nym już, skoro - tak się wtedy wydawało - każdy może sobie wybrać miejsce swego pobytu), etosem sztuki zaangażowanej, związkiem między tożsamością jednostkową i zbiorową. Lektury szkolne, pozbawione osłony niepodległościowej, odsłaniały swoją pokraczność, szpetotę i nudę14.
W trzech najważniejszych diagnozach ówczesnej sytuacji rozpoznania były podobne. Jerzy Jarzębski w artykule Po eksplozji15 opisał przejście od scentralizowanego i kontrolowanego przez państwo systemu kultury do systemu wielopodmioto-wego, w którym wielość obiegów, wydawców, nagród i stylów odbioru będzie odpowiednikiem pluralistycznego społeczeństwa. Z kolei Maria Janion opisała wielką przemianę w sferze motywacji. W jej ujęciu - opatrzonym katastroficzną metaforą Zmierzch paradygmatu (1996) - stawaliśmy się świadkami odejścia dotychczasowego uprawomocnienia sztuki. W paradygmacie romantycznym przyznawaliśmy bowiem sztuce prawo do wyznaczania dróg życiu zbiorowemu i do korygowania społecz- 1 2 nych poczynań. Pożegnanie paradygmatu wiąże się z rozpadem owej monoidei: po roku 1989 do głosu doszły wielorakie preferencje, więc sztuka - włączona w nowy kontekst społecznych dążeń - stanęła w obliczu różnicującej się zbiorowości. Tak oto, pisze Maria Janion, „«wielość» zaczęła się kłócić z «jednolitoś-dą», «konkurencja» i «zdrowy egoizm» z «solidarnością», a «in-teres» (ekonomiczny przede wszystkim) z wartością (duchową głównie). Jednolita kultura, która pełniła dotychczas przede wszystkim funkcje kompensacyjne i terapeutyczne, nie może - dokładnie tak samo jak dotąd - funkcjonować w społeczeństwie, które ma stać się demokratyczne, to znaczy zróżnicowane i zdecentralizowane, objawiające rozmaite potrzeby, również kulturalne”3. Podobne przejście - od systemu monolitycznego do pluralistycznego - przedstawił Janusz Sławiński, opisując proces rozpadu jednolitej tradycji, która była orientującym układem odniesienia. Układ ten pozwalał czytelnikom na bieżąco wyznaczać „lektury obowiązkowe” i wpasowywać nowe dzieła w stabilne konteksty. Ten sam układ orientacyjny sprzyjał skupieniu poetyk - spokojnemu rozwojowi literatury poprzez przezwyciężanie mistrzów. Po roku 1989 miejsce Całości, konstatował Sławiński, „która dostarczała wspólnych ram poetyckiej komunikacji i organizowała ją wokół pewnego centrum, zajmuje teraz układ policentryczny”4.
Wszystkie trzy diagnozy, obejmujące infrastrukturę, estetyczne preferencje i zasób poetyk, ujęły historię przemiany w fabułę przebiegającą od jedności do wielości. Jarzębski pisał o przejściu od systemu monocentrycznego do policentrycznego; Maria Janion - od monoidei do pluralizmu motywacji;
233
14 Nawiązuję tu do tekstu Kingi Dunin, Literatura polska czy literatura w Polsce?, „Ex Libris” 1994, nr 48. Autorka przekonywała, że polska literatura - obarćzpna obowiązkiem narodowym i strzeżona przez instytucji edukacji - przestała kontaktować się z czytelnikiem: „Literatura polska to patos, nuda i troska. A więc po pierwsze - jest świętością, którą nieśliśmy przez dzieje, widząc w niej sens i szansę ocalenia narodowej tożsamości. Po drugie - są to utwory (których nikt nigdy by nie przeczytał, gdyby nie został do tego zmuszony) oraz zastępy obsługujących je Bladaczek, mających zawsze na podorędziu jakieś ważkie pytania: «Jakiego koloru wstążki miała Jagna na weselu?» i «Dlaczego nie wzrusza, skoro wielkim poetą był?».
po trzecie - odkąd pamiętam - literatura polska przypomina słabującego chorego, nad którym pochylamy się z lękiem i troską, dopytując się: «Co ci dolega? Czy jeszcze żyjesz?»” Proponowane przez Kingę Dunin wyjście z sytuacji miało polegać, po pierwsze, na rezygnacji z kryterium narodowego (ważniejsza od literatury polskiej jest „literatura w Polsce”, a więc książki po prostu czytane) oraz, po drugie, zwrócenie uwagi na preferencje czytelników (te bowiem - nawet jeśli objawiają się poprzez czytanie Paula Coelho czy Wiliama Whartona - wskazują na rozmaite potrzeby, których literatura polska nie dostrzega).
w „Odra” 1988, nr 6; tytuł pierwotny, zmieniony przez cenzurę, brzmiał: Rok 1988 - eksplozja systemu.
Maria Janion, Zmierzch paradygmatu, w: tejże, Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś, Warszawa 1996, s. 14-15.
Janusz Sławiński, Zanik centrali,r „Kresy” 1994, nr 18. Modyfikację koncepcji Sławińskiego przedstawia Marian Kisiel - zob. Przełom 1980-1989: hipoteza zmiany kulturowej, w: tegoż, Pokolenia i przełomy. Szkice o literaturze polskiej drugiej połowy XX wieku, Katowice 2004. W artykule autor przekonuje, że „problem decentralizacji komunikacji literackiej zaczął się o dekadę wcześniej: nie około 1989 roku, lecz 1980” (s. 165).