dzie mógł odpocząć, tu upewni się o swojej boskiej misji. Po lewej widać krzewy, w których na początku aktu spała Kundry.
Jest Wielki Piątek. W jasno oświetlonej przestrzeni słychać dalekie dzwony zwiastujące uroczysty pogrzeb Titurela **. Trzy postacie odchodzą na prawo między pnie drzew, wkrótce las ogarnie je, przesuwając się nieznacznie z prawej na lewą — i znów znajdujemy się w świątyni Graala 30.
Tristan (akt IIIu)
„Scena przedstawia bezpański zaniedbany «burg» bretoński”, mówi Wagner. Jednak w partyturze nic nie odpowiada tej wskazówce! Dwa słowa, które wypowiada na początku Kurwenal32 wystarczają, aby nas zorientować. Następnie autor umieszcza nas na pograniczu dziennego światła, które oślepia i niepokoi chorego i dobroczynnej nocy, która odbierając przytomność przynosi mu wytchnienie.
I w tym jest wszystko. Bo na pewno nie oczyma Kurwe-nala powinniśmy patrzeć, przeżywając tę godzinę namiętności nie mającej precedensu w żadnej literaturze.
Dzień powiększa obłęd Tristana; Izolda żyje w tym świetle, a Tristana nie ma u jej boku. Dopiero noc łączy ich dusze.
Nagle z głębin nocy tryska, jak boski promień, pewność: Izolda jest blisko, wiatr dmie w żagle jej łodzi — Tristan ją widzi.
Rzeczywistość okazuje się wtedy współczująca: na horyzoncie ukazuje się żagiel.
■ Błogosławione niech będzie światło! Radosna krew, która tryska z rany i lśni w zachodzącym słońcu! Błogosławiony ostatni promień, gdyż on przynosi Izoldę!
Niestety! Chcąc spotkać ten płomień i połączyć się z nim, pochodnia nocy musi zgasnąć.
Jeśli pominąć kilka znaków koniecznych do umiejscowienia akcji, dekoracja tego aktu winna obejmować tylko chorego oraz parawan, którym Kurwenal troskliwie chroni swojego mistrza i przyjaciela.
W tej skrótowej konstrukcji najsilniejsze oświetlenie będzie markowało znaczenie światła, które w tym akcie jest szczególne: jak długo jasność dnia niepokoi Tristana, bohater pozostaje w cieniu; z chwilą, gdy jasność utożsamia się dla niego z przybyciem Izoldy, światło wydobywa powoli z cienia jego postać, aż w końcu zatrzymuje się na twarzy Tristana. Potem oboje bohaterów spowija delikatnie mrok.
Ta dekoracja jest całkowicie „wykonalna”. Obecnie autor uprościłby ją jeszcze usuwając gałęzie. Lewa strona jest czymś w rodzaju naturalnego rowu, utrzymanego w ciemnej i neutralnej tonacji, który umożliwia aktorowi występ na pierwszym planie, nie każąc mu koniecznie wchodzić na poziomy płaskowyż sceny. Autor stosuje często ten zabieg.
Złoto Renu, Walhalla
Na rozkaz Wotana zadufane'w sobie olbrzymy zbudowały w ciągu jednej nocy warownię, która ma chronić bogów i usprawiedliwiać ich krzywoprzysięstwo. Walhalla jest więc budowlą zbrodniczą, skonstruowaną za pomocą sztuczek i wmontowaną w nasz świat dzięki prostackim zabiegom. Ren oddziela ją od trawiastej góry, która u Wagnera ma pewne analogie z salonem, gdzie bogowie rozmawiają i elegancko załatwiają rozmaite mniej eleganckie waśnie. Jednak, podobnie jak w wielu salonach, za dwojgiem drzwi czai się niebezpieczeństwo: jedne, po prawej, wiodą do mrocznych kuźni Albericha, drugie, po lewej, prowadzą do Erdy — tej, której umysł góruje nad całą czczą wiedzą bogów.
Dekoracja ta jest w istocie dekoracją plenerową; główną rolę odgrywa w niej światło. Każda góra jest „wykonalna”. Skała po lewej jest siedzibą Froha 3S; ze skały po prawej, dominującej nad rzeką, Donner, bóg pioruna, przyzywa burzę, a potem rozpina nad doliną fałszywą tęczę, która ma ułatwić bogom dostanie się do ich kłamliwej siedziby.
Skała Walkirii 3«
Na tej skale Wotan obezwładnił tę, która jedyna znała jego najskrytsze pragnienie. Bowiem Brunhilda nie zgodziła się na tchórz-