OY
Mustang przekonaj: się, że ucieczka niczego mu me daje. Zrozumiał, że będzie musiał mieć ze mną do czynienia, poprosić mnie o pomoc i rozpocząć dialog. Do mnie należało teraz słuchać, czytać jego sygnały i dzięki szybkości oraz dokładności moich odpowiedzi pokazać, że go rozumiem.
Na tym etapie potrzebowałem Dually;ego. Czułem, że od połączenia dzieli mnie godzina, najwyżej dwie, i chciałem, by mój koń wykonał dokładnie wszystkie ruchu niezbędne do tego, by doprowadzić do końca cały proces. Nacisnąłem guzik krótkofalówki i poprosiłem Cale-ba, by przyprowadził mi Dually7ego.
Big Red Fox został odprowadzony na dobrze zasłużony odpoczynek. Ten koń był prawdziwym darem bożym. Byłem z niego tak dumny, jak dumny jest ojciec ucznia, który zdobył wyróżnienie. Poszedł do szkoły, szybko nauczył się lekcji i zdał bezbłędnie wszystkie testy.
Duałly był oczywiście świeży, a nawet, początkowo, w figlarnym nastroju. Miał ochotę trochę poskakać i pobiegać sobie w kółko bez celu. Widziałem, że Shy Boya irytuje radosny nastrój tego nowego koma. Upłynęło piętnaście lub dwadzieścia minut, zanim sytuacja się uspokoiła.
Teraz mogliśmy porozmawiać w języku equus.
Kiedy mustang skupiał na mnie swoją uwagę, stałe poruszając uszami, by były ustawione w moją stronę, a potem opuszczał głowę, zawracałem Duałly;ego, zmniejszając w ten sposób presję. To była nagroda dla Shy Boya za to, że zmiękł i zaczynał mnie akceptować. Kiedy jednak mustang chciał odejść, znowu na mego nacieraliśmy — posuwając się do przodu, przyjmując postawę agresywną. Natarcie i odwrót. Shy Boy dość szybko pojął, co powinien zrobić, by powstrzymać napór tego człowieka i konia. Rozmawialiśmy jego językiem i już wkrótce doprowadziło to do odprężenia, powrotu i współpracy.