przekonał mnie, że to była halucynacja. Zdaje się, iż początkujący żeglarze często widują rekiny).
Chociaż Colman już w roku 1894 pisał o „Halucynacjach u osób zdrowych umysłowo, a spowodowanych przez chwilowe schorzenia organów zmysłowych”, opinia publiczna i sami lekarze przez długi czas uważali, że „halucynacje” oznaczają albo psychozę, albo bardzo poważne schorzenia mózgu34. Niechęć do zajęcia się zjawiskiem „halucynacji u osób zdrowych psychicznie” przed rokiem 1970 mogła wynikać z faktu, iż brak było teorii, która sugerowałaby, jak takie stany są możliwe. Dopiero polski neurofizjolog Jerzy Konorski w roku 1969 kilka stronic swej książki Integracyjna działalność mózgu poświęcił „fizjologicznym podstawom halucynacji”. Konorski zmienił podejście i zamiast pytać: „Dlaczego występują halucynacje?”, postawił pytanie: „Dlaczego halucynacje nie występują zawsze? Co je blokuje?”. Uważał mózg za dynamiczny układ, który potrafi wytwarzać percepcje, obrazy, wyobrażenia, halucynacje. „Mechanizm wywołujący halucynacje jest niejako założony w naszych mózgach, ale do głosu może on dojść tylko w wyjątkowych warunkach”1 2. Powołując się na ubogie w latach sześćdziesiątych XX wieku dane, a dziś bardzo bogate, Konorski dowodził, iż istnieją nie tylko połączenia od organów zmysłowych do mózgu, ale także „zwrotne” połączenia, po których sygnały przepływają w przeciwnym kierunku. Te drugie mogą być mniej liczne od pierwszych i pozostawać nieaktywne w normalnych warunkach, stanowią jednak, jak przypuszczał Konorski, istotne dla tworzenia halucynacji narzędzia anatomiczne i fizjologiczne. Co zatem w norm ilnych warunkach dławi halucynacje? Kluczową rolę, Mirmwał Konorski, musi odgrywać zmysłowa treść pły-111 |i . i < >d oczu, uszu i innych organów zmysłowych, najczę-• i< | blokująca aktywność, która z kory kierowałaby się I n peryferiom. Kiedy jednak pojawia się istotne zmniej-< nie tej treści, wtedy możliwa staje się owa aktywność, I In rej efektem są halucynacje, fizjologicznie i subiektywnie nieodróżnialne od percepcji.
Teoria Konorskiego dostarczała prostego i pięknego \\jaśnienia tego, co szybko zaczęto nazywać „zwrotnymi" powiązaniami halucynacyjnymi. Dzisiaj tłumaczenie In wydaje się tak oczywiste, że niemal tautologiczne, ale latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku trzeba było hi yginalności i odwagi, aby z nim wystąpić.
Badania nad mózgiem mocno dziś wspierają koncepcję Kiniorskiego. W roku 2000 Timothy Griffiths opublikował wyniki pionierskich badań neurologicznych nad halucynacjami muzycznymi, przeprowadzonych przy użyciu IMOT (pozytonowa emisyjna tomografia komputerowa), których wynika, że w trakcie halucynacji mamy do czynienia z aktywizacją tych samych sieci neuronalnych, które są czynne przy odbieraniu rzeczywistej muzyki.
W roku 1995 otrzymałem list, w którym June B., urocza, twórcza siedemdziesięciolatka opowiedziała mi o swoich halucynacjach muzycznych.
Pierwsza pojawiła się wieczorem zeszłego listopada, gdy byłam z wizytą u mojej siostry i szwagra. Wyłączyłam telewizor i zaczęłam szykować się do snu, gdy posłyszałam chór w kółko powtarzający Amazing Grace. Sprawdziłam wraz z siostrą, czy jest o tej porze w telewizji jakaś audycja religijna, ale nie, był tylko poniedziałkowy wieczorny futbol. Wyszłam na pokład, aby popatrzeć na wodę, a muzyka podążyła za mną. Patrząc na spokojny ląd i tylko kilka domów w zasięgu wzroku, zrozumiałam, że muzyka nie może dochodzić stamtąd, a zatem musi rozbrzmiewać w mojej głowie.
101
34 Daniel B. Smith w książce Muses, Madvien and Prophets: Rethinking ihe History, Science and Meaning of Auditory Hallucinations dokonuje kompleksowego i głębokiego przeglądu halucynacji dźwiękowych osób zdrowych psychicznie i chorych.
J. Konorski, Integracyjna działalność mózgu, Warszawa 1969, s. 180.