326 KAROL IRZYKOWSKI
polipragmazji1 literackiej obchodzi mnie to, w jaki sposób ona oddziaływa na dzisiejszy stan i poziom literatury polskiej. Jakie, przy olbrzymiej popularności Boya, wywołała przesunięcia tematów i zainteresowań, co żywego zasypała, a jakie odkopała ścierwo. I tutaj bije w oczy fakt jeden: Boy wcale nie zajmuje się najnowszą literaturą polską2 — poza teatrem. Ani futuryzmem najmłodszych, ani powieściami starszych, ani komunizmem, przeciekającym do naszej literatury przez ścianę wschodnią, ani zjawiskami literatury zachodniej.
Można powiedzieć, że krytyk tak samo jak poeta ma dowolny wybór tematu. Ale też i według tego powinien, być sądzony. Moim zdaniem, krytyk, który nie zetknął , się po swojemu z nowoczesnymi prądami, nie odbył tej głównej próby ogniowej, choćby miał w niej i klęskę ponieść — nie jest godny miana krytyk a.
Ale taka robota Boyowi się nie opłaci. Na to trzeba ryzyka, poświęcenia się — właściwie za darmo, i jeszcze z reguły zbiera się niewdzięczność, jeżeli się nie chce być niańką lub lokajem „młodych”. Trzeba czytać, przemyślać kilka razy więcej, niż się zdoła wyeksploatować; człowiek po prostu gubi się w materiale, zwłaszcza dziś, gdy inwazja obcej literatury jest u nas o tyle razy większa niż za czasów Młodej Polski. Boy oczywiście wie o tych trudnościach i wie też, że gdyby raz zaczął, to by już końca temu nie było. Dlatego np. nie napisze recenzji o wierszach i powieściach lub nawet kronikach swojego Słonimskiego, ani o zbiorku poezji Skiwskiego 3, ani o powieści p. Nałkowskiej pary z ust nie puści, bo taki jeden precedens już by go pogrążył; w konsekwencji żądałby X recenzji —wyjątkowo, a Y napisania przedmowy, nie można by nastarczyć nikomu; prócz tego wyłoniłyby się kwestie szersze i praktyka najniopraktyczniejsza w śrwiecie. Więc lepiej od razu wszystkim z góry odmówić, urządzić się tak, aby każdemu było wiadomo, że Boy tej grzędy nie uprawia, a rekompensuje to „odkłamywaniem” ciąży i Mickiewicza — lepiej strzec się dotknąć współczesnej literatury nieteatralnej jak pasa transmisyjnego.
Ja w tym widzę dowód okropnej małoduszności. Niech go Słonimski chwali za jego ekonomię i umiejętną gospodarkę — ja w praktykowaniu literatury wolę marnotrawstwo i rozrzutność. (Proszę mnie znowu nie szantażować tym, że eo ipso chcę podnieść swoje własne „zasługi” — dalibóg, nie ma się czym chwalić wobec rozmiaru zadań — ale nie mogę przecież pominąć sprawy tak ilustracyjnej, jak nieobecność Boya w krytyce współczesnej, pominąć po to tylko, żeby mnie jeden i drugi dureń nie posądzał o samochwalstwo.)
Ale całkiem inaczej się ma rzecz z recenzjami teatralnymi, które nagromadził Boy w dziesięciu tomach. Materiał do mich zdobywa się w jeden wieczór, i jest on od razu ograniczony; czego się nie dosłyszało, to przepadło, wstecz cofać się nie można jak w książce, po trzech lub co najwięcej pięciu godzinach kończy się zabawa; po czym felieton teatralny można mieć za jeden dzień. A z powie-
poliprogmazja (z gr.) — wielokierunkowość.
u Z wyjątkiem przygodnego i łatwego do napisania artykuliku Przyjacielu motorniczy tramwaju nr 7 [«Kurier Poranny* 1924, nr 137] — który świadczy, że Boy mógłby i tę dziedzinę uprawiać. [Przyp. K.I.J
u Jan Emil Skiwski (ur. 1894) — publicysta i krytyk, autor jednego tomu wierszy Człowiek śród. potworów. (Peregrynacje). W czasie okupacji współpracował z Niemcami. Irzykowski pole? sizowai z nim w artykule Paszportyzm. (Odpowiedź J. E. Skiw-iStiemu na artykuł „Polska choroba" w 41 nrze «Pionu»), «Pion»