„Mogę mieszkać z krewnymi i przyjaciółmi”; „W hotelu nie ma prywatności”; oraz: „Przyjemniej jest żyć w wynajętym mieszkaniu”. O decyzji związanej z jego wynajęciem na własną rękę zaważyła najwyraźniej przede wszystkim potrzeba bycia razem z rodziną oraz potrzeba samostanowienia i wolności.
Qi z bazy Longhua opowiada: „Mieszkam teraz poza fabryką razem z przyjacielem z moich stron. Zmieniliśmy lokum, bo warunki w internacie są straszne. Mieszkaliśmy tam w jednym pokoju w 12 osób i ciągle ginęły rzeczy. Teraz ja i mój przyjaciel sami wszystkiego pilnujemy. I nie musimy przestrzegać tylu reguł, nie ma żadnej presji”.
Teoretycznie dzielnice miejskie położone za murem fabrycznym stwarzają wiele możliwości wypoczynku. Niestety w praktyce kryją się tam również problemy i zagrożenia. Dotyczy to w szczególności bezpieczeństwa. Jak wyjaśnia pracownica z zespołu fabrycznego w Taiyuan, „życie poza fabryką nie jest bezpieczne. Można się natknąć na okolicznych kryminalistów. W ubiegłym roku, gdy tylko podjęłam pracę w fabryce, zostałam obrabowana. No tak, to pewnie żaden rabunek: zażądał ode mnie 10 juanów, a ja mu dałam”.
Kiedy robiliśmy ankiety w Taiyuan, nasi rozmówcy ciągle nam przypominali, żeby zachować ostrożność i uważać na swoje bezpieczeństwo, bo mogą nas okraść. Dziewczyna imieniem Bing wskazała na bankomat tamtejszego banku, mówiąc: „Nie należy tu stać z kartą do bankomatu, zwłaszcza w dniach przelewów płac. Najlepiej nosić przy sobie tylko niewielką kwotę pieniędzy”. Inna dziewczyna powiedziała nam, że Foxconn zwykle płaci wynagrodzenia dwunastego każdego miesiąca i właśnie w tym dniu zdarza się najwięcej napadów rabunkowych.
Pensja rośnie i czynsz rośnie
Wielu naszych rozmówców opowiadało, że ceny za murami fabryki gwałtownie wzrastają, a dotyczy to przede wszystkim cen kwater. Zdarza się, że wysokość czynszu rośnie szybciej niż wynagrodzenie. Na samym końcu zarobione pieniądze i tak trafiają do kieszeni właścicieli pokoi i ludzi interesu.
Kiedy Foxconn wybudował fabrykę na tych terenach, wszyscy mieszkańcy wsi Nanheiyao w Taiyuan zaczęli wynajmować mieszkania. Niemal wszystkie rodziny rozbudowały swoje domy do trzech lub czterech pięter. Zwykle rodzina zajmuje tylko niewielką część domu, a resztę wynajmuje młodym ludziom zatrudnionym w Foxconnie. Tam poznaliśmy Fei, która stwierdziła: „Pokój kosztuje 250 juanów miesięcznie. Tak już podrożało. Przedtem kosztował 200 juanów, ale w tym roku czynsz wzrósł o 50 juanów”.
W Shenzhen-Longhua i Shenzhen-Guanlan sytuacja wygląda podobnie. Technik Fang skarży się, że ceny czynszu gwałtownie rosną: „Wysokość czynszu ciągle tutaj rośnie. Przedtem płaciliśmy 170 juanów, teraz płacimy już 240. Ceny rosną zbyt szybko. Niedawno Foxconn podwyższył wynagrodzenia, no i ceny od razu podskoczyły. Czasem za jeden pojedynczy pokój żądają nawet 400 juanów. Tutaj wszyscy to potwierdzą. Gdy tylko Foxconn podniesie płace, od razu zżerają je czynsze”.
Po wybudowaniu fabryki Foxconna w Taiyuan w najbliższej okolicy rozwinęła się sieć sklepów, powstały restauracje, kafejki internetowe, butiki i wszelkiego rodzaju stoiska uliczne. Około godz. 19:00 ulice są pełne budek z grillem, z przekąskami, sprzedawców arbuzów i dużych stoisk ulicznych. Przy każdym stoisku ustawione są proste stoły i krzesła z plastiku, przy których można odpocząć i porozmawiać. Ceny, zwłaszcza w drugiej połowie 2010 r., jednak niebotycznie wzrosły. Wiele osób z Foxconna, które spotkaliśmy w Taiyuan, narzekało na ich niespotykanie duży wzrost. Jedna z pracownic powiedziała nam: „Gdy tylko Foxconn zaczął podnosić płace, natychmiast w całej okolicy wzrosły czynsze i ceny w restauracjach, a także ceny przedmiotów codziennego użytku. Butelka soku pomarańczowego kosztowała przedtem 5,5 juanów, teraz kosztuje 7 juanów. W rzeczywistości wcale nam się więc nie polepszyło, mamy tyle samo pieniędzy w kieszeni co przedtem, a nawet mniej”.
Nawet po podwyższeniu wynagrodzeń płaca wypłacana pracownikom nie pozwala im na prowadzenie godziwego życia. Zapewnia im jedynie życie na poziomie minimum egzystencji, ale nie stanowi wystarczającej podstawy do osiedlenia się w mieście na stałe, czy to samemu, czy razem z rodziną.
Pewnego popołudnia poznaliśmy przypadkowo Chenga. Usiedliśmy na ławce w małym parku w pobliżu południowej bramy fabrycznej, żeby odpocząć. Siedział samotnie niedaleko nas, miał ze sobą niewielką torbę. W Shenzhen była późna jesień, a więc chłodnawo, a Cheng był ubrany w koszulę z krótkimi rękawami. Cheng jest niskiego wzrostu, jego skóra ma trochę ciemnawy odcień, włosy miał rozczochrane. Wcale nie mieliśmy zamiaru zadawać mu pytań, bo nawet przez myśl nam nie przeszło,