Wielka to była nagroda stać się prawowitym zięciem Pana Bogów i Ludzi. Dzeus miał potomstwo nie tylko ze zwykłych śmiertelniczck czy pól boskich nimf. Związek z Herą przyniósł mu trójkę dzieci: Aresa. Hefajstosa oraz wspomnianą już Hebe. Wydawałoby $ięy żcj wobec własnych dzieci pani Olimpu nie będzie miała żadnych zastrzeżeń. poczęły się przecież w łożnicy małżeńskiej. Niestety. Hera nie była troskliwą matką dla Hefajstosa. Narodził się słabowity j| brzydki. Może z wiekiem stałby się urodziwszy, jednak Hera stale poirytowana miłostkami kochliwego męża nie odznaczała się ani cierpliwością, ani łagodnością. Zrzuciła tedy brzydkiego brzdąca z wyżyn Olimpu, aż nieborak wywichnął sobie nogę i został kaleką. I Wychowany przez litościwe nimfy morskie nauczył się Hefajstos I kowalstwa i zaczął wyrabiać przedmioty z żelaza i brązu o skompli-1 kowanych, mechanizmach. Pragnąc złośliwie przypomnieć się olimpij-1 czykom posiał raz matce piękne miedziane krzesełko. Kiedy jednak dostojna Hera na nim usiadła, coś zachnęściło i mebel uwięził bogi-1 nię. Było wiele krzyku i oburzenia, ale skończyło się na tym, że wy-1 słanicc Dzeusa, syn jego i boginki Mai, Hermes, musiał udać się I spiesznie na Etnę do kuźni Hefajstosa z prośbą o pomoc. Nie chciał I zrazu wracać urażony syn Hery i dopiero Dionizos spoił go winem i I dostawił rodzicom.
Odtąd Hefajstos całymi dniami walił młotem i dmuchał w ogień w nowej kuźni na Olimpie i kul dla Olimpijczyków dziwy nad dziwy, I podobnie jak to czyniły karły w Skandynawii czy kowal Ilmarinen w I fińskiej krainie.
Wszyscy mieszkańcy Olimpu dostali metalowe pałace. To niepozorny Hefajstos wykuł berło Dzeusa, złocisty wóz boga słońca Heliosa, na którym odbywał on swój codzienny przejazd po niebie, helm-nie-widkę Hadesa, trójząb Posejdona. Nie pomijał i śmiertelnych, na prośbę boginki Tetydy wykuł dla jej ziemskiego syna Achillesa cudowną zbroję tak opiewaną w Iliadzie:
Wielki i tęgi puklerz boski sztukmistrz robi:
Zloty obwód okręgi troistymi zdobi,
Srebrzysty* wiąże rzemień. Pięć blach w kupę bije,
A na powierzchni cuda swojej sztuki ryje.
(Homer: Jlmda. ks. XVIII, ww. 327-330.
Uum. K. Dmochowski)
I pomyśleć, że temu cherlawemu, utykającemu i wiecznie zasmolo* nemu bogu rodzice oddali za żonę najpiękniejszą z niebianek, bogi-
uię miłości i urody niewieściej, zrodzony z piany morskiej u wybrzeży Cypru. Afrodytę. Trudno było wymagać od najpiękniejszej, by jochowala wiary narzuconemu mężowi. A okazji było moc, bowiem ten prawie nie opuszczał swych kuźni na Olimpie, czy w kraterze wulkanu Etny, chyba że czasem wyjeżdżał na wyspę Lemnos. również pełny szczelin i dymiących rozpadlin.
A tymczasem jego rodzony brat, bóg wojny Ares, przyciągał wzrok szwagierki swą muskularną i zawadiacką postacią. Rozeszły $ję niebawem plotki po Olimpie, że powabna Afrodyta darzy swymi laskami pięknego, choć niezbyt mądrego Aresa nie szanując nawet mężowskiej łożnicy.
„Hefajstos, skoro posłyszał słowo szarpiące serce, zeszedł do swojej kuźni, a krył w duchu złe myśli. Na klocu postawił wielkie kowadło i kuł więzy niezłomne, nierozerwalne, w których tamci na zawsze by zostali: bardzo był zły na Aresa. Z gotową pułapką poszedł do sypialni. gdzie stało jego lube łoże. Obwiódł dokoła Słupców, ze wszystkich stron, swoje sieci, a inne zwieszały się z pułapu na kształt nikłej pajęczyny, której by nie dostrzegł nikt nawet z bogów szczęśliwych — nader chytrze to wykonał” (Homer: Odyseja, z pieśni VIII. tłum. J. Parandowski).
Kiedy kochankowie oddawali się zakazanym uściskom, uwięził ich zdradliwy mechanizm siatki i unieruchomił. Jakiż to był wstyd, kiedy wszyscy bogowie, przywołani przez Hefajstosa, przyłapali na gorącym uczynku niewierną parę.
Na pewien czas zbrzydły miłostki Afrodycie, ale nie trwało to długo, była pizecież patronką miłości, a do pomocy miała synka Erosa, dziecko Aresa, z niezawodnym lukiem i strzałami, których rana nieciła w sercu niezwalczone uczucie. Dobra to była zabawa rozkochi-wać tak, kogo się tylko chciało. Nawet bogowie nie byli bezpieczni wobec igraszek Afrodyty i jej swawolnego trzpiota.
Oprócz trojga dzieci ze swoją ślubną małżonką Herą. oprócz nieprzeliczonego potomstwa z boginiami, nimfami i ziemskimi wybrankami, miał jeszcze pan Olimpu jedną córkę, boginię mądrości i rzemiosł, opiekunkę Aten, sowiooką, dziewiczą Atenę. Przyszła ona na świat w najdziwniejszy sposób, wyskoczywszy dorosła i w pełnym u* zbrojeniu wprost z głowy ojca. Gubiono się w domysłach, jak dojść mogło do takich osobliwych narodzin. Zwano ją zaś Pallas Ateną, czyli Dziewiczą, czy też Wstrząsającą Włócznią.
Tymczasem prawda, której Dzeus nie chciał zdradzić przed Herą wyglądała następująco: nim poślubił swą siostrę Herę. miał już naj-
m