scan2 (3)

scan2 (3)



i pobierają pensję. W rzeczywistości nie mają tu nic do powiedzenia, a w skrajnych przypadkach nawet nie zamieszkują danej wsi. Czyżby mieszkańcy rejonu do tej pory pozostali wierni swojemu rodakowi - Szamilowi Basajewowi, który urodził się nieopodal, we wsi Dyszne-Wiedieno?

Parkujemy przed okazałym kompleksem budynków na wzniesieniu Ertan-Korta w okolicy Ca-Wiedieno. Wszystko w kolorowych marmurach. Ogromne schody-pochylnie z dwu stron prowadzą do znajdującego się na wzgórzu niewielkiego grobowca. Znajduje się tutaj grób Chedi - matki sufickiego mistrza Kunta-hadżi - jednej z najważniejszych postaci w panteonie czeczeńskich bohaterów narodowych.

W połowie XIX wieku, gdy wciąż trwała wojna kaukaska, a imam Szamil zagrzewał górali do walki z caratem, Kunta-hadżi, widząc, ile ofiar pochłania wojna, zaczął wzywać do zaprzestania oporu i złożenia broni: „Waszą bronią nie strzelby, nie kindżał, a różaniec! Trzymajcie się z dala od wszystkiego, co przypomina wojnę, o ile wróg nie chce pozbawić was wiary lub godności. Waszą siłą jest rozum, cierpliwość i sprawiedliwość” - głosił.

Pacyfizm Kunta-hadżi nie podobał się despotycznemu Szamilowi, szejch musiał więc opuścić Kaukaz. Udał się do Imperium Osmańskiego, przez pewien czas mieszkał w Mekce. Swoją działalność wznowił po zakończeniu wojny kaukaskiej. Choć nie zmienił swoich poglądów, jego popularność wśród Czeczenów nie podobała się podejrzliwym władzom carskim, które dopatrywały się w jego ruchu zagrożenia. Aresztowano go więc i zesłano do dalekiej Kaługi. W akcie protestu kilka tysięcy zwolenników Kunta-ha-dżiego zebrało się w miejscowości Szali i ruszyło bez broni w stronę stojących wojsk, aby zażądać uwolnienia mistrza. Wielu wierzyło, że Kunta-hadżi sprawi, iż broń żołnierzy nie wystrzeli. Wystrzeliła. Zginęło czterysta osób. Od tego czasu bractwo działało tajnie, co nie przeszkadzało poszerzaniu się jego szeregów. Kuntahadżi-jewcy, znani na całym świecie z wykonywania żywiołowego zikru -rytuału przybierającego formę biegu po okręgu, któremu towarzyszą głośne śpiewy - wierzyli, że szejch nie umarł na zesłaniu, lecz żyje i powróci jako mahdi - mesjasz, który przyjdzie na Ziemię, aby wybawić Czeczenów z niewoli Rosjan, a ludzkość z niewoli Szatana.

Sowieckie represje i brak przywódcy nie doprowadziły do rozpadu bractwa. Zbierające się potajemnie grupki kuntahadżijewców istniały niemal w każdym czeczeńskim aule. Na zesłaniu w Kazachstanie, dokąd wywieziono Czeczenów w 1944 roku, bractwo Kunta-hadżiego stało się dla nich wybawieniem i spoiwem niepo-zwalającym upaść na duchu i roztopić się wśród liczniejszych narodów, które zły los rzucił w kazachskie stepy. Powstały różnorakie odłamy kuntahadżijewców, których przywódcy głosili nastanie sprawiedliwości i przepowiadali powrót Czeczenów do utęsknionej ojczyzny. Wielu propagowało także niezbyt rozpowszechnione dotąd w Czeczenii wielożeństwo, tłumacząc, iż wobec śmierci tysięcy mężczyzn na zesłaniu i frontach II wojny światowej od tego zależy przetrwanie narodu. Czeczeni przetrwali, a chruszczowowska od- * wilż umożliwiła im powrót na Kaukaz.

Stabilizacja i względny dobrobyt lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych osłabiły nieco działalność bractwa, ale rozpad Związku Radzieckiego i ogłoszenie niepodległości Czeczenii ponownie je zaktywizowało. Tym razem jednak kuntahadżijewcy wyzbyli się swego pacyfizmu. To oni stali się siłą napędową czeczeńskiego ruchu narodowowyzwoleńczego, a wykonywany przez nich zikr dzięki dziennikarzom obiegł cały świat, przekształcając się - wbrew intencjom członków bractwa - w „czeczeński taniec wojenny”, jeden ze „znaków firmowych” czeczeńskiego separatyzmu.

Koło historii zaczęło się jednak ponownie obracać, gdy władza w Czeczenii przeszła w ręce Kadyrowów - aktywnych członków bractwa. Kuntahadżijewcy stali się główną siłą opozycyjną wobec bojowników, wśród których dominować zaczęły przeciwne sufi-zmowi poglądy fundamentalistyczne. Stając po stronie wspierającego ich Achmada, a później Ramzana Kadyrowa, aktywnie zwalczających „wahhabitów”, chcąc nie chcąc musieli firmować ich reżim. Formalnie stali się więc sojusznikami władzy rosyjskiej w Czeczenii. Na jak długo, czas pokaże.

*

Grobowiec obchodzimy powoli, w ciszy, dotykając ścian otaczających grób Chedi. Ludzie przychodzą tu w różnych celach

205


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC02841 (6) PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ 733 przestępstwa. Ponieważ nie mają sobie nic do zarzucenia, odrzu
scan2 4 W woreczku bombonierce robimy dwa otwory i przywiązujemy węzeł do woreczka, przeciągaj
scan 7 (4) Wynika z tego praktyczne ograniczenie długości ciągłych spoin pachwinowych do 50a < 1
c2a886d199bcb7e8a5595154bd9b4ffd original To, że nic nie mówię, nie zni
oraz założeń teoretyczne mają być dostosowane do podejmowanej tematyki, w przypadku badania przemocy
CCF20130114026 dlaczegóż nie mają tu odżyć te metody walki, jakie znamy z tragedii Juranda ze Spych
42216 scan0 (2) Wszyscy doskonale wiedzieli, że porwani nie mają z bandytyzmem nic wspólnego, bali
15257 Zdjęcie1193 mie czynności społecznych (np. norma altruizmu), ale nie mają tu, zdaniem Znanieck
IMG?63 (2) mają tu sens np. krotności różnic (przyrostów) Uogólnimy to spostrzeżenie i powiemy, że n
wegetarianizm Zwierzę nie j6st rzGczą! rzeczy nie mają sercPytaniem nie jest to, czy myślą, lub czy
Zdjęcie1193 mie czynności społecznych (np. norma altruizmu), ale nie mają tu, zdaniem Znanieckiego,
scan0 (2) Wszyscy doskonale wiedzieli, że porwani nie mają z bandytyzmem nic wspólnego, bali się je

więcej podobnych podstron