cy się zarówno do ekonomii, jak i do innych nauk społecznych, głosi tylko, że zawsze możemy — a dla pewnych celów musimy — odwołać się do działalności podmiotów w świecie społecznym i do • jej interpretacji przez aktorów w kategoriach systemu projektów, dostępnych środków, motywów, istotności itd.”1 Natomiast postulat adekwatności sformułował Schiitz następująco: „Każdy człon w naukowym modelu ludzkiego działania musi być skonstruowany w taki sposób, by ludzki czyn dokonany w świecie życia przez indywidualnego aktora w sposób wykazany przez typowy kon-strukt, mógł być zrozumiały dla samego aktora, a także dla jego bliźnich, w kategoriach potocznego doświadczenia rzeczywistości społecznej.”2
W kwestii związku myślenia potocznego i naukowego stanowisko Schiitza jest więc przeciwieństwem tego stanowiska, które w rozdziale pierwszym przypisałem między innymi Durkheimowi. Schiitz uważa, że naukowiec zajmujący się rzeczywistością społeczną z zasady jest związany myśleniem potocznym. Wprawdzie tworzy nowy język, wprawdzie opisuje rzeczywistość społeczną w innych niż potoczne kategoriach, ale zawsze musi istnieć możliwość przekładu na kategorie języka potocznego. Konstrukty, jakie tworzy, muszą być z zasady zrozumiałe dla tych, których działania opisują. Naukowiec nie może więc tworzyć zupełnie nowego typu wyjaśnień, na przykład nie może w całości zastąpić wyjaśnień zachowań w potocznych kategoriach, takich jak cele, intencje, motywy, przez wyjaśnienia przyczynowe, bo wówczas szansa potencjalnego dialogu przestanie istnieć.3
Jeżeli jednak kategorie opisu naukowego mają być zrozumiałe dla tych, których działania opisują, pojawia się pytanie, czy wobec tego poznanie naukowe może mieć wartość wykraczającą poza badane społeczeństwo, sytuację historyczną czy krąg kulturowy? Jak możliwa jest wówczas obiektywność i uniwersalność poznania?
Gwarancję obiektywności poznania i jego niezależności od partykularnego kontekstu widzi Schutz w bezstronności badacza społecznego. Jako naukowiec badacz przestaje być jednym z uczestników interakcji w świecie życia codziennego, stając się neutralnym obserwatorem. Przyjmując postawę naukowca badacz niejakc opuszcza swoje miejsce w życiu codziennym, zmieniają się jego cele i motywy. Sytuuje się teraz nie w świecie, ale w „korpusie nauki”, określającym „system istotności” i zastępującym jego zasób wiedzy podręcznej, którym posługuje się na co dzień. „Nie mając swego «tu» w świecie społecznym, badacz nie organizuje świata w koncentryczne warstwy wokół siebie jako centrum. Nie może wejść jako towarzysz w interakcje z którymś z aktorów społecznej sceny bez porzucenia, przynajmniej na pewien czas, swej postawy naukowej.”*0 A więc, zgodnie z tym, co Schutz napisał poprzednio, badacz nie ma też możliwości zweryfikowania swojej interpretacji sensu działań ludzi przez niego badanych, gdyż to zakłada uczestnictwo. Sądzę, że myśl, iż tylko bezstronność i niezależność naukowca może zapewnić obiektywność poznania w naukach społecznych, nie przystaje do innej myśli Schiitza, że tylko uczestnictwo umożliwia rozumienie. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy rzeczywiście nieuprze-dzona, niezaangażowana obserwacja może uchodzić w naukach społecznych za ideał poznania? Tym bardziej, że — jak słusznie zauważa Habermas81 — Schutz nie wyjaśnia ostatecznie, jakie to cechy nastawienia teoretycznego sprawiają, iż związanie teorii z wiedzą potoczną nie ogranicza ważności twierdzeń teorii do partykularnego kontekstu.
Przechodząc na koniec do ogólnej oceny podjętej przez Schiitza próby fenomenologicznego uzasadnienia 4 5
145
17 Tamże, s. 46.
19 Tamże, s. 51.
Dalsze argumenty ńa rzecz tej tezy por. min. w: A. C. Maclntyre, The Idea of a Social Science, w: B. R. Wilson (wyó.), Rationality, Oxford 1974.
•° A. Schiitz, Potoczna i naukowa interpretacja..., s. 49.
J. Habermas, Theorie des kommunikativen Handelns, Frankfurt aJM. 1981, s. 179. ,