnie jakby jego przynależność do sztuk pięknych zobowiązywała nas bezwzględnie do włączenia malarstwa w sztukę integralną; ciągle łudzimy się, że sztuka integralna jest naprawdę harmonijną syntezą wszystkich sztuk.
Stajemy tu oko w oko z wulgarnym fałszem tego twierdzenia. Albo malarstwo musi zrezygnować ze swojej fikcyjnej egzystencji na korzyść żywego ciała, co równa się unicestwieniu malarstwa jako takiego, albo ciało musi wyrzec się plastycznego i ruchomego życia i podnieść malarstwo do rangi przewyższającej własną, co jest zaprzeczeniem sztuki dramatycznej. Nie mamy więc wyboru1.
Ale czyż naprawdę trzeba w tym celu całkowicie rezygnować z sugestii, które nam podsuwa malarstwo? Pamiętajmy, że jego ograniczoność daje mu gwarancję doskonałości, której nieruchomość pozwala nam swobodnie kontemplować stan natury, obraz otaczającego nas życia i obserwować niezliczone wzajemne powiązania i gradacje. Co więcej, chwila ta została troskliwie wybrana spośród innych: jest wyborem specyficznym, co, jeśli idzie o malarstwo, implikuje swoistą interpretację, do której ruchoma plastyczność żywego ciała nigdy nie będzie mogła pretendować. Pójdźmy nawet dalej. Malarz nie tylko unieruchamia
ulotny stan otaczającego świata, ale za pomocą sobie właściwych subtelnych środków stara się przedstawić stan miniony, a także ten, który nadchodzi lub z dużym prawdopodobieństwem mógłby nadejść. W efekcie jego dzieło jest pełne ruchu i potęgi, wyrażonych nie za pomocą czasu lub przestrzeni, ale kolorów i form. I dlatego nieuchronnie fikcyjnych.
Zaczęliśmy poddawać w wątpliwość rolę, jaką odgrywa malarstwo w sztuce dramatycznej. Nie jest to oddziaływanie bezpośrednie, ale nawet jako pośrednie nie jest pozbawione pewnego znaczenia. Dzieło malarskie uwrażliwia nas na ograniczenia, które narzuca zdolność poruszania się, pokazuje nam je i określa. Musimy się wyrzec doskonałości, którą daje tylko nieruchomość, a jeśli żywiąc jeszcze na ten temat jakiekolwiek złudzenia, unieruchomimy na chwilę grę aktorów, poświęcamy ruch, nie otrzymując nawet najmniejszej rekompensaty. Dlatego „żywe obrazy” zawsze odpychają artystę, utrwalają one bowiem ruch, ale wyrwany z kontekstu.
A rzeźba? Rzeźbę łączy z ruchem to, że unieruchamia ona i utrwala wybrany moment ruchu i posiada prawdopodobnie w wyższym stopniu władzę wyrażania jego kontekstu. Podobnie jak malarstwo, rzeźba jest specyficznym wyborem i w tym sensie ma wszystkie zalety doskonałości. Ale nieskończona rozmaitość światła, cienia, fikcyjnej kolorystyki jest dla niej nieosiągalna. Pewną rekompensatą jest jej plastyczność, wymagająca rzeczywistego światła. Jest to zapewne znaczna rekompensata! Z naszego punktu widzenia, rzeźba jest sztuką, która zdaje się wnosić najwięcej, gdyż jej przedmiotem jest ludzkie ciało 2. Życie jest jedyną rzeczą, której rzeźbie brakuje, życie, a więc ruch, który musi poświęcić, chcąc zyskać doskonałość; ale też jest to jedyna ofiara. Wynika stąd samo przez się, że malowany posąg, na przykład grecki, nie ma nic wspólnego z malarstwem; jest on tylko pofar-bowany, a nie namalowany. Rzeźba i malarstwo nie mają punktu stycznego.
Architektura, podobnie jak rzeźba, jest plastyczna, wymaga
Może zbyteczne jest przypominać tutaj, że współczesna inscenizacja opowiedziała się po stronie malarstwa.
Wszystkie inne obiekty rzeźby wywodzą się z architektury, które] rzeźba jest jednym z ornamentów. Artysta malujący zwierzęta jest dalekim krewnym rzeźbiarza i nie może z nim rywalizować, mimo iż jego sztuka może być skądinąd godna uznania.