cepcję sztuki dramatycznej, sztuki, która tak bezpośrednio dotyka naszego życia prywatnego i publicznego, że nie można o niej mówić nie podważając całej masy pojęć i przyzwyczajeń, których istnienie zdawało się prawie niewzruszone, a przynajmniej zbyt omszałe, by można było zmienić je za jednym zamachem.
Spektakl, obojętne z jakiego punktu widzenia rozpatrywany, jest odtworzeniem części naszego życia. Przez co rozumiem bynajmniej nie zwierciadło obyczajów, jak miałoby się ochotę powiedzieć. Życie wewnętrzne, jego radości, troski i konflikty, jest doskonale niezależne od naszych obyczajów; nawet tam, gdzie obyczaje zdają się je określać. Człowiecze namiętności są wieczne — wiecznie te same, obyczaje nadają im tylko powierzchowny koloryt, podobnie jak strój określa epokę. Ale dusza kryjąca się pod tym ubiorem nie ma wieku, jest to po prostu dusza człowiecza. Z punktu widzenia dramaturgii część naszego życia jest częścią historii tej duszy. Wynika z tego, że albo forma naszych spektakli jest adekwatna do tej definicji i nie ma powodu jej zmieniać, albo, przeciwnie, forma ta jest rezultatem osobliwego bezwładu, konserwatyzmu, który przeradza się w anachronizm. Sprawa ma dwa oblicza: jedno artystyczne, drugie czysto człowiecze, a nawet społeczne, gdyż teatr jest radością, z której korzystamy wspólnie. Niech mi będzie wolno dać tuta] kilka wskazówek, które omawiając ryciny, rozjaśnią także to, co wyżej powiedziano.
Artystyczne oblicze sprawy dotyczy środków, których używamy w teatrze i sposobu, w jaki się nimi posługujemy. Widoczne jest zatem, że w sztuce dramatycznej nawet technika jest zależna od naszej koncepcji sztuki. Teoretycznie nad koncepcją tą można dyskutować, gdyż mamy pełne prawo zbadać, czy siła bezwładu nie uwięziła dramaturga w formie skostniałej, niezdolnej wyrazić przemian naszego myślenia i naszych upodobań. Ale w praktyce idzie najpierw o zgranie techniki z utworami już istniejącymi: zadanie bardzo niewdzięczne, ponieważ zależność jest obustronna. Jednak jest chyba oczywiste, że koncepcja dramatyczna szybko wysunie aię na czoło, gdyż nikomu nie przyjdzie nawet na myśl stwarzać nową technikę dla dzieł jeszcze nie napisanych. Równowaga nie jest stała, to prawda. Dramaturg może bowiem okazjonalnie wyprzedzić daną mu technikę sceniczną, ta zaś ze swej strony może chwilami wyprzedzać twórcę w tym sensie, że nowa technika pociąga za sobą rozwój nowych form dramatycznych.
W rezultacie, jeśli utwór dramatyczny nie znajduje we współczesnej mu ekonomice teatru formy, która mogłaby mu odpowiadać, to dzieje się tak dlatego, że z jednej strony dramaturg nie zdawał sobie sprawy, jakie środki ma do swojej dyspozycji, z drugiej zaś — inscenizacja nie nadążyła za zmianą upodobań, której ten utwór jest świadectwem.
W roku 1876 Richard Wagner otworzył swój teatr w Bayreuth.*0 Musiał to zrobić, gdyż nigdzie indziej nie mógł znaleźć tak wyjątkowej atmosfery i tylu elementów odpowiadających dziełu, które odważnie zrywało z konwencjami i tradycją swojej epoki.
Na czym polegała wagnerowska reforma? Czy tylko na technice? Z pewnością nie. Nauczony długim i bolesnym doświadczeniem, Wagner zrozumiał, że sztuka dramatyczna jest sztuką wyjątkową, i że bezwzględnie musi się jej przywrócić ten charakter, gdyż inaczej zacznie się chylić ku upadkowi i obumrze. Jedynym celem jego życia był „dramatyczny" zamach stanu; jego twórczość była na to zdecydowanie nastawiona i tylko za cenę niezliczonych kompromisów i niesłychanych cierpień osobistych zdołał osiągnąć to, że jego dramaty weszły do repertuaru naszych teatrów. W Bayreuth był nareszcie wolny! Mógł nadać swoim spektaklom wyjątkowy charakter i otoczyć je nimbem uroczystej powagi, co było dla nas zupełną nowością. Na ten temat wszystko zostało już powiedziane. Urządzenie sali i rozlokowanie orkiestry są również doskonale znane.
Cudowna ewolucja muzyki — jaką z uporem zapisuje się na rachunek Wagnera-muzyka, podczas gdy jedynie Wagner-drama-turg winien za nią ponosić druzgoczącą odpowiedzialność — owa cudowna ewolucja jest od dawna istotnym elementem nowoczesnej techniki. Wpływ Wagnera, zgubny z punktu widzenia muzyki, jest dokładnie zbadany, ale nieszczęście już się stało! Oczywiście, nie wolno bezkarnie i do tego stopnia —- jak to my zrobiliśmy — wypaczać celu, którego osiągnięcie jest zadaniem techniki!
Rezygnując ze swojej muzyki Wagner ryzykował, że nie przy
tnę