Niewspółmierność
jednak nie do końca do nich podobne, literaturoznawstwo porównawcze musiało sobie znaleźć własny odpowiednik „pnia”.
Czym jest ten pień - co takiego odkrywa komparatystyka literacka? Najbardziej oczywistą i najczęściej niepoddaną refleksji teoretycznej odpowiedzią jest po prostu wspólnota ludzkiego doświadczenia1. Zdarzenia, uczucia, idee, osobowości zdają się powtarzać w każdym zbiorze literatury światowej, choćby był najbardziej różnorodny. Wystarczy, że przyjmiemy założenie, iż określone toposy odsyłają do tych samych zjawisk, a ich porównywanie stanie się możliwe - wręcz nazbyt łatwe, stąd potrzeba podawania w wątpliwość ekwiwalencji faktów podobnych. Mimo że tematyka czy też materia dzieła jest punktem wyjścia wielu postępowań badawczych, w żadnym razie nie można poprzestać na odkryciu tych samych tematów w dzidach z różnych zakątków świata. Jedynie analiza sposobu, w jaki dzieła ujmują swój temat, może ocalić przed powierzchownością porównanie poezji pejzażowej Wordswortha i, na przykład, Xie Lingyuna. Nawet najlepsza, otwierająca szerokie perspektywy hipoteza o uniwersalizmie wybranych motywów nie może być punktem dojścia. Wyliczenie to poślednia forma interpretacji, kiedy zaś horyzontem jest uniwersalizm, wyliczaniu może nie być końca.
Jednakże w przypadku literatury w przekładzie, z której w procesie translacji mogło nie ocaleć nic poza tematem, trudno znaleźć lepszy od tematu punkt zaczepienia. Lektura tematyczna literatury światowej jest ciągle silną pokusą metodologiczną2. Lecz to, co się sprawdza przy badaniu literatury światowej, wcale nie musi się sprawdzić w szczegółowej analizie komparatystycznej - i vice versa. David Damrosch przytacza optymistyczny przykład: „Charakterystyczna dla Kafki ironia przejawia się na poziomie zdania, co jednak nie zawsze daje się dobrze odwzorować w tłumaczeniu, mimo to Kafkowska ironia także w przekładzie jest wyraźnie widoczna na poziomie akapitu i sceny”36. Jeśli tak, to się dobrze składa - dla Kafki, Czechowa i wielu innych autorów, ale przecież nie każdy pisarz pozwala się tak przekonująco przeskalować z poziomu zdania na akapit czy scenę. Zauważać wyłącznie elementy fabuły czy obrazowania u Dantego, Baudelaire’a czy Sei Shónagon to krzywdząco ich pomniejszać. Wskutek takiego traktowania z oczywistych względów cierpią poeci. Co więcej, kiedy proces interpretacji oddala się od tekstu, może się zdarzyć, że motyw, który rozpoznajemy, jest naszym własnym dziełem37. Wnioski wyprowadzone z lektury tematycznej (strategii opracowanej po to, by uwzględnić warunki naszego obcowania z literaturą tłumaczoną) niekoniecznie są najbardziej wartościowymi informacjami o danym dziele. Metoda analizy, która zakłada, że trzeba przyswoić sobie treść, z dużym trudem zdobędzie się na pytanie, czy w ogóle wiemy, jak czytać.
Literatura światowa i przekład to pewne sposoby rozumienia, które są zarazem technikami filtrowania: i pierwsza, i drugi nieuchronnie rzutują swoje inklinacje i uprzedzenia na przedstawiane dzieło literackie. Nie znaczy to wcale, że przedstawianie literatur z różnych stron świata to już wszystko, co potrafi dziedzina nazywana „literaturą światową”. Poprzez zestawianie ze sobą różnych tradycji i poddawanie języka ojczystego „testowi obcości”38 literatura światowa może pełnić praktyczną i poetyczną funkcję. Funkcja ta wymaga jednak, aby język zarówno oryginału, jak i przekładu był uznawany za coś więcej niż pojemnik do przenoszenia treści - aby rozumiano, że język posiada określone znaczenie i stawia swój własny opór. Niektórzy komparatyści wyzbyli się już poczucia winy, że uczą o dziełach, których nie przeczytali w oryginale, a nawet przedstawiają to jako cnotę, dowód swej gotowości do zmierzenia się z odległymi tradycjami literackimi i podjęcia ryzyka kolabora-
36 D. Damrosch, Comparatwe Literaturę?, „PMLA” 2002/118, s. 329.
37 Zob. P. Goldin, Those Who Don’t Know Speak: Translations ofthe „Daode jing" by People Who Do Not Know Chinese, „Asian Philosophy” 2002/12, s. 183--195.
311 A. Barman, L'6preuve de Uśtrangor, Parła: Gallimard, 1984.
20S
„Zasadniczo nie poddaną refleksji teoretycznej” - ujęcie literatuiy jako domeny „człowieka uniwersalnego” posłużyło R. Wellekowi w jego argumentacji odrzucającej wąsko zakrojone badania wpływu i recepcji, jakie prowadziła „francuska” szkoła komparatystyłd literackiej. Zob. R. Wellek, Kryzys literatury porównawczej. Woodberry postulował zaś: Jeśli literaturę uznać za wyraz ludzkiego ducha, adept literaturoznawstwa porównawczego [...] nie może się zadowolić wiedzą nie-usystematyzowaną wskutek międzynarodowego rozproszenia literatury [...] Niezrealizowane zadanie [...] polega na opanowaniu psychologii ras, które daną literaturę wydały, a w sensie ścisłym - ich metafizyki” (idem, Editorial, 6-7).
Analizę krytyczną i historyczną zjawiska można znaleźć w pracy S. Lawall, Shifting Paradigms in World Literaturę.