543
DZIECI
książki streszczono trafnie w tytule artykułu zamieszczonego w „News-weeku”: Do Parents Matter? A Heated Debate About How Kids Deuelop (Czy rodzice coś znaczą? Gorący spór o rozwój dziecka). Harris wydobyła owe, trzy prawa ze specjalistycznych czasopism naukowych i próbowała uzmysłowić czytelnikom ich implikacje, a przede wszystkim fakt, że popularne - zarówno wśród specjalistów, jak i wśród laików - poglądy na temat wychowywania dzieci są błędne.
To Rousseau obsadził rodziców i dzieci w najważniejszych rolach w teatrze ludzkości29. Dzieci są szlachetnymi dzikusami, a wychowanie i kształcenie mogą albo pozwolić ich wrodzonej naturze rozkwitnąć, albo też przytłoczyć je zepsutym brzemieniem cywilizacji. W dwudziestowiecznych wersjach doktryn szlachetnego dzikusa i czystej tablicy rodzice i dzieci nadal występowali w pierwszoplanowych rolach. Behawioryści twierdzili, że dzieci kształtują się pod wpływem nagród i kar (czyli wzmocnień), i radzili rodzicom, żeby nie zwracali uwagi na płacz dzieci, bo reagując na niego, nagradzają dzieci za takie zachowania, co z kolei zwiększa częstość ich występowania. Freudyści głosili teorię, że decydujące znaczenie ma pomyślne odstawienie dziecka od piersi i trening czystości oraz identyfikacja z rodzicem płci przeciwnej, i dlatego radzili rodzicom, żeby nie zabierali swych pociech do małżeńskiego łoża, bo wzbudza to w dzieciach destrukcyjne pragnienia seksualne. Wszyscy przychylali się do poglądu, że to matki ponoszą winę za zaburzenia psychiczne swoich dzieci - uważano, że autyzm jest skutkiem chłodu emocjonalnego matki, schizofrenia - tak zwanego „podwójnego związania”, a anoreksja - nacisków matki,, która wymaga od córki, żeby była doskonała. Przyczyn niskiej samooceny upatrywano w „toksycznych rodzicach”, a wszelkich innych problemów - w „rodzinach dysfunkcjonalnych”. W gabinetach psychoterapeutów uprawiających rozmaite szkoły i metody leczenia pacjenci często spędzają pięćdziesięciominutowe sesje na próbach rozwiązywania konfliktów z dzieciństwa, a wielu biografów poszukuje źródeł późniejszych nieszczęść i triumfów bohaterów swoich książek w ich dzieciństwie.
Większość współczesnych światłych rodziców uważa, że los ich dzieci spoczywa w ich rękach. Chcą, żeby ich dzieci były łubiane i pewne siebie, żeby dostawały dobre stopnie i jak najdłużej się kształciły, żeby unikały narkotyków, alkoholu i papierosów, żeby same nie zostawały rodzicami przed osiągnięciem dorosłości, żeby nie wchodzjły w konflikty z prawem, żeby zakładały szczęśliwe rodziny i osiągały S^pesy zawodowe. Cała rzesza specjalistów w dziedzinie wychowywania dzieci udziela
I19 Schutze, 1987.