- Myślisz, że jest tego więcej?
Wzruszyłam ramionami.
- Jestem pewna, przynajmniej w jego umyśle. Kto wie, jak działa taki mózg? Tonio mówi, że Major pragnie władzy. Tacy ludzie mogą znienawidzić innych z dowolnego powodu. Ale Floss powiedziała, że złość i nienawiść nie są dobrymi sposobami, by się dostać do Krainy Magii. Powiedziała, że to słabe emocje.
Bron wpatrywał mi się w oczy, gdy powiedział ostrożnie:
- Floss może się mylić. Nie na temat gniewu i nienawiści jako takich, z tym się zgadzam. Ale są grupy, dla których gniew i nienawiść są bardzo kuszące. Ludzie grający na tych emocjach często łatwo się dogadują z innymi, którzy z nich korzystają.
Wiedziałam, że daje mi wskazówkę.
- Reginald należy do takiej grupy, prawda?
- Reginald jest... niemiły. Zafascynowany Łucją. Delikatnie to ujmując, nie przepada za Fredem ani mną. Mamy za sobą burzliwą przeszłość. Sądzę, że on i Major dobrze by się uzupełniali. A są też inni w tej części Krainy Magii, którzy chętnie by się przyłączyli do tej złości i niechęci. - Zawahał się. - Feron też nie przepada za swoim młodszym bratem ani za mną. A Feron i Floss nigdy nie żyli w wielkiej zgodzie.
- Fred mówił, że Ferona tu nie ma.
- Nie trzeba być wszędzie osobiście - odparł Bron, co uznałam za wypowiedź tendencyjną.
- Akurat jak wszystko zaczynało się układać. - Raczej nie zwracałam się do Brona. Po prostu mówiłam. -I Tonio. Cholera, wreszcie zaczął wyglądać jak Tonio. A Nicholas tak się cieszy, rozpracowując te magiczne światełka. Floss szyje niebieskie psy. Łucja jest w zabawowym nastroju, a Max... Max śpiewa!
- Rzadko kiedy sytuacja jest idealna, a nawet jeśli, to zwykle nie na długo. I wiedzieliście, że w Krainie Magii też czają się niebezpieczeństwa, jak w waszym świecie. Major, o ile to on, stanowi tylko ich część.
Machnęłam ręką na niebezpieczeństwa Krainy Magii-
- Wiem, że mówiłeś. Wszyscy o tym mówili. Zwłaszcza Floss. Ale jakoś nic groźnego nie widziałam. -Westchnęłam i spojrzałam na niego z boku, lekko zakłopotana. - Chciałam wierzyć, że tu są tylko kwiatki i słoneczko.
Bron prychnąt.
- Widzisz, co jest w środku. Nie oczekuj, że uwierzę, że nie widziałaś niebezpieczeństwa.
- Drobiazgi. Zapach krwi, gdy tu dotarliśmy. Okropny Reginald. A jeśli naprawdę potrafię dostrzec wnętrze, to nie widzę różnicy pomiędzy jego wnętrzem a powłoką. Ta aura, którą czasem widzę wokół ciebie i Freda.
- Widziałaś ją? Myślałem, że mamy to opanowane.
Otworzyłam szeroko oczy, a on wzruszył ramionami.
- Zazwyczaj to się dzieje tylko wtedy, gdy w pobliżu jest ktoś, wobec kogo mamy złe przeczucia. Reginald wywołuje to zawsze.
- Więcej informacji? - poprosiłam, kiedy zamilkł.
- Nie ma więcej. Po prostu dobrze się mieć na baczności. Dokładnie jak w waszym świecie.
Czekałam, ale wyglądało na to, że nic więcej mi nie powie.
183