8P Kiedy szukałem księgowego do prowadzenia moich rachunków w w USA, pewien znajomy poradził mi: Weź sobie mormona. Na pewno cię nie oszukał ńie ucieknie z forsą do Brazylik Bo wiesz, oni nie mogą kłamać. Oczywiście ma to także swoje złe strony, bo nigdy nie naciągną Urzędu Skarbowego na twoją korzyść. Ale ż kolei Urzędy o tym wiedzą i jak masz księgowego mormona to nigdy dę nie kontrolują Ostatecznie do księgowania nająłem kogo "innego, ale mormonów spotykałem w moim życiu często37 bardzo różnych okolicznościach.
Posłuchajcie... „
- Tylko lojalnie pana ostrzegam, że razem z panem będą mieszkały dwa pedzie. Pokoje macie osobne, ale łazienka wspólna.
- Jakie znowu pedzie? - pytam zaskoczony.
- Normalne. Grzeczne i czyste, zawsze w białych koszulach, ale pedzie. Polskim bym nie wynajął, ale te są amerykańskie, płacą dolarami i dobrze im patrzy
„Pedzie” okazali się być mormońskimi misjonarzami. Przyjechali do Polski na obowiązkowy staż. Podobno u nich każdy młody chłopak musi przejść przez coś takiego. Dwa lata bardzo specyficznej roboty misyjnej: daleko od domu (np. w Amazonii, albo w komunistycznej Polsce) i bez przerwy w towarzystwie przydzielonego sobie kolegi - anioła stróża.
- Nie powinniśmy się spuszczać z oka - objaśnili mi - chodzi o wzajemne wsparcie, szczególnie w chwilach trudnych, kiedy młodego mężczyznę nachodzą naturalne w naszym wieku pokusy. Przy koledze trudniej zgrzeszyć. Razem łatwiej przetrwać.
Mormońskiego misjonarza widać z daleka - bez względu na lew kalne obyczaje i klimat, zawsze jest ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Do tego w widocznym miejscu przypięta plakietka z wyrytym imieniem i nazwiskiem oraz pełną nazwą Kościoła. Pó zakończeniu misji wraca do domu, by natychmiast wziąć ślub: W dzisiejszych czasach tylko jeden, ale kiedyś mormoni uprawiali poligamię.
w Najwięcej kontaktów z nimi miałem w czasie' wypraw do Ameryki Środkowej związanych z badaniami nad kulturą Majów. Co łączy Majów ż mormonami, dowiedzą się Państwo trochę dalej.
Uli
|||||| W roku 1823, w Nowym Jorku, młody człowiek nazwiskiem Joseph Smith doznał objawienia mistycznego. Miał mu się ukazać anioł Moroni ofiarowując złote tablice, napisane w tajemniczym języku powstałym tysiące lat temu na gruzach wieży Babel. Był to ponoć spadek po zagubionym plemieniu Izraelitów, które jeszcze w czasach biblijnych zawędrowało do Ameryki.
Smith otrzymał polecenie zorganizowania nowego Kościoła, któremu nadał dość oryginalne ramy wyznaniowe, nakazujące między innymi poligamię.
Purytańskie lędźwia Amerykanów przeszedł dreszcz obrzydzenia. Ale w wielu przypadkach był to tylko dreszcz na pokaz - pod nim rodziła się wstydliwie skrywana f a&c y ’
* * *
Wstępując dó kościoła mormonów nie trzeba się było wyrzekać dotychczasowej wiary, bo mormoni uznawali Ewangelię ijfc że Jezus jest Synem Boga żywego. Wierzyli, po prostu, że Chrystus objawił się na Ziemi po raz drugi - właśnie im - a Księga Mormona zawiera udoskonaloną, ostateczną wersję wiary protestantów i katolików.
Powiedziałem braciom, że Księga Mormona jest bardziej poprawna niż jakakolwiek inna księga na ziemii że stanowi podstawę naszej religii i że przybliży do Boga ludzi przestrzegających jej nauk bardziej niż jakakolwiek inna księga, - mówił J. Smith