aż do nowej wiosny — i dnia pełnego, w którym znów podniesie czoła
— i rozjaśni się nową radością”1.
Nowa wiosna, nowa radość. Nie tylko pogoda, lecz i triumfalizm wynikający z wiary w przezwyciężenie mocy śmierci.
Genezyjska historiozofia nadawała sankcję boskiego objawienia pomysłom Słowackiego, ale przecież zawsze szło mu bardziej niż o niebiosa o życie na ziemi, o prawa moralne, o ojczyznę, a przede wszystkim o rangę, dumę, sławę wielkiej indywidualności. Juliusza Słowackiego? Oczywiście tak: w zwierciadle przeszłości przeglądały się różne postacie odautorskiego „ja”. Narratora dziejów genezyjskich, poety, wizjonera, Tłomacza Słowa — czyli Słowackiego, który na wszelkie sposoby ukazywał się jako ten rewelator zakorzeniony w historii, odśniwający swe poprzednie wcielenia...2 Egocentryzm — lecz miarkowany koncepcją tożsamości ducha indywidualnego z globowym (a więc to Słowacki — ale jako emanacja całości, każdego z nas) oraz mnogością kolejnych wcieleń, bo „Słowacki” to tylko kolejna forma; kim ten duch był przedtem, kim będzie? Myśląc o swych poprzednich żywotach autor Genezis kilkakroć wspominał, że zanim został poetą, duch jego był rycerzem, księdzem, malarzem, „naturalistą”... Przekształcał się, ulepszał.
Niezwykłą dość — na tle różnych romantycznych filozofii dziejów
— cechą historiozofii poetyckiej Słowackiego jest mocne sprzężenie drogi ducha indywidualnego z przekształcaniem się form instytucjonalnych. Słowacki wszystko ukazywał w optyce śmierci i odrodzenia; każde przekształcenie jako droga przez śmierć, przez unicestwienie tego, co było. Gdyż wszystko, co istnieje, jest formą: zarówno człowiek, jak kształty natury, prawa, instytucje, ojczyzna. Wszystko jest wytworem ducha, wszystko umiera i ma szansę odrodzenia, musi być unicestwione i od nowa przez ducha na jego miarę tworzone3.
Takie koncepcje prowadzą do zupełnie innego ujęcia historii w utworach literackich. Konieczność odrzucania form połączona z wiarą w wieczne powroty do ziemskiego życia przewraca bowiem przyjęty i utrwalony w historii kodeks moralny; inaczej też będzie rozumiana rola zła, Szatana, w boskim planie dziejów.
Realizacja boskiego planu historii, czyli proces doskonalenia, przebiega
— wedle Słowackiego — równolegle w obu sferach i materii. „Jest więc respublika ducKa pod formami ciał, o której wy nie wiecie... Jest także hierarchija duchów, walcząca z hierarchiją postanowioną z ciał na świecie, z której to walki wychodzą wszystkie wojny, zamięszania, rewolucje — i te nie skończą się, aż na hierarchii duchów zbuduje się wszelka forma... Dlatego przez rewolucje leczą się przestarzałe narody — albowiem rozbicie czarów formy, która duchy ugniatała, dopomogą wyjściu na wierszch większych duchów... a na właściwe niższe miejsca strąca te niedołężne
— a uprzywilejowane”. ([Dialog troisty — rozmowa III], DW XIV 316). To także znakomity przyczynek do pojmowania przez Słowackiego sensu rewolucji.
Tempo postępu zależy zaś od tempa niszczenia materii (tj. wyzwalania ducha), czyli od „tempa” śmierci. Złem nie musi więc być ani indywidualne zabójstwo, ani horror rewolucji, ani nawet z premedytacją zadawane cierpienia — wszystko to może sprzyjać doskonaleniu, okazać się błogosławione w skutkach. W późnej twórczości Słowackiego powszechnie stosowane kategorie etyczne — takie jak pojęcia ofiary, cnoty, kary, występku, zbrodni — funkcjonują, lecz mają szerszy, a i odmienny sens.
Juliusz Kleiner zauważył, pisząc o rozpoczętym dramacie Książę Michał Twerski, że „pochód metempsychiczny mógł narzędzie mieć w mordercach narodu. Autor Genezis z Ducha śmierć pojmował jako lekarstwo na zleniwienie ducha — nawała tatarska mogła więc być środkiem budzenia duchów”4. Khan Uzbek mógł dlatego mówić:
Duch ludzi teraz w ciałach siedzi I gnije... Gdyby świat go nie wyzionął, Zamknąłby się cały... jak pleśń zgniła I zatruł paszę trzodom... Jam jest siła I odnowienie... Bóg przeze mnie wchłonął Lud ruski...
(DW XI1I/1 359)
367
List do Joanny Bobrowej z 23 marca 1849, Kor. II 250.
„Gdy Słowacki w okresie genezyjskich wizyjnych odkryć mówił i pisał «ja», to — trzeba pamiętać — pisał nie tylko i nie przede wszystkim w imieniu swojej osoby, ale w intuicyjnym widzeniu dziejów swego ducha od prapoczątku poprzez kolejne wcielenia", zanotował S. Treugutt (w tomie zbiór.: Juliusza Słowackiego rym błyskawicowy, red. S. Makowski, Warszawa 1980, s. 172)
Na szczególne w tej koncepcji uwikłanie problemu pamięci zwracał uwagę Jan Gwal-bert Pawlikowski: duchy nie pamiętają — ale mają zdolność przypomnienia „gdy o nie w słowie rewelatorskim echo przeszłości uderzy” (Studiów nad „ Królem Duchem ”część pierwsza. Mistyka Słowackiego, Lwów 1909, s. 275).
J. Kleiner, Juliusz Słowacki, op. cit., t. IV cz. I, s. 340-341.