Narodziny i upadek gospodarki rynkowej
życie publiczne. Proces ten określa się mianem kontrrewolucyjnej fazy okresu powojennego. W istocie nie istniała nigdy w tamtym czasie poważna groźba powstania reżimu komunistycznego, gdyż robotnicy byli zorganizowali w partiach i związkach zawodowych czynnie sprzeciwiających się komunistom. (Epizod bolszewicki został Węgrom dosłownie narzucony, kiedy konieczność obrony przed inwazją francuską nie pozostawiła temu narodowi alternatywy.) W rzeczywistości prawdziwym niebezpieczeństwem wcale nie byl bolszewizm, lecz możliwość lekceważenia reguł gospodarki rynkowej przez związki zawodowe i partie robotnicze w sytuacji zagrożenia. W gospodarce rynkowej bowiem nieszkodliwe w innych warunkach zakłócenia porządku publicznego i funkcjonowania handlu mogą być śmiertelnym zagrożeniem1 2 3. Jest tak dlatego, że mogą one spowodować załamanie systemu gospodarczego, od którego zależy codzienny chleb społeczeństwa. Tłumaczy to niezwykłą zmianę obserwowaną w niektórych krajach: od wiszącej rzekomo w powietrzu dyktatury robotników przemysłowych przechodziły one do rzeczywistej dyktatury chłopstwa. Przez całe lata dwudzieste XX wieku to właśnie chłopstwo wpływało na politykę gospodarczą w krajach, w których w normalnych okolicznościach odgrywałoby jedynie skromną rolę. Obecnie jednak wydawało się jedyną klasą, która mogła utrzymać prawo i porządek w nowym rozumieniu tego terminu.
Zagorzały agraryzm w Europie po pierwszej wojnie światowej tłumaczył przyznanie chłopstwu uprzywilejowanej pozycji. Od ruchu z Lapua w Finlandii po austriacką HeimwehTę chłopi okazali się prawdziwymi obrońcami gospodarki rynkowej, dzięki czemu stali się niezbędni z politycznego punktu widzenia. Niedostatek żywności w pierwszych latach po wojnie, któremu niekiedy przypisywano dominującą rolę tej warstwy społecznej, w rzeczywistości nie miał tu większego znaczenia. Aby zapewnić korzyści finansowe chłopom, Austria musiała na przykład obniżyć swoje standardy żywieniowe poprzez utrzymanie ceł na zboże, mimo że jej zaopatrzenie w żywność w dużym stopniu zależało właśnie od importu. Jednak interes chłopa chroniono za wszelką cenę, choćby protekcjonizm agrarny miał oznaczać ubóstwo mieszkańców miast i zbyt wysokie koszty produkcji
w gałęziach przemysłu produkujących na eksport. W ten sposób pomijane dawniej chłopstwo uzyskało nieproporcjonalnie wysoką pozycję w stosunku do swojego znaczenia gospodarczego. Siłą, którą umocnił pozycję polityczną chłopstwa, był lęk przed bolszewizmem. Nie był to jednak - jak widzieliśmy — strach przed dyktaturą klasv robotniczej, takie zagrożenie nie istniało. Chodziło raczej o lęk przed paraliżem gospodarki rynkowej, który miało szansę ukoić dopiero wyeliminowanie ze sceny politycznej wszystkich sił, które mogłyby doprowadzić do odrzucenia reguł gry rynkowej. Dopóki chłopi stanowili jedyną klasę zdolną do wyeliminowania tych sił, dopóty cieszyli się dużym prestiżem i mogli szantażować miejską klasę średnią. Gdy tylko wzmocnienie władzy państwowej, a także - jeszcze wcześniej
- stworzenie przez faszystów oddziałów szturmowych z niższej klasy średniej w miastach uniezależniło mieszczaństwo od chłopów, pozycja tej drugiej warstwy społecznej szybko się obniżyła. Po tym, jak „wróg wewnętrzny” w mieście i fabryce został zneutralizowany lub poskromiony, chłopstwo odsunięto i zdegradowano, przywracając mu jego dawną, marginalną pozycję w społeczeństwie przemysłowym.
Wpływy wielkich właścicieli ziemskich nie zostały w tak bezwzględny sposób ograniczone. Na ich korzyść działał trwalszy czynnik
- rosnące znaczenie militarne rolniczej samowystarczalności poszczególnych krajów. Pierwsza wojna światowa pozwoliła dostrzec pewne ważne ze strategicznego punktu widzenia fakty, w wyniku czego bezmyślne uzależnienie państwa od światowego rynku zostało zastąpione panicznym zwiększaniem produkcji żywności. „Reagraryzację" Europy Środkowej, której początek dał strach przed bolszewizmem, doprowadzono do końca w imię autarkii. Obok argumentu „wroga wewnętrznego” pojawił się teraz argument „wroga zewnętrznego". Liberalni ekonomiści, jak zwykle, widzieli w takim myśleniu jedynie romantyczną aberrację sprowokowaną przez błędne doktryny ekonomie/ne. Tymczasem nadzwyczajne wydarzenia polityczne skłaniały wówczas nawet najprostsze umysły ku wnioskowi, że w obliczu nadchodzącego załamania się ładu międzynarodowego czynniki ekonomiczne muszą stopniowo tracić na znaczeniu. Genewa nadal podejmowała daremne próby przekonania narodów, że niepotrzebnie gromadzą żywność i przygotowują się na urojone niebezpieczeństwa; utrzymywała, że jeżeli tylko wszyscy będą nadal działali wspólnie, to wolny handel zostanie odbudowany i każdy będzie jego beneficjentem. W dziwnie naiwnej atmosferze tego okresu wielu przyjmowało za pewnik, że rozwiązanie
225
Por C. Haycs, A Gauration of Mateńalnm, 1871-1900, 1941. Autor zauważa, że
„większość państw, przynajmniej w Europie Zachodniej i Środkowej, wskazuje obecnie
doskonałą z pozom stabilność wewnętrzną".