53
PI najbardziej finezyjną Ironią rozgrywających «ię ecen. Rzeczywisto^ odpłaciła mu aowlcie tę wierność i inteligencją w jej odczytywaniu. Prowadzony za rękę przez materiał konkretny i wdzięczny, Wyspiański nasycił Wesele tatką nieodpartą prawdą życia, jaką literatura osiąga tylko bardzo rzadko.
Jak wiadomo, Wyspiański postanowił nie taić autentyzmu anegdoty w Weselu. Z trudem zdołano go odwieść od umieszczenia na afiszu rzeczywistych imion i nazwisk występujących w dramacie osób. Nie chciał, jak widać, zrezygnować w Weselu z atrakcyjności faktu, że bohaterami jego są żywi ludzie, znani całemu miastu, a tematem autentyczne zdarzenie sprzed kilku miesięcy. Nie jest to atrakcyjność typu roman d cle/, w którym uwaga czytelnika skierowana zostaje na szyfr. Autentyzm anegdoty Wesela przedstawia raczej walor atrakcyjny dramatycznego reportażu i szopki zarazem.
Jak reportaż i szopka pozwala uczestniczyć w procesie przeobrażania życia w literaturę i we wzajemnym obcowaniu tych żywiołów ze sobą. Ten niepozbawiony pikanterii parnfletu autentyzm miał dla dramatu głębsze znaczenie: stanowił znakomity fundament dla baśni Wesela. Mając tak niezaprzeczony punkt oparcia w „żywym'* życiu można było rozwinąć w sztuce śmiałą symbolikę i poprowadzić drar* mat do zawrotnych uogólnień bez obawy zawieszenia całej konstrukcji w próżni. Trzeba przy tym pamiętać o niezwykłym atucie artystycznym, jaki dało Weselu malownicze pomieszanie i rozpiętość skali literackiej: od komediowej pół-szopki, pół-pamfletu poprzez baśń poetycką do dramatu wielkich spraw narodowych.
Miał więc Wyspiański nieodparte racje, by nie wprowadzać do Wesela postaci, których pamiętnego wieczora w dworku Gospodarza nie było, a nie było tam innych gości z miasta niż inteligenci. Trzeba także wziąć pod uwagę ewentualną zmianę rangi utworu w procesie pisania. „Można by podejrzewać — pisze Boy — iż Wyspiański biorąc pióro do ręki, zamierzał tu napisać złośliwy pam-flecik na swoich znajomych: w trakcie pisania, geniusz poezji porwał go za włosy i ściany bronowickiego dworku rozszerzyły się — niby nowe Sopli co wo — w symbol współczesnej Polski** **. Przypuszczenie takie jest bardzo kuszące, choć fakt, że pierwszą napisaną sceną Wesela była scena z Wernyhorą8<ł, przemawia za tym, że dramat miał od razu ambitne założenia ideowe.
Mówiliśmy, że w dramacie o konfliktach ideologicznych formalna przynależność socjalna postaci dźwigających ciężar ideowy
Estreicher, Narodziny „Wesela", „Przegląd Współczesny", 1926, kwieć ten, M 30.