444 VIII. Miasta
lud jest najweselszym ze wszystkich ludów.”109 Jednakże Neapol, stara stolica, to zarazem rozległe Królestwo Neapolu plus Sycylia. Toskania natomiast mieści się na jednej dłoni.
Petersburg, nowe miasto wzniesione z woli cara, znakomicie potrafi unaocznić anomalie, monstrualny wręcz brak równowagi strukturalnej wielkich miast epoki nowożytnej. Na szczęście dysponujemy dobrym przewodnikiem po mieście i jego okolicach (1790), dedykowanym przez autora, Niemca
nazwiskiem Johann Gottlieb Georgi, carycy Katarzynie II.110 Wystarczy więc go przejrzeć.
Z pewnością niewiele jest miejsc mniej korzystnych i bardziej niewdzięcznych niż to, gdzie Piotr Wielki położył 16 maja 1703 roku kamień węgielny pod przyszłą sławną twierdzę Pietropawłowską. Trzeba było jego niezłomnej woli, by miasto wyrosło wśród wysp i rozlewisk nad brzegami Newy oraz jej czterech odgałęzień (Wielka i Mała Newa, Wielka i Mała Newka), gdzie grunt tylko na wschodzie nieznacznie się wznosi, to znaczy w kierunku Arsenału i ławry Aleksandra Newskiego, podczas gdy na zachodzie jest tak niski, że powodzie są tu nieuniknione. Alarmowe stany wód wyzwalają serię zwyczajowych sygnałów: strzały armatnie i białe flagi w dzień, latarnie stale zapalone nocą na Wieży Admiralicji, bijące bez przerwy dzwony. Jednakże niebezpieczeństwo sygnalizuje się tylko, nie zaś opanowuje. W roku 1715 i ponownie w 1775 zalane zostaje całe miasto. Co roku jest zagrożone. Musi się więc wznieść ponad to śmiertelne niebezpieczeństwo, które mu grozi na poziomie gruntu. Oczywiście wystarczy płytki wykop, aby pojawiała się woda, już na dwóch, co najwyżej na siedmiu stopach głębokości, tak że domy nie mogą być podpiwniczone. Trzeba wszędzie kłaść kosztowne fundamenty z kamienia, nawet jeśli chodzi o domy drewniane, biorąc pod uwagę, jak szybko gniją słupy wkopane w wilgotną ziemię. Trzeba było także przeciąć całe miasto kanałami, umacniać ich brzegi faszyną i wykładać granitowymi blokami, jak Mojkę i Fontankę, którymi płyną barki z drewnem i żywnością.
Ulice i place musiały się z kolei wznosić na dwie do pięciu stóp nad
ziemią, zależnie od miejsca, dzięki niesłychanej wręcz pracy przy wykopach,
dzięki robotom murarskim, dzięki sklepieniom z cegieł lub kamieni pod
brukowanymi nawierzchniami, pozwalającym zarazem spływać wodzie z
ulicy do Newy. Te imponujące prace podjęto w sposób systematyczny w
roku 1770, zaczynając od „pięknych dzielnic” Admiralicji wzdłuż Wielkiej
Newy; prowadził je generał-lejtnant von Bauer na rozkaz Katarzyny II i na koszt skarbca cesarskiego.
445
Wielkie miasta
Urbanizacja była więc powolna i kosztowna. Musiano na nowo wytyczyć ulice i place, ograniczyć niepowstrzymany pęd do budowania domów, odbudować z kamienia budynki publiczne i kościoły, jak odległa ławra Aleksandra Newskiego, a także wiele domów, choć drewno długo jeszcze pozostało najczęściej stosowanym materiałem. Daje przecież tyle cennych korzyści: stosunkowo ciepłe wnętrza, brak wilgoci, taniość i szybkość budowy! Ścian nie wznoszono, jak w Sztokholmie, z graniastych wańczosów, lecz z surowych pni. Tylko fasadę szalowano czasem deskami: można ją wtedy było ozdobić zwieńczeniami i pomalować. Kolejną zaletą drewnianych domów jest to, że można je łatwo przestawiać, a nawet w całości przenosić z miejsca na miejsce. W droższych domach kamiennych wyłożony granitowymi płytami parter służył jako piwnica lub ostatecznie jako gorsze mieszkanie. Ludzie woleli pokoje na górze, toteż domy te miały co najmniej
jedno piętro, często dwa, czasem (rzadko) trzy.
Petersburg był więc ożywionym placem budowy. Po Newie płynęły doń barki wyładowane wapnem, kamieniami, marmurem (znad Ładogi lub z Wyborga), blokami granitu. Pnie sosnowe spławia się, choć przez to tracą, jak powiadano, wiele ze swych zalet. Najciekawszy widok na tych budowach stanowią robotnicy, sami chłopi z północnych prowincji, murarze i stolarze. Ci ostatni, płotowszczyki, czyli flisacy z drewnianych tratew (Niemiec tłumaczy to jako Flossbauer), nie mają żadnych innych narzędzi prócz siekier; robotnicy niewykwalifikowani, stolarze, murarze, przybywają, żeby się zatrudnić w sezonie. Wystarczy kilka tygodni, aby na pustym miejscu „wyrosły fundamenty kamiennego domu, którego mury rosną w oczach, tylu tam robotników, lecz dookoła wszystko wygląda jak na wsi, gdyż sposobią tam dla siebie ziemianki”.
Położenie Petersburga ma bowiem, rzecz jasna, również i korzystne strony, jak choćby korzyści z przepięknej rzeki, szerszej niż Sekwana, bystrzejszej niż Tamiza, stwarzającej pomiędzy twierdzą Pietropawłowską, Wyspą Wasiliewską i dzielnicą Admiralicji jedną z najpiękniejszych panoram świata. Newa oferuje więc swoje statki i barki, łączy się z morzem w Kronsztadzie i od Wyspy Wasiliewskiej, gdzie znajduje się dzielnica handlowa, giełda oraz komora celna, przekształca się w nader ożywiony port morski. Jest więc Petersburg tym właśnie oknem na Zachód, którym Piotr Wielki chciał wzbogacić prostackie życie swego ludu. Ponadto Newa dostarczała miastu wody pitnej, podobno bez skazy.
Gdy nadchodziła zima, skuta lodem rzeka stawała się szlakiem dla sań i
miejscem popularnych zabaw. Podczas karnawału, w czasie mięsopustu, wznoszono na rzece sztuczne pagórki lodowe na rusztowaniach z desek i belek i spuszczano z nich lekkie sanki na długi, oczyszczony tor, kierujący
sankami pędził szaleńczo, „do utraty tchu”; budowano też takie tory
~ •’---^