podejrzanych o to, że mogą stać się upiorem. Należy przyjąć, że o ile podejrzenie istniało w momencie śmierci, odpowiednie zabiegi wykonywano już w czasie składania do grobu. Zapewne nie było wówczas wielu u-czestników, każdy stronił od tak niepewnej osoby. Może uczestniczyła jedynie rodzina lub przedstawiciele lokalnej władzy, aby dopilnować właściwego unieszkodliwienia zmarłego. Układano go więc w różne dziwaczne sposoby, obcinano głowę i dokonywano wielu innych czynności, o których pisaliśmy wyżej.
O ile cechy niezwykłe i szkodliwe pojawiły się dopiero po śmierci, dokonywano otwarcia grobu. Wszystko to musiało napawać wyjątkowym lękiem uczestniczących w tych zabiegach ludzi.
Sądzić natomiast należy, że do momentu pojawienia się chrześcijaństwa nie istniał problem samobójców, jako że ten rodzaj śmierci mógł w określonych warunkach być uważany za godny szacunku. Dopiero chrystianizacja zamknęła dla tych nieszczęśliwych ludzi drogę do normalnego pochówku. Wówczas odbywają się one poza obrębem cmentarzy, na rozstajach dróg, wreszcie przykrywane gałęziami od czasu do czasu podpalanymi.
Cała obrzędowość pogrzebowa tu zarysowana jest i była smutna, połączona z utratą bliskich, z rozstaniem się z nimi na zawsze. Mimo pojawienia się pojęcia rezurekcji, a później niematerialnej duszy człowiek boi i bał się śmierci. Przywiązuje też właściwie niemal od zarania swego istnienia w granicach gatunku komo sapiens szczególną wagę do zabezpieczenia umarłym należnego wyposażenia i miejsca spoczynku. Nie pozostawia też swych zmarłych w dalszym ciągu bez należytej opieki. Już sam cmentarz był jakoś nadzorowany, inaczej zostałby obrabowany.
Ze wspomnianej tu już niejednokrotnie zapiski kronikarskiej wynika, że w rocznicę śmierci .udawano się na grób z jedzeniem i piciem i tam ucztowano dzieląc się ze zmarłym, którego w ten sposób karmiono. Osobno w porze jesieni obchodzono święto zmarłych. Wówczas to przed nadchodzącą zimą ogrzewano zmarłych paląc na grobach ognie. Składano im jedzenie, a równocześnie spożywano je niejako wspólnie z nimi ucztując. Ślady tych zwyczajów dostrzegamy w obrzędowości ludowej. W bardziej zacofanych stronach wprost składano jedzenie na grobie, w innych pośrednikiem byli ubodzy i żebracy, których zwyczaj w tym dniu nakazywał karmić. Pojawił się on wówczas, gdy oczywistym absurdem w umysłowości ludzkiej okazało się fizyczne karmienie zmarłych. Cześć i szacunek, jak i lęk przed zmarłymi pozostał nadal w przygniatającej większości naszego społeczeństwa.