skanowanie0014 (79)

skanowanie0014 (79)



autobiografizmu. Choć ruch ten można postrzegać jako narcystyczny - taki zresztą po części może mieć charakter — da się go też zobaczyć w lepszym świetle: jako komplementarny raczej aniżeli wrogi wobec globalnego rozszerzania się perspektywy. Autobiografia badacza - myślę na przykład o French Lessons Alice Kapłan - jest zwykle historią śladów kulturowej odmienności odkrywanych w sobie oraz ambiwalentnych interakcji z innością doświadczanych poza sobą. Nawet gdy owe ślady i konfrontacje nie wykraczają poza pole widzenia europejskich kultur i europejskiej historii, autobiografia badacza - zwłaszcza komparatysty - zwykle opisuje podmiot, który „przemierza kultury”, w znaczeniu opisanym ostatnio przez Jamesa Clifforda1. Jak zauważa Clifford, dla takiego podmiotu problemem jest nie tyle pytanie, „skąd pochodzisz?”, co raczej „pomiędzy czym się znajdujesz?”2. Jeśli o mnie chodzi, na przykład, mógłbym powiedzieć, że moje korzenie sięgają obszaru pomiędzy Neuchatel w Szwajcarii, gdzie urodził się dziadek ze strony matki i gdzie panowała sztywna tradycja kalwińska oraz stłumione libido, a Monachium w Niemczech, centrum antysemityzmu, gdzie rodzina ojca to dobrze zasymilowani żydowscy handlarze antykami. Kojarzę każde z tych miejsc z wieloma innymi, między którymi wiodło moje międzykulturowe itinerarium, prowadzące przez dynamiczne - i nieraz traumatyczne - zmiany, interferencje i translacje: „historie umiejscowień i umiejscowienie historii”, według wyrażenia Clifforda3.

Jak wyjaśnia Emily Apter w swoim artykule z niniejszego tomu, świadomość wygnańcza, „materialne i psychiczne dziedzictwo dyslokacji”4, zdecydowanie wyraźniej ukształtowało komparatysty-kę jako dyscyplinę niż jakikolwiek inny obszar humanistyki. Zgadzam się z nią, że głos komparatystyki jest „pozbawiony domu” i że właśnie sam charakter owego wywłaszczenia - rodzaj nawiedzenia przez inność - jest tego głosu wielką siłą. Do tej pory owo nawiedzenie zwykle realizowało się za sprawą bliskich kulturowo duchów, nawet jeśli pochodziły one z wyobrażeniowej Transylwanii. Wyzwanie, jakie teraz stoi przed nami, to konieczność zwiększenia zakre-nii wspomnianego nawiedzenia po to, by poszerzyć przestrzeń tych miejsc, spomiędzy których jesteśmy. Dla wielu z nas wiąże się to z sięganiem poza europejskie konteksty naszego dziedzictwa kulturowego oraz zawodowego przeszkolenia. Sięganie takie jest zarazem ekscytujące, gdyż poszerza horyzonty, jak i lękotwórcze, ponieważ wyprowadza nas poza obszar własnego ugruntowanego autorytetu.

Określone pragmatyczne kroki mogą przyczynić się do złagodzenia owego lęku o kompetencje. Ci z nas, którzy zoątali wyszkoleni w znajomości języków i literatur europejskich, mogliby wykładać zespołowo wraz z kolegami wyszkolonymi w językach i literaturach, na przykład, azjatyckich, afrykańskich, indyjskich czy bliskowschodnich. Pozwoliłoby to na prezentowanie dzid czytanych w przekładzie przez uczących, którzy potrafią wyjaśnić specyficzne cechy językowe oryginału. Ale współpraca taka mogłaby sięgać równie dobrze poza obszary literackie, aby włączyć do niej zainteresowanych kolegów z takich dziedzin, jak: historia, antropologia, socjologia, muzyka, historia sztuki, folklor, medioznawstwo, filozofia, architektura oraz politologia. Nowatorsko myślący przedstawiciele każdej z tych domen aktywnie postulują potrzebę poszukiwania bardziej kosmopolitycznych, transkulturowych postaw badawczych, wielu z nich zresztą dzieli wspólny zestaw lektur teoretycznych. Zachęcanie do takiej współpracy nie pociąga za sobą porzucenia literatury jako obiektu badania - do czego, z całym szacunkiem dla Riffaterre’a, autorzy raportu Bernheimera bynajmniej nie mieli intencji zachęcać - lecz wiąże się raczej z sugestią fundamentalnie relacyjnego i dynamicznego podejścia do form kulturowych, w tym tekstów literackich.

Innym sposobem radzenia sobie z kwestią kompetencji jest konieczność pilnego zbadania tego, co konstytuuje wiedzę ekspercką, jaka władza [authońty] kwalifikuje kogoś jako eksperta, jakie założenia związane z kwestią autentyczności podtrzymują kategorie lokalnej kompetencji i tak dalej. Kompetencja, przekonuje Kristin Ross, jest ideologią i często służy dominacji i uciszaniu raczej niż nauczaniu i stymulacji5. Jeśli jesteśmy ostrożni w określaniu włas-

131

1

   J. Clifford, Trcweling Cultures, w: Cultural Studies, red. L. Grossberg, C. Nelson, P. Treichler, New York: Routledge, 1992, s. 96-112.

2

   Ibidem, s. 109.

3

   Ibidem, s. 105.

4

   E. Apter, Comparatiue Exile: Competing Margins in the History of Com-paratwe Literaturę, w: Comparative Literatura in the Aga.,,, h. 86 lprzyp. red.].

5

Ki Ross, The World Literaturo and Cultural Studies Program, „Critical In-ąulry" 1993/1, s. 666-676.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
WIDMO OSCYLACYJNE Zręby atomowe w molekule wykonują oscylacje wokół położenia równowagi. Ruch ten mo
sumowaniu. Pomińmy tu wyprowadzenie zadowalając się wzorem końcowym, choć wzór ten można wyprowadzić
termin ten można przedłużyć. Odprawę czasową dzielimy na 2 rodzaje: z częściowym zwolnieniem od cła
3(6) 2 ruch czynnika można określić jako prostoliniowy, gdy za prędkość strumienia przyjmuje się śre
WYKŁAD 5 Nieruchomości komercyjne można postrzegać jako: -uzyskiwanie dochodu, -instrument ochrony
80090 IMG148 (3) (201). Element ten można określić jako nie- I szczęście wstępne (npeflBapHTejibHaa
page0135 i 129 licyi i Poznańskiem, wpływ .en widzieć można J). Z tej strony kordonu równoważy go po
skanowanie0003 Wskazówki zegara zawsze przesuwają się w prawą stronę. Ruch ten nazywamy ruchem wskaz
61 Zresztą znajdujemy antysemitów, choć to bardzo rzadko się zdarza, którzy zaprzeczają, iż ruch ten
Ruch drgający można określić także wektorem chwilowego przyspieszenia a. Wektor ten można wyznaczyć
wpływ geometrii przekroju na jego nośność. Najłatwiej wpływ ten można zaobserwować w przypadku belki

więcej podobnych podstron