74
BARON Po prostu, dosłownie za późno. Niech pan posłucHM Najprostszym sposobem, żeby się na nas zemścić, jest — otruć nas. Dosypać do jedzenia jakiegoś proszku. A zwal żywszy, że jesteśmy już po obiedzie...
ONEK Pan to mówi poważnie?
BARON Rozwijam logicznie pańską myśl. Czy nie odczuwa pan jakichś dolegliwości?
ONEK Nie... A pan?
BARON Ja też nie, ale to o niczym nie świadczy. Jeżeli stosuje truciznę, to na pewno nie taką, która zabija nal tychmiast. Nasza nagła śmierć wydałaby się podejrzana zresztą nie leży w jego interesie pozbywać się klientów® Jeżeli truje, to robi to stopniowo, dozując dawkę i używał jąc środków, które niszczą nas powoli. Najpierw objaw® nieznaczne, prawie niezauważalne. Jakiś ból głowy, jakiea niedyspozycje żołądka od czasu do czasu... Ostateczne® efekt obliczony jest z opóźnieniem. Zgon nastąpi wtedy! kiedy już opuścimy pensjonat. Kto wie- może dociera z® kilka lat... Co panu?
ONEK Źle się czuję.
Onek wstaje.
BARON Pan już odchodzi?
ONEK Muszę się położyć.
BARON Szkoda. Tak przyjemnie się gawędziło... Spotkam® się przy kolacji.
Onek wchodzi do domu. Student wstaje z ławki i przechoĄ dzi na lewo. Mijając Barona, zamyka książkę z trzas-% kiem, gwałtowniej, niż tego wymaga owa czynność! Wchodzi do domu. Baron pije likier
SCENA 11
Z domu wychodzi Baronowa. Przystaje za plecami Baro- j na. Potem przechodzi na prawo. Odwraca się do Barona, \ udając, że zauważyła go dopiero teraz.
BARONOWA A, to ty... Nie zauważyłam cię. (stoi w miej-* scu, czekając n,a jakąkolwiek reakcję ze strony Barona, która byłaby dla niej wskazówką, jak ma dalej postąpić) Odpoczywasz? (uznawszy jego milczenie za odpowiedź twierdzącą, zbliża się i siada przy stole) Ostatnie dni były takie męczące... Oboje byliśmy zdenerwowani. (Baron wy-kortu je .gest zniecierpliwienia) Przyznają, że czasami nie panuję nad sobą. (pauza) Chyba mam powody. (Baron unosi się z krzesła, jakby chciał odejść) Ale może to tylko moje nerwy. Człowiek szuka usprawiedliwienia i oskarża innych. (Baron siada z powrotem) Jestem szczęśliwa, że znaleźliśmy się tutaj. Nowe okolice, nowy tryb życia... Tym razem naprawdę jesteśmy na wsi. (pauza) Sami. Bo przecież nie będziemy liczyć tych śmiesznych ludzi. Ten adwokat jest taki zabawny... Co sądzisz o niej? (Baron nie odpowiada) Nieco egzaltowana, ale poczciwa. Czy wiesz, co mi powiedziała, kiedy byłyśmy same? „Pani mąż jest uderzająco podobny do następcy tronu. Tylko trochę niższy”. Trochę niższy... Co ona sobie wyobraża... (pauza) Była bardzo ciekawa, jak wygląda nasze pożycie małżeńskie. Ona jest histeryczką. (pauza) Czy zauważyłeś, że z naszego okna widać ruiny? Musimy się tam kiedyś wybrać. Możemy też pójść nad jezioro, (pauza) Pierwszy dzień na wsi. Pogoda doskonała. Wszystko jest świeże, radosne, jak w pierwszym dniu stworzenia. Czy nie masz uczucia, że tutaj można zacząć wszystko od początku? Jeszcze raz, na nowo? (Baron milczy. Baronowa wstaje) Przejdę się.
Wychodzi ścieżką w głąb sceny, poza altaną.
Baron pije likier.
Z domu wychodzi Onka.
SCENA 12
ONKA A, to pan... Nie zauważyłam. Czy nie będę panu przeszkadzać?
Baron wstaje i kłania się.
BARON Pani towarzystwo będzie dla mnie prawdziwą przyjemnością.
Onka siada. Jest nieco zakłopotana.
BARON Państwo co roku wyjeżdżają na wakacje?
ONKA Tak...
BARON My również. Przeważnie za granicę.
ONKA Do Italii?!
BARON Bywamy również w Italii.
ONKA Zawsze chciałam zobaczyć Italię. Mój mąż mi obie-