262 Od dokumentu do wyznania: o powieści w pierwszej osobie
tworzyło dla refleksji metodologicznych okoliczności szczególnie przychylne. Pojawiają się one zwłaszcza jako „notatki późniejsze”, których obecność każe się domyślać równoległości czasu przeżywania i czasu pisania, a więc stylizacji dziennikowej.
Notatką późniejsza: Urywek ten daje blady obraz tego, com przeżył owej nocy. Niezmierne; ciśnienie, pod którym o,dbywał się cały proces myślowy nie może być oddany w tłumaczeniu na mowę. Notatki tej nie chciałem przerabiać, gdyż utraciłaby wartość dokumentu, niewiele zyskując na sile. Uwaga ta dotyczy wielu miejsc moich „materiałów”.
^ Korczak, Dziecko salonu, s. 73);^
Takie refleksje metodologiczne występują w powieści Korczaka nie tylko w odseparowanych epizodach. Wpływają one na organizację cało-* ści, skoro w toku całego utworu pseudoautor zastanawia się nad zasadami swojego pisania. Szczególnym przypadkiem powieści; w której moment pisania jest uwidoczniony, choć samo pisanie nie musi stać się przedmiotem specjalnych rozważań, są utwory, które pokazują narratora w procesie rekonstruowania przeszłości na podstawie różnego rodzaju dokumentów. Tego typu powieść w pierwszej osobie ma swoje stare tradycje1, w okresie Młodej Polski zbliżał się do niej Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego Weyssenhoffa. Założeniem pseudoautora, Jacka Ligęzy, jest przedstawienie dziejów postaci tytułowej tak, jak na to pozwalają wiarogodne i krytycznie traktowane przekazy, a także jego pamięć. Ów Jacek Ligęza występuje wobec Podfilipskiego w takiej roli, w jakiej wobec Goethego występował Eckermann: chce utrwalić i przekazać potomności wszystko, co wiąże się z postacią, którą uważa za wielką i historyczną. Jest on odpowiedzialnym kronikarzem, nie daje wodzy fantazji w momentach, w których jego wiedza nie pozwala mu na ścisłe relacjonowanie:
Z lat, kiedy Podfilipski przekroczył czterdziestkę, z tej epoki przełomowej, którą nazywamy u mężczyzn siłą wieku, najmniej mam o nim wspomnień osobistych. Coraz dłużej przesiadywał za granicą, coraz rzadziej mogłem z nim obcować.
(Weyssenhoff, Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego, s. 86)
Podobnie narrator przyznaje, że nie dysponuje w momencie pisania odpowiednimi dokumentami, które pozwoliłyby mu przekazać w pełni myśli bohatera tytułowego:
W innych listach bywały nawet ustępy ogólniejsze o cywilizacji, których mocno,żałuję, że nie mam dzisiaj pod ręką, dla dopełnienia mych wspomnień.
r- {{Żywot i myśli..., s. 90)
Tak więc w tego typu powieści na pierwszym planie znajduje się narrator w trakcie konstruowania swojej opowieści. W tym przedmiocie Weyssenhoff posunął się dużo dalej niż jego współcześni. Jednakże mimo to jego powieść miała stosunkowo niewielkie znaczenie dla rozwoju form narracyjnych w okresie Młodej Polski. Tłumaczy się to tym, że takie usytuowanie pseudoautora było elementem wyraźnej i daleko posuniętej stylizacji, że stanowiło składnik tej odmiany gatunkowej (powieści opartej na dokumentach), która na przełomie wieków nie miała szans bujniejszego rozwoju. Wydawało się ówcześnie, że takie ujęcie roli pseudoautora przypisane jest wyłącznie do tego typu prozy i nie zawiera interesujących propozycji dla powieści inaczej kształtowanej. I w tym wypadku związek określonego ujęcia z odmianą gatunkową, w której elementy stylizacji odgrywają wielką rolę, zacieśnił zakres jego oddziaływania.
Młodopolskie powieści w pierwszej osobie ograniczone były w zasadzie do ukształtować według jednego tylko przyjętego wzoru, dziennika, pamiętnika, bloku listów. Utwory, w których mieszały się te rozmaite wzory, stanowiły wyjątek, znajdowały się jednak w sferze ówczesnych możliwości literackich. Świadczy o tym przede wszystkim nie dokończona Książka o starej kobiecie Brzozowskiego, w której występują obok siebie elementy wypowiedzi ustnych i pisanych, a w obrębie tych ostatnich fragmenty ukształtowane rozmaicie: od listu do autobiografii. Rozmaitość ta ma swoje głębokie uzasadnienia, w powieści tej nie ma już jednego opowiadającego, pojawia się wiele podmiotów narracyjnych, a więc także wiele punktów widzenia, co tym ważniejsze, że wszystkie relacje koncentrują się wokół jednej sprawy2. Powstała więc powieść polifoniczna w pierwszej osobie.
Tendencja do wielogłosowości nie była młodopolskiej prozie tego rodzaju obca, jednakże wyrażała się w przytaczaniu wypowiedzi drugich osób, co powodowało opisane wyżej komplikacje. W utworze Brzo-
Por. o niej uwagi Romberga, op. cit., s. 54.
Z podobnym ujęciem, tylko o dużo mniejszym zasięgu, spotykamy się w Księciu Nałkowskiej. Jeden z fragmentów powieści (s. 155-182) wypełniają listy narratorki i literata Zienowicza (pióra zresztą nie Nałkowskiej, ale Leona Rygiera), gdzie występują obok siebie dwa punkty widzenia. Z pozoru narracyjnej polifonii sprzyjały powieści złożone z listów wielu osób, możliwość ta nie została jednak wykorzystana przede wszystkim ze względu na sprawozdawczy charakter korespondencji.